Wysepki dookoła Wenecji są w dużej części „wyspecjalizowane” – spełniają określoną funkcję lub ich mieszkańcy w czymś konkretnym się specjalizują. Lido di Venezia spełnia funkcję plaży dla mieszkańców miasta.
Trzeci dzień naszego pobytu w Wenecji przeznaczamy w pierwszej jego części na odwiedzenie Lido di Venezia, 11-kilometrowej piaszczystej łachy na wschód od Wenecji, ogradzającej miasto od wód Adriatyku. Wyspa zamieszkała jest przez około 20.000 mieszkańców, zamieszkujących w trzech miejscowościach. W północnej części wyspy znajduje się nawet lotnisko (pas startowy 1000 m, przeznaczone wyłącznie dla małych samolotów). Południowa zaś część słynie z pól golfowych.
Na co dzień Lido di Venezia jest po prostu plażą. Plażą dla turystów i dla rdzennych mieszkańców miasta. Plaże ciągną się od strony Adriatyku na długości prawie połowy wyspy, są piaszczyste, a woda bardzo płytka i ciepła. W większości plaże są prywatne (należą do stojących gęsto przy nich hoteli), ale południowe i północne krańce są plażami publicznymi, powszechnie dostępnymi dla wszystkich i bezpłatnymi.
Raz do roku zaś Lido di Venezia staje się słynne z innego powodu. We wrześniu każdego roku, w Palazzo del Cinema, znajdującym się na wyspie, odbywa się znany Wenecki Festiwal Filmowy, z nagrodą w postaci Złotego Lwa – najstarszy istniejący na świecie festiwal filmowy.
Do wyspy dopłynęliśmy tradycyjnie – vaporetto z okolic Ponte dell’Accademia, jednego z czterech (ostatniego) mostu na Canale Grande w Wenecji. Wcześniej zdążyliśmy pieszo przejść ponownie przez Campo Santa Margherita, obok Chiesa di San Barnaba i odwiedzić Gallerie dell’Accademia (muzeum sztuki) – wszystkie w dzielnicy Dorsoduro. Oglądnęliśmy także Chiesa di San Trovaso, IX-wieczny kościół, przebudowany w 1028 roku.
Na Lido di Venezia lądujemy tramwajem vaporetto w głównej miejscowości wyspy – Lido. Z przystanku tramwaju wodnego na plażę prowadzi główna ulica wyspy – Gran Viale Santa Maria Elisabetta, otoczona rezydencjami, hotelami (m.in. prestżowy Grande Albergo Ausonia & Hungaria) i restauracjami, długa na 700 metrów. Kończy się ona wprost wejściem na publiczny, północny odcinek plaży na Lido.
Sama plaża nie wyróżnia się niczym specjalnym, poza tym, że plażą jest (w samej Wenecji pomimo położenia nad wodą, plaż nie ma w ogóle). A że nie jest za duża, jest najbliższa z miasta i publicznie dostępna, z łatwym środkiem transportu z miasta – to jest niestety zatłoczona. I to jedyny jej minus. Czysta, dobrze wyposażona, otoczona restauracjami. Można w miarę przyjemnie spędzić czas.
Ale że plażowanie nie było naszym celem, nasz pobyt na plaży trwał ok. pół godziny. Zamoczyliśmy nogi i ruszyliśmy w drogę powrotną, tą samą ulicą, zatrzymując się w jednej z przyległych restauracyjek na włoski obiad (a jak obiad ma być włoski, to oczywiście będzie to… pizza) i dodatkowe co nieco w postaci „pifka”.
Na pożegnanie oglądamy jeszcze Chiesa di Santa Maria Elisabetta, wybudowany w 1627r. i konsekrowany w 1671r. kościół w Lido, tuż przy nabrzeżu od strony Wenecji. I… wracamy do Wenecji, kontynuować zwiedzanie zabytkowego miasta.
Szerszą galerię zdjęć z Lido di Venezia znajdziecie na naszym profilu na Facebooku.