Fruška Gora to najstarszy serbski park narodowy. Dla mieszkańców Nowego Sadu – świetne miejsce na weekend. Dla turystów – monastyczny ośrodek średniowiecznej Serbii, z 16 klasztorami silnie związanymi z historią i kulturą tego kraju.
Wzdłuż Dunaju 2015. Fruška Gora to dość niskie, jak na nasze mniemanie, pasmo górskie w Serbii, ale ze względu na płaski region, w którym się znajduje, jest ono widoczne z daleka i uważane tutaj za „górską wyspę”. Fruška Gora jest dziś bardzo popularnym miejscem aktywnego spędzania wolnego czasu, szczególnie wśród mieszkańców niedalekiego Nowego Sadu. Na drogach i dróżkach spotkać można wielu rowerzystów i miłośników trekkingu, jest tu też sporo miejsc przeznaczonych do „stacjonarnego” spędzania czasu, rodzinnych pikników itp.
Turystycznie jednak Fruška Gora to przede wszystkim religijny ośrodek Serbii, historycznie związany głównie z czasami, gdy tereny ówczesnego państwa zaatakowali Turcy. Istniejące tu wtedy licznie prawosławne klasztory przejmowały swoje znaczenie od monasterów na południu kraju, z których mnisi, uciekając przez Turkami, przenosili i siebie, i najcenniejsze relikwie, właśnie na Frušką Gorę. Klasztory tutejsze stały się wtedy ostoją serbskiej kultury i historii, biorąc na siebie ciężar utrzymania pamiątek, dzieł i relikwii – niezwykle ważnych dla Serbów – i wtedy, i dziś.
Klasztory na Fruškiej Gorze nie są dziś tak znane, jak te z południa Serbii (także te, znajdujące się na terenie dzisiejszego Kosowa, a nieodłącznie związane z historią Serbii), ale stanowią symbol walki o utrzymanie świadomości państwowej Serbów. I mnisi, i mniszki, i same klasztory wiele przeszły szczególnie w dwóch okresach – nawałnicy tureckiej i II wojny światowej. Tym bardziej są dzisiaj świadectwem serbskiej historii i kultury. Historycznie istniało ich tu ponoć grubo ponad trzydzieści, dziś za „monastery Fruškiej Gory” uznaje się 16 istniejących. Co dało się w nich zobaczyć, i o czym warto wiedzieć – sprawdźcie poniżej.
ładowanie mapy – proszę czekać…
Klasztor Dipša
Położony na zachodnich krańcach kompleksu leśnego Fruškiej Gory, znany wśród miejscowych jako klasztor Divša, należy do tych najbiedniejszych i najmniej okazałych klasztorów w parku narodowym. Jest klasztorem żeńskim, założonym wg panującej legendy w XV w. przez serbskiego despotę Jovana Brankovića. Przy czym musimy wspomnieć, że tytuł „despota” nie oznaczał autorytarnego sprawowania rządów. „Despota” ta tytuł odpowiadający tytułowi „księcia” – nadawany był przez cesarzy i królów synom i zięciom.

W rzeczywistości klasztor pojawia się w dokumentach historycznych w końcu XVI w. i najprawdopodobniej pochodzi właśnie z tego okresu. Ze względu na małe znaczenie przez wieki znajdował się pod kuratelą większego, znajdującego się w odległości 10 kilometrów klasztoru Kuveždin, nie znalazł się też w oku specjalnego zainteresowania Turków w czasie ich najazdu. Przechowywano w nim egzemplarz Ewangelii spisany na przełomie XV/XVI w. Krótką samodzielność uzyskał w 1923 r., aczkolwiek tylko na kilka lat.
W czasie II wojny światowej używany jako magazyn min wojskowych, kościół został poważnie zniszczony, a zabudowania klasztorne uszkodzone. Jest stopniowo odbudowywany dopiero od 1980 r.
Klasztor Kuveždin
Z jego powstaniem wiąże się również legenda. Wg niej fundatorem był w XVI w. Stefan Štiljanović, ostatni serbski despota, znany z silnej wiary i zaciętej walki z tureckimi najeźdźcami. W kolejnym wieku klasztor został najprawdopodobniej opuszczony, a Turcy zamierzali go zburzyć. Serbowie uratowali klasztor, sprowadzając do niego nowych mnichów, którzy zasiedlili opuszczone zabudowania. Mnisi przywieźli ze sobą sporo cennych przedmiotów sztuki sakralnej, składając je w klasztornym skarbcu, z którego potem przez wieki słynął monaster Kuveždin.
W początkach XIX w. najpierw wybudowano wysoką dzwonnicę, a potem stary kościół zastąpiono całkowicie nowym. Po czym rozbudowano pomieszczenia klasztorne dla mnichów, które w zamyśle miały otaczać prostokątem bryłę świątyni. Kuveždin był bogatym klasztorem – posiadał kilkaset akrów żyznej ziemi, zatrudniając wiele osób, które mieszkały tuż poza terenem monasteru. Było ich na tyle dużo, że zbudowali własną wioskę, sąsiadującą z ziemiami klasztornymi. Dziś jest ona częścią pobliskiej miejscowości Divoš.


