Tak tak, to nie pomyłka – Jugosławię. Nie ma takiego kraju na światowych mapach od kilkudziesięciu lat, więc dzisiejsze pokolenie młodych podróżników, także tych „wakacyjnych”, zupełnie go nie zna. Jugosławia jest skrótem myślowym – chodzi o narody: chorwacki, bośniacki, serbski.
Tour de Europe 2013, dzień 4 (poprzedni wpis z trasy: Południe Bośni i Hercegowiny). To będzie chyba najbardziej zaangażowany nasz wpis na tym blogu od zawsze. Nie jesteśmy znawcami stosunków wewnętrznych na Bałkanach, nie jesteśmy też specjalistami od historii najnowszej tego regionu. Trochę jednak poczytaliśmy i posłuchaliśmy, trochę zobaczyliśmy – na tyle, by wyrobić sobie swoje zdanie, które poniżej chcemy spisać.
Nie byłoby pewnie tego wpisu, gdyby nie to, że mieliśmy niedawno okazję być na prezentacji pewnej pary podróżników, która pokazywała m.in. zdjęcia ostrzelanych domów z Bośni. Zdjęcia oczywiście wśród nastoletniej gawiedzi wzbudziły efekt „łał !”, ale w komentarzu prowadzących usłyszeliśmy, że nie wiedzą, dlaczego te domy do dziś stoją w takim stanie i dlaczego obok nich w restauracjach siedzą ludzie, piją piwko i nie przeszkadza im ten widok. Prawdę mówiąc, ten moment zaważył na naszym odbiorze całej prezentacji – wyszliśmy zniesmaczeni. Fajnie jest trzaskać widowiskowe zdjęcia domów z dziurami po kulach karabinu maszynowego, fajnie jest się poczuć jak korespondent wojenny. Fajnie jest pochwalić się tym potem. Ale niefajnie jest nawet kilka miesięcy po powrocie nie spróbować zrozumieć tego, co się widziało. Dla nas to trochę takie „lizanie loda przez szybę”.
A więc – jeśli też byliście w Bośni i też widzieliście widoczne do dziś skutki wojny domowej, i jeśli interesuje Was, o co w tym wszystkim chodzi, to dalsza część tego wpisu jest właśnie dla Was. Być może dopiero w Bośni będziecie i chcecie pojechać tam bardziej świadomi tego, co się tam stało i co jest dziś – to też piszemy dla Was. I teraz będzie wykład historyczny, zgodny z naszą najlepszą wiedzą na dziś. Zburzmy rozpowszechniony na zachodzie stereotyp: „źli Serbowie napadli, zabijali i gwałcili sąsiadów. Jak ich zbombardowaliśmy, to się uspokoili”. Tak, to prawda, ale tylko część prawdy. I to uwarunkowana wydarzeniami z dalszej historii, które warto poznać, by móc zobaczyć cały kontekst. Najpierw kilka założeń „wprowadzających” w temat:
- Bośnia i Hercegowina to kraina niezwykle bogata w historię, o dużym „stażu” jako całość, ale o bardzo niewielkim doświadczeniu jako niepodległe państwo. Niepodległości „doświadczyła” zaledwie przez 100 lat w swojej całej historii, a potem zapadła na ponad 400 lat pod panowanie tureckie. Bośniacy niezbyt identyfikowali się jako naród, bardziej czuli się zintegrowani od strony religijnej i tu stanowili jedność;
- Najsilniejszymi (także pod względem dążeń niepodległościowych czy wręcz mocarstwowych) narodami z terenów – nazwijmy je tak – „jugosłowiańskich” były od zawsze Serbia i Chorwacja. Serbia przez długie wieki była samodzielnym państwem, nieraz całkiem sporym i potężnym. Oba miały też wysokie dążenia do scalania innych narodów pod swoimi rządami i tu konkurowały ze sobą;
- Bośnia i Hercegowina geograficznie leży pomiędzy… Serbią i Chorwacją właśnie. Ze względu na różne historyczne wydarzenia, wojny itp. na terenach Bośni mieszkały (i do dziś mieszkają) wielkie skupiska Chorwatów i Serbów, tworząc miejscami wręcz własne enklawy. Im bliżej granicy Bośni z Chorwacją czy Serbią, tym więcej tam właśnie tych narodów. Sąsiedzi od dawna traktowali Bośnię jako drogę do stworzenia własnego wielkiego państwa (idee Wielkiej Serbii, Wielkiej Chorwacji);
- Podstawowa różnica, po której poznać Bośniaków, Chorwatów czy Serbów to religia. Bośnia przez ponad 400 lat była pod władzą turecką i podlegała bardzo silnej islamizacji. Turcy faworyzowali osoby wyznania muzułmańskiego, co powodowało przechodzenie na islam mieszkańców. Do dziś w Serbii i Chorwacji słychać głosy, że Bośniacy to ich obywatele, tylko o innym wyznaniu;
Nie da się zrozumieć tego, co stało się w Bośni 20 lat temu, bez głębszego wglądu w historię trzech sąsiadów: Serbii, Chorwacji i Bośni. Poznajmy więc rys historyczny wzajemnych stosunków. Cofamy się lekko ponad 100 lat przed wojnę domową.
