Po raz pierwszy – i jedyny jak na razie – zdecydowaliśmy się zobaczyć atrakcje zwiedzanego miejsca z innej, niż z poziomu własnych nóg, perspektywy. Skorzystaliśmy z oferty jednego z miejscowych przewoźników i podziwialiśmy Rio de Janeiro z lotu ptaka, a dokładnie helikoptera.
Karnawał w Rio, dzień 5 (poprzedni wpis: Ogród Botaniczny w Rio de Janeiro). Upatrzyliśmy sobie tę atrakcję już wcześniej, w kilku miejscach oglądając startujące turystyczne helikoptery, oblatujące z turystami na pokładzie najważniejsze atrakcje Rio de Janeiro. Marzył nam się taki lot, w końcu Rio jak żadne inne miasto nadaje się do oglądania z takiej perspektywy. No i stało się – zdecydowaliśmy się – jedziemy na widziane w czasie jednego ze spacerów lądowisko helikopterów – będziemy latać 🙂
Oferty lotów helikopterem nad największymi atrakcjami można znaleźć w każdym dużym mieście. Tak jest też i w Rio, a w ofertach lotów helikopterem można wprost przebierać. Popularność takich oblotowych wycieczek najlepiej widać, gdy stoi się na pomniku Chrystusa Odkupiciela i ogląda z góry panoramę miasta. Od helikopterów nad Rio momentami aż się roi, a dookoła pomnika latają wściekle jak samoloty dookoła King Konga w słynnym filmie Petera Jacksona z Adrienem Brody’m i Naomi Watts. Tylko pomnik jakoś się od nich nie odgania, ale za to ciężko zrobić zdjęcie panoramy miasta, na którym nie będzie przy okazji jakiegoś śmigłowca.
My upatrzyliśmy sobie firmę HeliSul, mającą swoje lądowisko nad laguną Rodrigo de Freitas, niedaleko Ogrodu Botanicznego. Podjechaliśmy do niego taksówką, przy okazji patrząc jak taksówkarz nas kantuje na kursie – jechaliśmy w południe na taryfie nocnej i do tego wcale nie najkrótszą trasą (po czterech dniach w Rio drogę mieliśmy już „obcykaną”). Ale i tak nie wyszło drogo (coś ok.30 zł za kurs z Ipanemy). Koniec końców stajemy przed heliportem – czas na wybór trasy – bo do wyboru jest ich osiem, różniących się ilością oblatywanych atrakcji miasta i długością lotu.
Nie będziemy pisać o kosztach, bo to drażliwy temat 🙂 Loty helikopterem w Rio tanie nie są, zazwyczaj trzeba niestety dopasowywać trasę do kieszeni i jej zawartości, szczególnie gdy leci się w więcej niż jedną osobę. Cennik i trasy możecie zobaczyć na zdjęciach. W każdym razie płacić można i gotówką, i kartą (na szczęście, bo takiej gotówki w kieszeniach po Rio raczej się nie nosi).
Ponieważ od końcówki 2011 r. w Rio trwała akcja oczyszczania – przed zbliżającymi się powoli Mistrzostwami Świata w Piłce Nożnej 2014 – miejskich dzielnic biedoty, czyli fawel, z przestępczości, oraz przywracania kontroli policji nad tymi osiedlami, nie było nam dane ze względów bezpieczeństwa odwiedzić żadnej z nich. Lot nad Rio był więc szczególną okazją, by kilka zobaczyć, choćby z góry czy z daleka.
I tak widzieliśmy m.in. fawelę Morro da Mineira, bardzo charakterystyczną, bo wszystkie budynki są w niej wymalowane na jednakowy, turkusowy kolor. Ponoć to gangi, rządzące osiedlem wydały taki rozkaz mieszkańcom, by utrudnić lokalizację konkretnych domów policji. Z daleka mogliśmy też zobaczyć słynną Rocinhę, największą fawelę w Rio. Wg nieoficjalnych szacunków żyje w niej nawet do 300 tys. mieszkańców – oficjalny spis „wykazał” zaledwie 60 tys. Życie w fawelach chyba jednak najlepiej zobaczyć w TV (choć były w 2012 r. organizowane wycieczki turystyczne – jeepem, z wynajętym lokalnym kierowcą, na zasadzie przejechania się przez fawelę, raczej bez dłuższych postojów), choćby w filmie „Miasto Boga” (2002), nominowanym do Oskarów w czterech kategoriach, opartym na książce pod tym samym tytułem. Ta z kolei oparta została o autentyczne fakty. Kto nie widział, polecamy.
I to w zasadzie tyle, jeśli chodzi o opis tekstowy. To miał być lot widokowy, więc całą resztę dopowiedzą Wam widoki na zdjęciach. Powiemy tylko tyle – warto było 🙂 A już wieczorem czekała nas największa atrakcja w Rio – karnawałowy konkurs szkół samby na Sambodromie.
Pełna galeria zdjęć z lotu widokowego nad Rio de Janeiro znajduje się na osobnej stronie naszego bloga oraz na naszym profilu na Facebooku.