Po I wojnie światowej, w wyniku reformy rolnej klasztorowi odebrano ziemie rolne, pozostawiając w majątku mnichów jedynie sporą połać lasu. A w zasadzie nie mnichów, tylko mniszek, bo w tym czasie klasztor z męskiego przeistoczył się w żeński. Duża część mniszek pochodziła z Rosji, skąd uciekły po Rewolucji Październikowej. Pomimo utraty ziem klasztor szybko się bogacił i wkrótce stał się jednym z najbogatszych i największych klasztorów w całej ówczesnej Serbii. Aż nadeszła kolejna wojna…
Klasztor zajęli chorwaccy ustasze, a mniszki zostały wywiezione do obozów. Chorwaci walcząc z partyzantami doprowadzili zabudowania do ruiny, jednocześnie rabując z niego co się dało. Na koniec pozostałą część, w tym bogate archiwum i bibliotekę spalili. Z całego skarbca i bogatego wyposażenia uratowało się ledwie kilkanaście ikon. Dopiero w końcu XX w. zaczęto przywracać Kuveždin do pierwotnej świetności – znów jako klasztor męski.
Klasztor Šišatovac
W prostej linii od klasztoru Kuveždin dzieli go jakieś 2-3 km, ale żeby dojechać z jednego do drugiego samochodem, trzeba liczyć się z trasą liczącą około 15 km. Znów legenda – klasztor założyli uciekający przed Turkami mnisi z monasteru Žiča, dziś jednego z najsłynniejszych turystycznie serbskich klasztorów, położonych na południu tego kraju. Trafili oni ponoć w miejscu dzisiejszego klasztoru na kościółek św.Nikoli, leżący nad potokiem Remeta. I postanowili tu założyć własny klasztor.


Szybko zburzyli znaleziony kościółek i w 1520 r. wybudowali własny. Nieco ponad 20 lat później sprowadzili tu relikwie wspomnianego wyżej ostatniego despoty serbskiego, dziś serbskiego świętego, Stefana Štiljanovica, dzięki czemu monaster Šišatovac szybko stał się popularnym miejscem pielgrzymek dla wiernych, rosnąc w siłę i bogactwo – wkrótce zawiadował potężną połacią ziemi, nawet w okresie tureckiego panowania.
W drugiej połowie XVIII w. rozpoczęto wielką przebudowę monasteru. Wybudowano całkowicie nową, bardzo dużą jak na monastery Fruškiej Gory świątynię w stylu barokowym, a także nowe pomieszczenia otaczające kościół. Obecny wygląd klasztor przyjął w początkach XIX w.
Skarbiec i biblioteka klasztoru zawierały wiele cennych przedmiotów. Najsłynniejszym był z pewnością rękopis Dziejów Apostolskich, pochodzący z 1324 r, tzw. Šišatovacki Apostoł, spisany przez mnicha z miasta Peja (dziś na terenie Kosowa, tamtejszy monaster mieliśmy okazję zwiedzać). W czasie wojny, kiedy to Šišatovac został niemal doszczętnie zniszczony, zarówno rękopis, jak i relikwie Stefana Štiljanovica zostały wywiezione do Belgradu, gdzie znajdują się do dziś.
Z klasztorem Šišatovac wiąże się jeszcze co najmniej jedna legenda, związana też z jedną z najsłynniejszych person serbskiego pochodzenia, czyli z inżynierem Nikolą Tesla. Otóż za młodych lat Tesla przygotowywany był to studiów teologii (później zresztą syn jego siostry został w klasztorze opatem i jest pochowany na terenie monasteru), ale bardzo poważnie zachorował na cholerę. Ojciec Nikoli udał się do klasztoru Šišatovac po święconą, uważaną za cudotwórczą wodę, a w czasie pobytu w klasztorze wraz z mnichami bardzo gorliwie modlił się za zdrowie syna.
Napojony wodą z monasteru młody Nikola wyzdrowiał, a podczas omamów widział na szpitalnym oknie białą gołębicę. Po wyzdrowieniu wyznał ojcu, że przy życiu trzymała go nadzieja, że pozwoli się mu studiować inżynierię zamiast teologii. Wg legendy ojciec wdzięczny za wyzdrowienie syna zgodził się na zmianę życiowych planów dla Nikoli, późniejszego inżyniera – geniusza, wynalazcy silnika i prądnicy elektrycznej, transformatora czy… rowerowego dynama. Tesla skonstruował też pierwszą elektrownię wodną i, jak się okazuje, wynalazł… radio (choć w szkole uczono nas o Marconim, który ponoć w stosunku do Tesli był spóźniony o co najmniej dekadę). Dziś w Šišatovac także obchodzi się rocznice związane z Teslą, a w ich trakcie wypuszcza się w niebo… białe gołębie. Z białą gołębicą i Šišatovacem jest związanych o wiele więcej legend, nawiązujących do czasów świetności Serbii, a nawet do okresu początków chrześcijaństwa.
Klasztor Petkovica
Znajdujący się raptem 2-3 km od klasztoru Šišatovac, monaster Petkovica pochodzi niemal z tego samego okresu – wybudowany został w początkach XVI w. Wg legendy jest dziełem Jeleny, żony despoty Stefana Štiljanovica (pochowanego pierwotnie właśnie w sąsiednim Šišatovacu). Po raz pierwszy wymieniany jest w dokumentach w drugiej połowie tegoż stulecia.