- Rok 1878, kongres pokojowy w Berlinie, kończący zwycięskie powstanie narodów słowiańskich na Bałkanach przeciwko panującej tu Turcji. Niepodległość odzyskuje Serbia, natomiast Bośnia i Hercegowina (od tego czasu oficjalnie pod taką nazwą) przechodzi pod panowanie Austro-Węgier, pod którym jest już Chorwacja. Serbia chciała włączyć Bośnię w swoje granice, Chorwacja była za włączeniem jej do Austro-Węgier by być Bośni bliżej. Stosunki pomiędzy Serbią i Chorwacją ochładzają się. Bośniacy (muzułmanie) nie są zainteresowani ani Serbią (prawosławie) ani Chorwacją (chrześcijanie), dla nich koniec panowania Turcji to swego rodzaju tragedia. W Serbii rosną nastroje anty-austriackie;
- Rok 1914, w zamachu w bośniackim Sarajewie z rąk Bośniaka (ale należącego do serbskiej organizacji zbrojnej) ginie austriacki następca tronu, co zapoczątkowuje najazd Austrii na Serbię, a potem całą I wojnę światową;
- Rok 1918, powstaje pierwsza federacyjna Jugosławia ze stolicą w Belgradzie, a więc pod przewodnictwem Serbów. Chorwacja wchodzi w jej skład, ale nie jest zadowolona z takiego układu. Zaostrza stosunki z republiką Serbską, aż kilka miesięcy przed wybuchem II wojny światowej otrzymuje sporą autonomię wewnątrz Jugosławii, ale nie spełnia marzeń o niepodległości;
- Rok 1939, wybucha II wojna światowa. Chorwaci tworzą wreszcie własne państwo, ale będące satelitą hitlerowskich Niemiec, nazwane Niezależnym Państwem Chorwackim. Niemcy oddają im pod zarządzanie obszar Bośni i Hercegowiny, gdzie Chorwaci natychmiast z niezwykłą brutalnością zaczynają wyniszczać Serbów, stosując do nich tę samą doktrynę, co Niemcy wobec Zydów. Chorwaci tworzą obozy koncentracyjne na wzór tych niemieckich, gdzie mordują setki tysięcy ludzi, głównie Serbów. Znane i udokumentowane są przypadki „zawodów” w ilości zabitych Serbów, znane są zdjęcia z obcinania głów żyjącym ludziom piłą do drewna. Nawet niemieccy żołnierze nie mogli patrzeć na bestialstwo Chorwatów, często pomagając Serbom w ucieczkach przed nimi. Chorwacka doktryna wobec Serbów brzmiała: „1/3 wysiedlić, 1/3 przechrzcić, 1/3 zabić”. To ostatnie podobno im się udało… Oglądaliśmy miejsca kaźni Serbów: obozy w Starej Gradiskiej, Jasenovacu czy zbiorowe groby w Gradinie Donjej;
- Rok 1945, żołnierze chorwaccy, w tym także strażnicy z obozów zagłady (wg szacunków 300-500 tys. ludzi), nie chcąc poddawać się komunistycznym partyzantom (także Serbom), rozpoczęli marsz ku Austrii, by poddać się wojskom brytyjskim. Te jednak przekazały ich tymże partyzantom, którzy w odwecie za obozy śmierci, wymordowali większość (mówi się o 100-200 tys. zamordowanych) w ciągu zaledwie kilku miesięcy (!). Pomnik ku ich czci widzieliśmy w chorwackim Zagrzebiu;
Jak widać, porachunki dotyczą głównie Serbów i Chorwatów, ale prawie zawsze nierozerwalnie wiąże się z Bośnią lub wręcz dzieje się na jej terytorium. W każdym bądź razie 50 lat przed wybuchem wojny domowej dzieją się straszne rzeczy wobec obu narodów nawzajem – najpierw Chorwacji wyrzynają Serbów, potem Serbowie Chorwatów. Obie strony zapamiętają wydarzenia (do dziś podawane jako jedną z przyczyn tak wielkiej brutalności wojny domowej), w których to one są poszkodowane, jako zadry w historii. Nadchodzi moment rozpadu Jugosławii, 1991 rok.
