Celem jedynej dłuższej wycieczki w czasie wakacyjnego pobytu w Grecji były Delfy – miejsce, w którym kiedyś znajdowała się słynna antyczna wyrocznia. Traktowana jako środek (pępek) świata, miała w starożytności ogromny wpływ na losy ówczesnego świata, przynajmniej na terenach dzisiejszej południowej Europy i najbliższych jej okolic.
Tour de Europe 2014, dzień 12 (poprzedni wpis: Trzystu bohaterów. Odwiedzamy greckie Termopile). Kilkugodzinna podróż z Paralia Katerinis (naszej „greckiej” wakacyjnej bazy) do Delf przerwana była tylko na krótki czas wizytą w Termopilach – w miejscu jednej z najsłynniejszych bitew w historii świata, owianym legendą 300 bohaterskich Spartan i ich wodza Leonidasa. Ale głównym celem były Delfy, miejsce o wiele bardziej rozległe i „bogate” w obiekty warte zobaczenia, a przy tym także niezwykle znane z historii i legend z nim związanych.
Delfy położone są w południowej Grecji, na stoku gór Parnas. Pisał o nich już Homer, żyjący prawdopodobnie (bo nikt do dziś tego dokładnie nie ustalił) gdzieś w okresie XI – VIII w. p.n.e. Wg mitologii greckiej to tu spotkały się dwa orły, wypuszczone w przeciwne strony świata przez Zeusa, wyznaczając środek ziemi.
Delfy zasiedlone zostały już w drugim tysiącleciu przed Chrystusem (ok. XIV w. p.n.e.) i przez długi czas były niewielką miejscowością. Kult boga Apollina, z którego potem zasłynęły, rozwinął się tu gdzieś na przełomie II / I tysiąclecia p.n.e. i wtedy rozpoczął się okres prosperity. Z przepowiedni wygłaszanych przez kapłankę Pytię Delfy słynęły już w VIII w. p.n.e. Z kapłankami tymi zresztą wiązało się do całkiem niedawna sporo kontrowersji.
Wiadomo bowiem jest ze starożytnych zapisów, że Pytie (kapłanki, obowiązkowo powyżej 50 lat), wygłaszające swoje przepowiednie, najczęściej w wersji poetyckiej, siedząc na trójnogu w świątyni Apollina, były w głębokim transie, czasem nawet wpadając w szał. Długo wierzono w starożytne legendy, jakoby kapłanki w taki stan wprawiały opary, wydobywające się ze skalnej szczeliny, ale nie potrafiono udowodnić istnienia ani szczeliny, ani oparów. Stąd z czasem uknuto teorię, że trans wywoływany był ziołami palonymi w świątyni, lub nawet był po prostu przez kapłanki udawany.
Co wydaje się niemożliwe w dobie dzisiejszego stanu techniki, dopiero w końcówce XX wieku badania geologiczne rzeczywiście wykazały istnienie – i to nie jednego, a dwóch uskoków skalnych, krzyżujących się dokładnie pod świątynią. Skład okolicznych skał udowodnił, że uwalniały się tu gazy, w tym takie, które po zmieszaniu z powietrzem wywołują stan euforii, do utraty przytomności włącznie.
Wróćmy do historii Delf. Z czasem waga przepowiedni Pytii stała się tak wielka, że żadnych ważnych decyzji nie podejmowano bez konsultacji z wyrocznią. Ludzie płacili wielkie sumy – i za przepowiednie, i za ominięcie długaśnych kolejek do świątyni 🙂 Wyrocznia rosła w wielką potęgę, choć często jej przepowiednie były wysoce dwuznaczne i niezbyt precyzyjne. O tym, jak ważne były wtedy Delfy, niech świadczy fakt, że aż do IV w. p.n.e. były one ochraniane przez specjalny sojusz greckich miast, mający na celu ochronę wyroczni przed dostaniem się w niepowołane ręce.
Wtedy to Delfy zostały złupione przez Fokijczyków, po czym szybko odbite przez Macedończyków, ale to już były czasy powolnego upadku znaczenia wyroczni. I przez mniejsze nią zainteresowanie, i przez błędne przepowiednie, i przez ciągle toczące się w tym czasie w rejonie Delf wojny. W II w. p.n.e. władzę nad całym regionem zdobyli Rzymianie, którzy najpierw ochraniali wyrocznię, ale sto lat później złupili miejscowe skarbce dla sfinansowania swoich greckich wojen. W 66 r. n.e. cesarz Neron wywiózł znaczną część dzieł sztuki do Rzymu.
