Zamiast przepełnionych nadmorskich kurortów – małe kamienne miasteczka schowane wśród zalesionych wzgórz. Zamiast gorących plaż – puste uliczki i klimat żywcem zachowany sprzed wieków. Oba te obrazy tak samo dobrze opisują chorwacki półwysep Istria. I oba dają się lubić – też tak samo dobrze.
Słowenia i Chorwacja 2015, dzień 5 (poprzedni wpis: Hum, najmniejsze miasto świata). Istria w sezonie letnim to przede wszystkim morskie wybrzeże, które spełnia wszystkie wymogi turystycznej atrakcji – ładne plaże, gorący klimat, piękne zabytkowe miasteczka wypełnione po brzegi turystyczną infrastrukturą. To tu toczy się życie wczasowicza, to tu widać, że turystyczny boom na Chorwację nie przemija. I tu… najmniej czuć klimat – nieco ginie on w wielojęzycznym tłumie, przemierzającym wszerz i w poprzek najważniejsze miejsca Puli, Rovinja czy Porecu.
A gdyby tak choć na chwilę zostawić to za sobą ? Wjechać wgłąb Istrii, z dala od wybrzeża ? Czy da się uciec od nadmorskiego zgiełku, jednocześnie wciąż czując radość z podróżowania, czując niezaprzeczalny klimat i urok Istrii, których im przecież nikt nie jest w stanie odmówić ? Jak wygląda Istria, gdy zostawić morski brzeg daleko za sobą i wjechać w kręte drogi, prowadzące pomiędzy zielonymi wzgórzami lądowej części półwyspu ?
Niemal zawsze mamy takie odcinki objazdówek, które prowadzą nieco poza powszechnie wytyczony przez przewodniki szlak turystyczny – tak też było na Istrii – to prawdziwe królestwo prawie zapomnianych, mikroskopijnych miasteczek, schowanych wśród wzgórz. Miejsc, w których czas jakby się zatrzymał. Miejsc, gdzie wkraczając ma się uczucie cofnięcia w czasie – o kilka wieków, do czasów wielkiej Wenecji, która odcisnęła na tym regionie ogromne piętno.
Kilka takich miejsc już Wam pokazywaliśmy – choćby trzy duże istryjskie atrakcje poza wybrzeżem: Vodnjan (słynne mumie z Vodnjanu), Motovun (znany z trufli) oraz Hum (uważane za najmniejsze miasto świata). Warte uwagi jest z pewnością nasze cichutkie prywatne odkrycie – mikroskopijny Roč, wyglądający jakby ktoś zatrzymał tu czas w okresie panowania weneckiego. Teraz pokażemy Wam kolejne kilka miasteczek, w których na Istrii warto się choćby na chwilę zatrzymać.
Pazin
Dawno, dawno temu na Istrii żyli w zgodzie obok siebie ludzie i giganci. Istria wtedy składała się głównie z bagien i jezior, albo z terenów całkowicie suchych – ludzie poprosili więc wodza gigantów o imieniu Dragonja o pomoc w doprowadzeniu tu wody, by móc uprawiać ziemię.
Dragonja przystał na prośbę. Wyorał dwie bruzdy, do których wpuścił wodę – tak powstały rzeki Dragonja (gigant nazwał ją własnym imieniem) i Mirna (imieniem żony). Kiedy jednak orał trzecią bruzdę pod kolejną rzekę, z zamku w Pazinie zaczęła go głośno wyśmiewać żona miejscowego kapitana. Wkurzony gigant tupnął pod zamkiem nogą, tworząc głęboką wyrwę tuż obok niego – rzeka zamiast płynąć przez miasto, spłynęła w jaskinie pod zamkiem, znikając z ich czeluściach po dziś dzień.
Tak – wg legendy żyjącej wśród mieszkańców Pazina – zaczyna się historia największej atrakcji tego miasteczka, które o dziwo jest administracyjną stolicą Istrii. Atrakcją ta jest „Pazinska Jama” – wielkie wapienne zapadlisko, a właściwie „dziura” w skałach, na dnie której płynie niewielka rzeczka, znikająca w odmętach wydrążonej w bocznej skale jaskini. Nad tą jaskinią, na szczycie skalnego klifu stoi zamek – najlepiej zachowana do dziś fortyfikacja na całej Istrii.
Ale to nie koniec legend, związanych z Pazinską Jamą i zamkiem w Pazinie. Najbardziej obecnie eksploatowana i chyba bliska prawdy to ta, że i zamek i jaskinia są jedną z lokacji opisanych w trzyczęściowej sadze „Mateusz Sandorf” przez nie kogo innego, a samego Julisza Verne’a, uważanego za jednego z ojców science-fiction w literaturze. Tytułowy węgierski arystokrata, skazany na śmierć za spiskowanie przeciwko monarchii, ucieka z zamku, schodząc z klifu do jaskini, a potem idąc wzdłuż podziemnej rzeki ostatecznie opuszcza niegościnne strony.