- Niepodległość ogłasza Słowenia (najbogatsza republika Jugosławii) oraz Chorwacja, pomimo niezgodności tego aktu z konstytucją Jugosławii (mówiła ona o tym, że wystąpić z federacji mogą narody, a nie republiki). Zgodnie z nią, Chorwaci nie mogli „zabrać” terenów, na których znajdowały się skupiska serbskie, a taka była cała północno-wschodnia Chorwacja. W Chorwacji władzę obejmuje Franjo Tudman, który swoją retoryką zaczyna nawiązywać do Niepodległego Państwa Chorwackiego z czasów II wojny światowej, budząc przerażenie Serbów zamieszkujących Chorwację i wściekłość w samej Serbii. Serbia rozpoczyna wojnę z Chorwacją i Słowenią;
- Niepodległość ogłasza Bośnia i Hercegowina, rozpoczynając najgorszy okres wojny. Najpierw Serbowie walczą z Bośniakami i Chorwatami, potem już każdy walczy z każdym. Serbowie i Chorwaci chcą przyłączyć Bośnię do swojego kraju, sami Bośniacy chcą pozostawienia kraju w obecnej formie;
- I Serbowie i Chorwaci prowadzą wojnę etniczną – chcąc udowodnić „serbskość” czy „chorwackość” regionu, wysiedlają, a niestety bardzo często niezwykle brutalnie mordują ludność cywilną pochodzenia innego niż własne. Dochodzi do masowych czystek etnicznych z obu stron, a ofiarami najczęściej są Bośniacy. „Bronią” etniczną stają się także gwałty na kobietach, które „mają teraz rodzić Serbów”. Co się wyprawiało, możecie przeczytać np. tutaj, tutaj. Dla tych o mocnych nerwach – o tym, co wyprawiały także kobiety. Chętni znajdą w sieci o wiele więcej;
- Wojna oprócz etnicznej, w sposób „naturalny” staje się także wojną religijną, gdzie o przynależności do którejś ze stron decyduje wyznanie. Burzone są świątynie głównie muzułmańskie, nawet te będące cennymi zabytkami historycznymi. W Banja Luce Serbowie zburzyli wszystkie 16 meczetów. Wszędzie notowane są przypadki zabijania się dotychczasowych sąsiadów, współpracowników, mieszkańców jednej miejscowości, niedobitki uciekają pozostawiając cały życiowy dobytek. Znane są przypadki mordowania swoich dziewczyn przez mężczyzn, zmuszania mężów do mordowania swoich żon czy dzieci… Jeśli macie chęć i silne nerwy, polecamy lekturę książki Wojciecha Tochmana „Jakbyś kamień jadła”. Dokument spisujący fakty, całkowicie wstrząsający;
- Prym w czystkach etnicznych wiodą Serbowie, zajmując i „czyszcząc” wszystkie tereny zamieszkałe w Bośni przez swój naród. Do przerwania masakry zmusza ich dopiero NATO, rozpoczynając naloty na serbskie miasta. Wojna zostaje przerwana;
- Zostaje podpisany układ w Dayton, kończący wojnę domową, ustalający nowe granice i prawo obowiązujące pomiędzy narodami. Tworzy on dziwną konstrukcję państwa „Bośnia i Hercegowina”, złożonego z dwóch bardzo autonomicznych republik: Republiki Serbskiej (prawie sami Serbowie) i Federacji Bośni i Hercegowiny (Bośniacy i Chorwaci). Jednocześnie ustanowiono prawo, pozwalające na powrót wysiedlonym mieszkańcom do swoich domostw.
Ostatni punkt tej smutnej historii jest wyjaśnieniem sytuacji z oglądanej przez nas prezentacji. Na północy (region Banja Luki) ludność serbska przy pomocy własnego wojska wygoniła lub wymordowała współmieszkańców: Bośniaków i Serbów, często zakopując ich w masowych grobach i kradnąc ich mienie. Ale tym wysiedlonym prawo pozwala wciąż wrócić do dawnych domów. Są ich własnością. Tyle że oni wracać nie zamierzają – nie chcą żyć obok swoich dawnych oprawców. Co najwyżej usiłują je sprzedać. Dlatego nikt nie wraca, a ostrzelane i zburzone domostwa straszą do dziś.