Klasztorna świątynia została w końcówce XVI w. ozdobiona freskami. XVIII-wieczny ikonostas został niestety totalnie zniszczony podczas II wojny światowej. Pierwotnie monaster był klasztorem męskim, ale w biegu wieków został przekształcony w żeński. Gdzieś w XVIII wieku monaster poddano renowacji, podczas której dzwonnicę kościoła przebudowano z drewnianej na murowaną – i to jedyna zmiana, która zaszła w ciągu wszystkich wieków istnienia świątyni.
Klasztor Bešenovo
To w zasadzie całkiem nowy klasztor, bo odbudowany od podstaw. Pierwotny monaster Bešenovo został niemal całkowicie zniszczony w czasie II wojny światowej, najpierw spalony przez chorwackich ustaszy, a potem ostrzelany przez niemiecką artylerię w 1944 r. Na koniec ruiny wysadzono, niszcząc przy okazji całe ocalałe do tej pory wyposażenie. Resztki z czasem rozebrali w czasach powojennych szabrownicy, kradnąc cegły do poziomu fundamentów.


Klasztor został według legendy ufundowany przez serbskiego króla Dragutina w XIII w. Freski wewnątrz świątyni pochodziły najprawdopodobniej z XV w. Ze zniszczeń wojennych ocalało ledwie kilka fragmentów ikonostasu i kilka książek. Do odbudowy klasztoru Bešenovo przystąpiono dopiero w 2013 r., kiedy 2 lata później byliśmy na miejscu, na ukończeniu była odbudowa świątyni, dziś z tego co wiemy klasztor jest już w sporej części odbudowany.
Klasztor Vrdnik (Mala Ravanica)
Podobnie jak w przypadku wszystkich wyżej opisanych, moment powstania klasztoru Vrdnik niknie w mrokach historii. Prawdopodobnie został wybudowany na przełomie XV / XVI w., choć w dokumentach pojawia się dopiero w drugiej połowie XVI wieku. Głośno zrobiło się o Vrdniku dopiero w momencie, gdy przybyli tu, uciekający przed Turkami mnisi ze słynnego serbskiego klasztoru Ravanica. Przebudowali oni dość prymitywny wtedy kompleks, po czym przywieźli tu (gdzieś na przełomie XVII / XVIII w.) relikwie księcia Łazarza, serbskiego władcy z XIV w., bardzo poważanego do dziś w Serbii. Książę Łazarz zginął w bitwie na Kosowym Polu, jego pozostałości były przechowywane przez wieki właśnie w Ravanicy.
Biedny do tej pory klasztor Vrdnik po pierwsze zaczął być nazywany Małą Ravanicą, a po drugie stał się celem licznych pielgrzymek wiernych, stopniowo zyskując na znaczeniu. Relikwie księcia Łazarza znajdowały się tu aż do II wojny światowej, podczas której zostały dla bezpieczeństwa przeniesione (o zgrozo!) do opisanego powyżej Bešenova. Przed jego zniszczeniem hitlerowcy wywieźli je do Belgradu, prawdopodobnie ocalając relikwie przed zniszczeniem. W 1989 r., w 600-lecie bitwy na Kosowym Polu, wróciły one do Ravanicy, ponoć we Vrdniku przechowywana jest mała ich część (obojczyk księcia).