Jeszcze ciekawsza, choć nigdy nie potwierdzona, jest druga legenda. Bo ponoć „Pazinska Jama” była pierwowzorem dla bram piekła, opisanych w pierwszej części słynnej „Boskiej Komedii” przez równie słynnego Dantego Alighieri. Wg niepotwierdzonych danych, Dante mógł przez jakiś czas przebywać w klasztorze, umiejscowionym na jednym z okolicznych wokół Pazinu wzgórz i rzeczywiście na co dzień widywać wejście do jaskini. Potwierdzone jest bowiem, że Dante na terenie Istrii przebywał (na pewno był w Puli).
W udokumentowanej historii Pazin pojawia się już w 983 r., kiedy to ówczesny cesarz niemiecki Otto II przekazuje istniejący już wtedy zamek w posiadanie biskupom z Porecu. Przez następne kilka wieków zamek, który wtedy stanowił całą miejscowość, przechodził wielokrotnie w inne posiadanie, sprzedawany przez poprzednich właścicieli. Zamek nigdy nie został zdobyty przez Wenecjan, którzy na całej Istrii panowali przez kilka wieków.
Sam Pazin w początkach XIX w. stał się centrum administracyjnym Istrii, ze względu na swoje centralne położenie. Pod koniec tego samego wieku stał się jednym z centrów doradzania się kultury chorwackiej. Dziś mieszka w nim ok.10 tys. osób – nie jest popularnym miejscem turystycznym, bardziej celem jednodniowych wycieczek dla osob wypoczywających na wybrzeżu.
Oprócz zamku, w którym mieści się dziś Muzeum Etnograficzne, oraz oczywiście „Pazinskiej Jamy”, w mieście są jeszcze dwa punkty warte zobaczenia. Klasztor Franciszkanów wybudowany został w sąsiedztwie zamku w 1481 r., w miejscu stojącego tu już wcześniej kościoła, który został przez zakonników rozbudowany i konsekrowany w 1484 r. Klasztor był niewielki, posiadał 12 pokojów, aptekę, szpital i bibliotekę – istniejącą do dziś, najstarszą bibliotekę Istrii. W XVIII w. klasztor rozbudowano, a potem uruchomiono także szkołę.
Drugim wartym uwagi zabytkiem sakralnym, dużo starszym od klasztoru, jest stojący w centrum miasta okazały kościół św.Mikołaja, wybudowany już w 1266 r. W połowie XV w. sklepienie pokryto freskami, które częściowo zachowały się do dziś i są dużą atrakcją historyczną miasta. Niestety w czasie naszej wizyty były poddawane renowacji i zasłonięte rusztowaniem. W początkach XVIII w. świątynię rozbudowano, a kilkadziesiąt lat później dobudowano wolnostojącą dzwonnicę.
Pazin nie należy do miast, które możemy uznać za najpiękniejsze na Istrii. Nie ma tu efektownej weneckiej, kamiennej architektury, nie ma zbyt wielu atrakcji. Ale nie można mu odmówić klimatu tajemniczości i wielkiej historii. Rzeka wpływająca do jaskini i znikająca pod ziemią, Juliusz Verne czy Dante opisujący to miejsce (choć pierwszy na pewno tu nigdy nie był – znał Pazin z opowiadań znajomych, a drugi przebywał w okolicy tylko „prawdopodobnie”) dodają miasteczku dużego kolorytu. I na tych elementach Pazin buduje swoją atrakcyjność turystyczną – elementów związanych z Juliuszem Verne po prostu nie sposób zauważyć w okolicach zamku.
Gračišće
Niewielka, niemal w całości kamienna wioska (ok. 1500 mieszkańców) mentalnie cofa turystę do czasów weneckich. Wiele ze stojących tu domostw pamięta te czasy – budowane były nawet w XV w., co potwierdzają daty wyryte na portalach wejściowych. Niezwykle klimatyczne miejsce, po raz pierwszy wspominane w dokumentach w 1199 r., choć udowodniono, że istniało już w czasach rzymskich, jako Galignana.
W średniowieczu wioska otoczona była murami obronnymi, wzmocnionymi kilkoma wieżami – jedna z nich zachowała się do dziś (pochodzi z XV w.). Główną atrakcją tego miejsca jest z pewnością architektura i ten specyficzny klimat niemal pustych kamiennych ciasnych uliczek, zabudowanych równie kamienną architekturą. Bardzo fajne miejsce, choć spędziliśmy tu zaledwie chwilę.