A ci co siedzą obok i im to nie przeszkadza ? Niestety pewnie to ci, którzy mieszkańców zburzonych domów wysiedlali – dziś region Banja Luki to w aż 95% Serbowie. Bośniacy i Chorwaci już tu nie wrócili… Dlatego, gdy patrzysz na mieszkańców wsi w bośniackiej Republice Serbskiej (która kaprysem społeczności zachodniej nie została włączona do Serbii), przechodzących obok ruin domostw ze śladami strzałów na ścianach, pomyśl, co ci mieszkańcy robili 18-20 lat temu. Szczególnie mężczyźni, wyglądający dziś na 40-50 lat… Zapewne ten sam scenariusz można zastosować w innych regionach Bośni, na innych narodowościowo mieszkańcach. Ktoś gdzieś napisał o wojnie domowej w Jugosławii: „wojna, w której nie było niewinnych”.
W wojnie domowej walczyło ok.400 tys. żołnierzy po wszystkich stronach. Liczba ofiar to 100-200 tysięcy. 50 tys. udokumentowanych gwałtów. 1,8 mln ludzi wypędzonych ze swoich domostw. Koniec XX wieku, w samym środku cywilizowanej Europy…
Jak dziś sprawuje się ten narodowościowy tygiel ? Nie bardzo się sprawuje. Republika Serbska w Bośni to praktycznie czysta etnicznie Serbia, znaki drogowe i drogowskazy pisane są cyrylicą, na ulicach wiszą serbskie flagi (flagi państwowej Bośni i Hercegowiny nie widzieliśmy ani jednej), na ulicach sprzedawane są koszulki z napisem „Srbija” lub z podobizną Novaka Djokovica, serbskiego tenisisty. Na południu z kolei częstym widokiem są flagi chorwackie. Bośniacy swoich nie wieszają, bo chyba jeszcze nie zdążyli się z nimi zidentyfikować, wszak państwo istnieje 18 lat.
Chodząc dziś ulicami miast Bośni i Hercegowiny, wśród coraz większych tłumów zjeżdżających tu turystów, przyglądając się sennym czasem mieszkańcom, warto jednak mieć z tyłu głowy, co oni tutaj przeżyli i co nadal przeżywają – wszak oni ciągle żyją wymieszani narodami obok siebie. Wojna spowodowała zmiany etniczne (z terenów serbskich wyrzucono inne narody, z kolei Serbowie uciekali z terenów gdzie większością byli Bośniacy i Chorwaci), ale wciąż wiele jest miejsc gdzie kultury się mieszają, wciąż pamiętając o krzywdach sprzed lat zaledwie kilkunastu. Wciąż pokój jest tu jedynie fasadą, za którą kryje się wzajemny żal i niechęć, czasem wręcz wrogość. Kilka faktów:
- Rok 2010, Chorwacja. Widzieliśmy tu chyba samochodowe rejestracje każdego kraju Europy. Nie było jednak tych serbskich i bośniackich. Wogóle.
- Rok 2001, Banja Luka, Bośnia i Hercegowina, region serbski. Kilka tysięcy Serbów napada na garstkę Bośniaków, usiłujących wmurować kamień węgielny pod odbudowę zburzonego przez Serbów meczetu. Jedna osoba ginie, kilkadziesiąt rannych w szpitalach.
- Rok 2004, Mostar, Bośnia i Hercegowina, region bośniacko-chorwacki. Kilka tysięcy policjantów musi chronić uroczystość otwarcia odbudowanego mostu – symbolu miasta, celowo zburzonego przez Chorwatów. Mostar do dziś ma dwie części: bośniacką i chorwacką, po obu stronach rzeki, przedzielone mostem, wzajemnie niechętne, rządzone osobnymi samorządami oraz dwa kluby sportowe – bośniacki i chorwacki
Do dziś naczelną zasadą turystyczną na terenach byłej Jugosławii jest nie rozpoczynanie z miejscowymi rozmów o wojnie domowej. To niebezpieczny temat, pełen nieszczęść w każdej rodzinie, drażliwy. Miejscowi mogą stawać się nerwowi. Tu jeszcze długo temat wojny będzie tematem tabu. Każdy z narodów uważa się za pokrzywdzony, rządzący nimi w czasie wojny u siebie uznawani są za bohaterów, u innych za zbrodniarzy wojennych (np. wspomniany Franjo Tudman, którego grób widzieliśmy w Zagrzebiu).
Długo pewnie będą stały ostrzelane domostwa i na północy i na południu kraju. Długo też obok nich będą siedzieć czy przechodzić ludzie, na których nie będą one robić żadnego wrażenia. Mamy tylko nadzieję, że Wy już będziecie wiedzieć, DLACZEGO.
PS. Wiemy, że wojna domowa w Jugosławii to temat drażliwy także u nas, co człowiek to inna opinia, często skrajna i wypełniona emocjami. Nie ma chyba pełnej i niezależnej spisanej historii tego nieszczęścia. Tak jak pisaliśmy, wszystko powyższe jest zgodne z naszą najlepszą wiedzą, jaką mamy na dzień dzisiejszy.