Jest takie miejsce w początkowym biegu Dunaju, w którym rzeka ta dosłownie wsiąka w ziemię i znika. Nawet na kilka miesięcy. W miesiącach letnich można zobaczyć to zjawisko w okolicach niemieckiego miasta Tuttlingen.
Zobacz całą podróż „Wzdłuż Dunaju” (poprzedni wpis: Donaueschingen. Miejsce, w którym Dunaj pojawia się na mapach). Niecałe 30 km za Donaueschingen (jadąc wzdłuż biegu Dunaju), mając odrobinę szczęścia, można zobaczyć zjawisko unikalne na skalę światową. Pomiędzy miasteczkami Immendingen i Möhringen znajduje się miejsce, zwane Donauversinkung – tutaj przez sporą część roku, głównie w miesiącach letnich, Dunaj po prostu… wsiąka w ziemię, we własne dno. Podobno średnio znika tu przez grubo ponad 150 dni w roku i co ciekawe – to nie tak, że woda gdzieś tam przez jakiś odcinek płynie pod ziemią i wraca kawałek dalej – Dunaj autentycznie „tonie” permanentnie. Woda i owszem, pojawia się kilka kilometrów dalej za sprawą kolejnych dopływów z rzek i rzeczek wpadających do jego stałego koryta. Ale w sposób stały – przez cały rok częściowo, a w lecie całkowicie – woda „wsiąka”.
Winne są leżące pod dnem, stare na setki milionów lat skały krasowe, z których wody Dunaju wypłukują olbrzymie ilości wapnia, tworząc szczelinki, szczeliny, jaskinie i leje. Do których z czasem dostaje się woda. I tak drąży sobie Dunaj „dziury” we własnym dnie, momentami całkowicie w nich znikając. A turyści mogą przejść się suchym dnem Dunaju – podobno często można tam znaleźć skamieliny sprzed milionów lat, wypłukane i odsłonięte przez wodę. Da się nawet załatwić wycieczkę z przewodnikiem – to dla tych żądnych większej dawki wiedzy.



Wsiąkanie Dunaju w dno jest znane od XIX w. – od tego czasu wody Dunaju regularnie tu znikają, a coraz większa wiedza na temat tego, co z tą wodą tak naprawdę się dzieje, pozwala nawet z coraz większą dokładnością określać, kiedy Dunaj kolejny raz „zniknie”. Ale w sumie najciekawsze w tym wszystkim jest to, że woda „nie wraca” do swojego koryta – tak naprawdę szczelinami i jaskiniami, które sobie wydrążyła, płynie pod ziemią kilkanaście kilometrów, spadając stopniowo w dół – i wypływa w okolicach miasta Aach, na poziomie 183 metry niższym, jako… kolejne źródło (źródło Aachquelle jest największym źródłem w Niemczech – wypływa z niego ok.5.000 litrów wody na sekundę!). Czyli Dunaj staje się tak naprawdę źródłem kolejnej rzeki (Aach) – ale to wciąż nie całe zagmatwanie tej sytuacji 🙂 Otóż rzeka Aach wpada do Jeziora Bodeńskiego, które daje początek kolejnej wielkiej rzece, czyli Renowi. W wielkim uproszczeniu możnaby więc powiedzieć, że Ren jest odnogą Dunaju, a sam Dunaj wpada nie tylko do Morza Czarnego, ale i… Północnego.
Głowa się gotuje – OK, gdy woda tutaj tylko częściowo wsiąka w skały, to Dunaj dalej sobie płynie przez te swoje tysiące kilometrów. No ale jak traktować Dunaj przez te 150 dni w roku, gdy całkowicie wpada pod ziemię, skręca i wypada jako źródło rzeki Aach, a potem Renu? Wtedy to, co pojawia się w korycie rzeki kilka kilometrów dalej w Möhringen za sprawą małych dopływów – to jest też Dunaj czy… co? 🙂 Przez 150 dni w roku Dunaj płynie na mapie całkowicie gdzie indziej niż nas uczono w szkole?
I najlepsze – naukowcy twierdzą, że z czasem przyjdzie taki dzień, gdy Dunaj „wsiąknie” w ziemię i nigdy więcej nie wróci. Gdzie wtedy będą źródła Dunaju, o których pisaliśmy już, że i tak już dziś jest kłopot z ich określeniem (czytaj tu i tu)? I czy to jeszcze w ogóle będzie Dunaj, albo czy czasem nie okaże się, że Dunaj skrócił się do strumyka o długości ledwo ponad 60 km? Mapy rzeczne Europy mogą się dość intensywnie zmienić 🙂 Ale na szczęście to na pewno nie będzie zmartwienie kilku najbliższych pokoleń…
Zdjęcia Donauversinkung robiliśmy w środku kwietnia, więc musicie nam uwierzyć na słowo – tu Dunaj znika we własnym dnie. Świadczą o tym choćby polne drogi, które Dunaj przecinają – przez sporą część roku da się tędy normalnie przejechać czy przejść. Ale i okolice Donauversinkung też są warte zobaczenia. Kilka miejsc wartych uwagi:
Pfohren
Jeśli na Dunaj patrzeć od zbiegu dwóch rzeczek Brigach i Breg tuż za Donaueschingen, to Pfohren jest pierwszym miastem nad Dunajem według niektórych źródeł traktowane jako najstarsze niemieckie miasto, wymienione w dokumentach pisanych, już w V wieku p.n.e., pod nazwą Pyrene. W każdym razie na pewno miejscowość ta istniała w początkach IX w., tu już nie ma żadnych wątpliwości – są na to przebadane dokumenty. Dziś największą atrakcją miasta jest dawny zamek „na wodzie”, kiedyś otoczony fosą – Entenburg. Fosy już nie ma, ale z zamkiem wiąże się legenda, sięgająca właśnie IX w. – jakoby tu miał umrzeć Karol III, ówczesny cesarz rzymski i władca rozległego imperium sięgającego Niemiec i Francji – choć wszystko wskazuje na to, że to tylko legenda – ale ponoć jego duch do dziś krąży po zamkowych pomieszczeniach. Dziś zamek Entenburg, po gruntownym remoncie, jest własnością prywatną.