W Gračišće warto poszukać świątyń – to one są tutaj najważniejszymi zabytkami:
- kościół Matki Boskiej na Placu, wybudowany w 1425 r. ikrótko potem wymalowany we wnętrzach freskami, które częściowo zachowały się do dziś. Przechowywany jest tu też cenny drewniany krucyfiks z XIII w.;
- główny kościół parafialny św.Wita, wybudowany w 1725 r. w miejscu stojącego tu wcześniej innego kościoła, z ktorego zachowała się stojąca obok dzwonnica, pochodząca aż z XIII w.;
- kościół św.Eufemii, mała kamienna świątynia, pochodząca z 1383 r.;
- Kościół św.Antoniego z Padwa, wybudowany pierwotnie jako kaplica w 1381 r., przebudowany pod koniec XV w.;
Pićan
Dziś niewielka kamienna wioska, usytuowana na wzgórzu, widoczna z daleka. Przez długie wieki – centrum administracyjne Istrii – już od V w. Pićan był siedzibą diecezji biskupiej, jednej z najstarszych, a jednocześnie najmniejszych w świecie chrześcijańskim. Znany był jednak już wcześniej, w czasach rzymskich istniał pod nazwą Petina. Dziś z dawnej potęgi nie zostało nic – Pićan jest maleńką, niemal wyglądającą na opuszczoną wioską. Ale znów – z cudownym klimatem kamiennego, starego miasteczka z wielką historią.
Historii związanych z Pićanem jest co najmniej kilka. Mieszkańcy chlubią się dwoma słynnymi personami:
Jurij Slatkonja, żyjący na przełomie XV / XVI w., prawdopodobnie urodzony w Pićanie, ale dziś uznawany za obywatela słoweńskiego (uczył się w Ljubljanie, potem wyjechał do Wiednia). Slatkonja był pierwszym biskupem Wiednia, ale wcześniej założył w tym mieście w 1498 r. chór dziecięcy, potem przemianowany na słynny Wiedeński Chór Chłopięcy;
- Matko Brajša – Rašan był z kolei kompozytorem i badaczem ludowych pieśni z Istrii, żyjącym w XIX / XX w. Napisał on w 1912 utwór „Krasna zemljo”, do dzię będący oficjalnym hymnem Istrii;
A co warto zobaczyć w Pićanie ? Przede wszystkim kościół parafialny z 1753 r., dekorowany kilkanaście lat później przez ostatniego biskupa. Świątynia stoi w miejscu poprzednio istniejącej tu, dużo starszej katedry – we wnętrzach znajduje się wiele grobowców miejscowych biskupów oraz ważniejszych obywateli miasta. Tu także znajdują się relikwie św.Nicefora , jednego z miejscowych biskupów (wg jednej z legend – założyciela diecezji). Obok kościoła stoi bardzo okazała dzwonnica, jedna z wyższych na Istrii (48 m), uznawana też za najpiękniejszą pod względem architektury.
Do kamiennego miasta z pewnością wejdziecie przez jedyną do dziś zachowaną średniowieczną bramę miejską, pochodzącą z XIV w., a odrestaurowaną w 1613 r., co potwierdza znajdująca się na jej elewacji tablica.
Poza granicami średniowiecznego miasta, na pobliskim wzgórzu stoi najstarsza zachowana do dziś świątynia Pićanu – kościółek św.Michała, pochodzący z XIII w., w którego wnętrzach znajdują się pozostałości fresków z XV w. Z tego też wzgórza rozciąga się wspaniały widok na okolicę.
Kršan
Kolejna niewielka miejscowość, położona wzdłuż drogi, prowadzącej na południe, do Plomina i Labina. Sam Kršan nie jest zbyt ciekawy, ale nieco powyżej niego położony jest widowiskowy zamek, po raz pierwszy wzmiankowany w historii w 1274 r. Wzmiankowany w momencie, kiedy… został zniszczony podczas miejscowych wojenek, więc na pewno istniał dużo wcześniej. Wtedy nazywał się Carsach. Po zniszczeniu przez kilkadziesiąt lat stał opuszczony.
Kilka wieków pod odbudowie, prawdopodobnie w XVI w. pojawia się obecna nazwa Kršan. Zamek jest dziś dość dobrze zachowany, częściowo stare zabudowania mieszkalne i obronne zostały odnowione i nadal służą mieszkańcom. Zachowała się brama wjazdowa do zamku. Na centralnym placu stoi dość okazały kościół św.Antoniego z XVII w., w którego podłodze znajdują się tablice nagrobne miejscowych lordów z okresu XV – XVII w.
W kolejnym wpisie pokażemy Wam jedną z kamiennych perełek architektury na Istrii, aczkolwiek mało popularną turystycznie – wg nas bardzo niesłusznie. Odwiedzimy położone blisko południowego wybrzeża Istrii średniowieczne miasteczko Labin.
Pełna galeria zdjęć z Pazinu, Gračišće, Pićanu i Kršana znajduje się na osobnej stronie naszego bloga oraz na naszym fanpage’u na Facebooku.