Wg źródeł, do których mieliśmy dostęp, we Vrdniku przechowywane są też relikwie św.Anastazji, chrześcijańskiej męczennicy, torturowanej i zabitej przez Rzymian w początkach IV w., podczas prześladowań w czasie panowania cesarza Dioklecjana (Anastazja została zabita w pobliskiej Sremskiej Mitrovicy, w czasach rzymskich znanej jako Sirmium).
Klasztor Vrdnik jest monasterem żeńskim, uważanym dziś za jeden z najpiękniejszych na całej Fruškiej Gorze, m.in. dzięki temu że zawierucha z czasów II wojny światowej całkowicie go ominęła (został jednak okradziony, większość cennych przedmiotów odzyskano, ale znajdują się dziś w Belgradzie).
Klasztor Jazak
Historia tego klasztoru zaczyna się pod koniec XV w. – jednak nie w miejscu, w którym dziś stoi monaster. Niedaleko stąd znajdują się pozostałości pierwotnego klasztoru, zwane dziś Stary Jazak, wybudowane ponoć przez despotę Jovana Brankovića.
W początkach XVIII w. przeniesiono tu relikwie XIV-wiecznego serbskiego władcy, Stefana Uroša V, zwanego Urošem Słabym (zmarł bezdzietnie, to po nim władzę objął książę Łazarz). Wtedy to rozpoczęły się czasy świetności klasztoru, który wkrótce po tym postanowiono rozbudować. W zasadzie wybudowano go od nowa (połowa XVIII wieku, dziś jest to jeden z najmłodszych klasztorów na Fruškiej Gorze), stare zabudowania pozostawiając w stanie ruiny.

Klasztor Jazak został spalony i doszczętnie obrabowany podczas II wojny światowej, ale po wojnie zabrano się dość szybko do jego odbudowy. Znów znajdują się tu relikwie Uroša Słabego.
Klasztor Mala Remeta
Wg tradycji założony został w XIII w. przez ówczesnego króla Dragutina, który choć przez całe życie był chrześcijaninem rzymskokatolickim, pod koniec życia „skręcił” w kierunku prawosławia, fundując wiele klasztorów w Serbii. Jak to z legendą bywa, nie ma jednak jednoznacznych dowodów na związek Dragutina z powstaniem klasztoru Mala Remeta – w dokumentacji historycznej pojawia się on dopiero w połowie XVI wieku. Najprawdopodobniej wkrótce potem spłonął w pożarze.


Obduowano go w końcówce XVII w., a kilkadziesiąt lat później stary kościół zburzono, w jego miejsce budując nowy (1739 r.). Malowanie wnętrz kościoła wykonano 20 lat później. W czasie II wojny światowej zniszczone zostały pomieszczenia mnichów oraz klasztorna biblioteka, częściowo odbudowane.
Klasztor Novo Hopovo
Jeden z najstarszych i najważniejszych, a zarazem najłatwiej dostępnych (bo leżący tuż przy drodze szybkiego ruchu z Nowego Sadu) monasterów parku narodowego Fruška Gora. Data założenia nie jest znana, ale w dokumentach ten męski klasztor pojawia się już w 1451 r. Pod koniec XVI w. wybudowano nowy kościół wewnątrz klasztoru, a na początku XVII w. zyskał on freski we wnętrzach. W XVIII wieku dobudowano z kolei dzwonnicę.

Po I wojnie światowej nastąpiła zmiana – opuszczony przez mnichów klasztor zasiedliły… mniszki. Co ciekawe, były to rosyjskie mniszki z klasztoru w Leśnej Podlaskiej, emigrujące po tym, jak tamte tereny zostały przyłączone do rodzącej się po rozbiorach niepodległej Polski.
Klasztor został silnie zniszczony podczas II wojny światowej – spalone zostały archiwa i biblioteka. Zaraz po wojnie przystąpiono do odbudowy. Udało się uratować m.in. część fresków we wnętrzach klasztornej świątyni.
Klasztor Rakovac
Znów krąży legenda o powstaniu, bo faktów brak – klasztor wg niej został założony przez Raka Milosevića, dworzanina serbskiego despoty z przełomu XV / XVI wieku, w miejscu, w którym zabił on jelenia – ówczesny symbol czystości powołań kapłańskich. Co do czasu powstania zapewne legenda niewiele się myli, bo już w połowie XVI w. klasztor Rakovac oficjalnie pojawia się w dokumentach Turków, którzy ewidencjonowali zdobyte ziemie.