Zimmern
Niewielka, niby nic nie znacząca wioska na trasie wzdłuż Dunaju. A jednak dla chcących jest tu atrakcja – replika zabytkowego mostu nad Dunajem. Replika – bo wybudowany pod koniec XVIII w., został niedługo potem zniszczony przez wojska francuskie. Odbudowany, w ostatnich latach spłonął – został odbudowany i jak wiele innych historycznych przepraw przez Dunaj – do dziś służą i mieszkańcom, i turystom.


Immendingen
Kolejne bardzo stare niemieckie miasto, o którym pierwsze pisane wzmianki pochodzą z samego początku XII w., ale znaleziono tu monety ze starożytnych czasów rzymskich, z wizerunkiem cesarza Trajana. Tu znów największą atrakcją jest „prawie” kwadratowy zamek, najprawdopodobniej kiedyś otoczony fosą, którego najstarsze części pochodzą właśnie z XII w. Od kilkudziesięciu lat, po przeprowadzonym gruntownym remoncie, jest siedzibą władz miejskich.

Tuttlingen
Spore miasteczko, o którym pierwsze wzmianki pojawiają się pod koniec VIII w. Nas tu interesował głównie zamek Honberg, położony na wysokim, górującym nad miastem wzgórzu. To raczej niewielkie ruiny w parku, służącym mieszkańcom do spacerów. Wybudowany w XV wieku, dwa stulecia później uległ niemal całkowitemu zniszczeniu w wyniku wojen – w XIX w. odbudowano tutaj dwie zamkowe wieże.






Mühlheim an der Donau
Znów sięgamy starożytnych czasów rzymskich, kiedy to Dunaj był północną granicą wielkiego imperium. Z tego okresu wywodzi się historia miasta, choć nic do dziś nie pozostało. Najstarsza dziś istniejąca część miasta to piękne budynki szachulcowe z ciasnymi uliczkami, wśród których kryją się zabytkowe bramy miejskie oraz niegdysiejsze dwa pałace – zamki. Jeden z nich – ten „młodszy”, wybudowany w początkach XVI w., dziś pełni rolę miejskiego ratusza oraz regionalnego muzeum. Ten starszy, dużo bardziej widowiskowy, szczególnie że stoi na dość wysokiej skarpie, wybudowany w końcówce XII w., do dziś jest własnością prywatną, niedostępną do zwiedzania.