Klasztor był wielokrotnie niszczony, a ostateczny kształt uzyskał w końcówce XVIII w., kiedy to otrzymał freski i ikonostas w świątyni oraz ukończono zabudowania mieszkalne w obecnym kształcie. Splądrowano go podczas I wojny światowej, a mocno zniszczono podczas II wojny, kiedy to Niemcy wzięli odwet za znalezienie w dzwonnicy partyzanckiej prasy drukarskiej.
Klasztor Beočin
Znów nie wiadomo, kiedy dokładnie powstał. I znów po raz pierwszy wspominają o nim Turcy w połowie XVI w. W latach trzydziestych XVIII wieku został gruntownie przebudowany, zyskując dzisiejszy wygląd i zdobienia. Później następowały już tylko remonty i niewielkie zmiany w planie klasztoru.

Podczas II wojny światowej klasztor został splądrowany, ale zabudowania w ogromnej części nie poniosły większego szwanku.
Klasztor Staro Hopovo
Wybudowany pierwotnie prawdopodobnie na przełomie XV / XVI wieku, po raz pierwszy został opisany – a jakże – znów przez Turków w połowie XVI w. Początkowo wybudowana z drewna klasztorna świątynia została zniszczona podczas trzęsienia ziemi i została zastąpiona w połowie XVIII w. kościołem murowanym.

Niestety podczas II wojny światowej zabudowania mieszkalne zostały całkowicie zniszczone, uszkodzeniu uległa także świątynia i bardzo wartościowy ikonostas w jej wnętrzach. W momencie naszej wizyty odrestaurowana była świątynia i oprócz niej niewiele więcej można było tu zobaczyć.
Klasztor Grgeteg
I znów legenda o założeniu – nastąpiło ono wg niej w 1471 r., a fundatorem był serbski despota Vuk Brankovic, nazwa klasztoru pochodzi od imienia jego ojca, któremu monaster został dedykowany – Grgura Brankovica. Po raz pierwszy udokumentowali istnienie klasztoru – a jakże – Turcy, w połowie XVI wieku.



Przebudowa z końcówki XVIII w. nadała klasztorowi obecny kształt, który ostatecznie nadano mu podczas ostatniego remontu na przełomie XIX / XX w. W czasie II wojny światowej zabudowania mieszkalne oraz dzwonnica zostały zniszczone.
Klasztor Krušedol
Jeden z najważniejszych monasterów, nie tylko w parku narodowym Fruška Gora, ale w całej Serbii, nazywany czasem serbskim Panteonem, ze względu na sporą liczbę historycznych postaci, które są tu pochowane. Powstał w początkach XVI w., budowany jako swego rodzaju mauzoleum rodzinne rodu Brankoviców – rodu serbskich despotów. Przeżył sporo w czasie turcekiego najazdu, panowania i odwrptu. Podczas tego ostatniego, w XVIII w., rodzinne grobowce Brankoviców zostały okradzione i zniszczone.


Freski w klasztornym kościele wykonano w połowie XVIII w., kiedy to odbudowano go po tureckich zniszczeniach. Ale zachowały się części pierwotnych malowań z XVI w. Ikonostas również pochodzi z XVIII w. Na terenie klasztoru pochowano wiele ważnych postaci, związanych z historią Serbii oraz wysokich dostojników kościelnych.
Klasztor Velika Remeta
Jeden z najstarszych klasztorów na Fruškiej Gorze, wg legendy założony przez króla Dragutina (XIII w.), ale legenda ta nie znalazła jak do tej pory żadnego odzwierciedlenia w faktach ani dokumentach. Wg historyków został założony w XV w., po raz pierwszy pośrednio wspomina się o nim w dokumentach z początków XVI w. Wprost o klasztorze mówią znów Turcy, oni też w początkach XVIII w. podczas wycofywania się niszczą archiwa i bibliotekę klasztorną.
Po zniszczeniach nastąpił zaraz czas odbudowy. W tym okresie mieszkał tu Jerotey Racanin – pewnie nikomu jego imię i nazwisko nic nie mówi, ale w historii serbskiej literatury zapisał się dość istotnie – tu bowiem człowiek ów spisał w 1727 r. swoją podróż do Jerozolimy – jest to historycznie pierwsza podróżnicza opowieść napisana w języku serbskim. Autor mieszkał w monasterze aż do śmierci.






W czasie II wojny światowej rezydowali tu chorwaccy ustasze, którzy niestety dokładnie splądrowali jego wnętrza, a przed opuszczeniem w 1943 r. dodatkowo – spalili. Wszystko, co jeszcze pozostało cennego, zostało wywiezione przez Chorwatów do Zagrzebia. Tylko część z nich wróciła do Serbii. Klasztor odnowiono w latach osiemdziesiątych XX w.
Klasztor Privina Glava
jedyny z klasztorów parku narodowego Fruška Gora, którego… nie widzieliśmy, a to dlatego, że leży blisko… zupełnie do niczego. Jest najbardziej wysuniętym na zachód klasztorem parku narodowego, wybudowanym wg legendy przez miejscowego możnowładcę o nazwisku Privi (stąd wg legendy nazwa) już w XII w. Na jego miejscu w XV w. nowy klasztor wybudował podobno despota Vuk Branković.
Kościół klasztorny został przebudowany w połowie XVIII w., po ustaniu niepokojów, związanych z panowaniem tureckim i ich odejściu z ziem serbskich. W klasztorze niemal do końcówki XVII wieku przechowywany był tzw. „Psałterz z Monachium”, jedna z najbardziej wartościowych serbskich ksiąg, licząca ok. 200 stron, spisana prawdopodobnie w XIV w. za czasów uwielbianego przez Serbów księcia Łazarza (lub za czasów jego syna). Dziś znajduje się w Bawarskiej Bibliotece Państwowej w Monachium – stąd jego – dość myląca – potoczna nazwa.
W czasie II wojny światowej klasztor Privina Glava, podobnie jak wiele innych, został zamieszkany, po czym splądrowany przez chorwackich ustaszów. Zginęło stąd bardzo wiele cennych przedmiotów, związanych z postaciami historycznymi, a także zbiory klasztornej biblioteki. Sam monaster nie został jednak zniszczony, ale po wojnie bardzo długo stał zaniedbany. Odbudowa zakończyła się pod koniec XX w.
Kilka istotnych porad
Po pierwsze, jeśli planujecie objazdówkę po klasztorach Fruškiej Gory, absolutnie nie planujcie trasy z Google Maps. Trasy, które one wyznaczają, są kompletnie nieadekwatne do rzeczywistości i potrafią prowadzić po drogach ewidentnie wyłącznie dla traktorów. Trasy samochodowe są z reguły o wiele dłuższe. Często klasztory leżą w prostej linii w odległości 1-2 km, ale samochodowa trasa pomiędzy nimi liczy nawet kilkanaście kilometrów. Warto rozważyć wtedy trasę pieszą – często pomiędzy klasztorami takowe istnieją i bywają szybsze niż drogi samochodowe.
Po drugie, zwiedzanie 16 klasztorów oraz przejechanie dróg pomiędzy nimi jest czasochłonne. Jeden, cały dzień, przeznaczony od rana do wieczora wydaje się sensownym planem.
Po trzecie. Klasztory na Fruškiej Gorze są cały czas… klasztorami. Wiecie – trwa w nich normalne klasztorne życie, którego czasem nie da się przerwać swoją turystyczną wizytą. Przyjechaliście aż z Polski, ale możecie trafić na moment, kiedy zwiedzanie nie będzie możliwe. Albo brama klasztorna będzie zamknięta, albo zamknięta będzie główna świątynia w konkretnym monasterze (otwierana tylko na czas nabożeństw). Jak już będzie otwarta, to może nie wolno robić we wnętrzach zdjęć. No i z reguły późnym popołudniem wszystko jest zamykane. Wszystkie te fakty warto uwzględnić w planie zwiedzania.
Po czwarte. Nawet jazda asfaltowymi drogami po szlaku średniowiecznych monasterów Fruškiej Gory to jednak wyzwanie. Niektóre z klasztorów leżą w prawie „zapomnianych” przez świat wioskach. Drogi są dobrej jakości, ale bywają wąskie, warto tu uważać i jechać ostrożnie. Nie mieliśmy niebezpiecznych sytuacji, ale jak to mówią, „strzeżonego…”.