Na przełomie I / II w. Rzymianie podjęli jeszcze próbę wskrzeszenia wielkości Delf, ale po krótkim okresie popularności, wyrocznia znów zaczęła się osuwać w dół, jeśli chodzi o znaczenie. Tego procesu nie udało się już zatrzymać i w IV w. ostatecznie wyrocznia przestała funkcjonować. Z pewnością do jej upadku przyczyniła się także popularyzacja nowej religii – chrześcijaństwa, które zastąpiło wtedy kult Apollina.
Zwiedzanie Delf rozpoczęliśmy od znajdującego się przed właściwymi ruinami muzeum. To jedno z najbardziej znanych i popularnych muzeów w całej Grecji, choć jego wielkość nie powala – zawiera raptem kilkanaście pomieszczeń o powierzchni nieco ponad 2 tys. m2. Eksponaty jednak robią wrażenie, a zwiedzanie ułatwia chronologiczny ich podział w poszczególnych pomieszczeniach. Poniżej lista kilku z najważniejszych eksponatów w muzeum:
- brązowa tarcza z czasów archaicznych (VIII / VII w. p.n.e.);
- brązowa „głowa Griffona” także z tych samych czasów;
- dwie niemal bliźniacze marmurowe statuy z VII / VI w. p.n.e., przedstawiające najpewniej Kleobisa i Bitona, mitologicznych synów kapłanki bogini Hery. Legenda głosi, że w czasie podróży z Argos do Delf, synowie sami ciągnęli wóz matki, zastępując niezbyt zdrowe woły. Wdzięczna im matka poprosiła Herę w modlitwie, by ta dała synom najlepszy dostępny dla śmiertelników prezent. Wieczorem zmęczeni synowie położyli się spać i w czasie snu zmarli – Hera dała im wieczną pamięć wśród ludzi – w pewnym sensie nieśmiertelność;
- pozostałości zdobień z kilku delfijskich skarbców;
- „Tancerki z Delf”, rzeźbiona kolumna z figurami trzech tancerek (IV w. p.n.e.), której kilka części znajduje się w muzeum. Teoria głosi, że jej zwieńczeniem był słynny „omfalos”, czyli marmurowy stożek, wyznaczający wg mitologii środek ziemi. Omfalos także znajduje się w muzeum w Delfach;
- liczne statuy z czasów późno-greckich i rzymskich, m.in. posąg filozofa (być może Platona) z III / II w. p.n.e. oraz posąg Antoniusza;
- „Woźnica z Delf”, statua, kiedyś będąca częścią większej całości z rydwanem, pochodząca z V w. p.n.e.;
Po wyjściu z muzeum nadchodzi czas na zwiedzanie właściwych ruin starej wyroczni w Delfach. Są one dość rozległe i położone na zboczu góry, co wiąże się z pokonywaniem sporej ilości schodów – warto o tym pamiętać, szczególnie w sezonie, w letnim słońcu i upałach i zaopatrzyć się w wodę i nakrycie głowy. Z ważniejszych budowli, które tu znajdziecie, warto wymienić (w kolejności naszego zwiedzania):
- rzymska agora, czyli dawne centrum handlowe i centrum życia miasta, pochodząca z końcowego okresu istnienia Delf (IV w.). Zachowała się jedynie jedna z trzech otaczających ją kolumnad;
- skarbiec Sykiończyków, pochodzący z VI w. p.n.e. Skarbce w Delfach były budynkami w kształcie przypominającymi świątynie, budowanymi ku czci bogów przez władze starożytnych greckich państw-miast i kolonii. Sykion nigdy nie był ważnym miastem, choć stanowił kiedyś osobne państwo-miasto. Leżał na północy niedalekiego od Delf Peloponezu. W skarbcach przechowywano kosztowności, należące do fundatorów;
- skarbiec Beocjan, kolejna z tego typu budowli;
- omfalos, czyli mityczny kamień, wyznaczający środek ziemii, jedna z kopii tego znajdującego się w muzeum w Delfach;
- skarbiec Ateńczyków, jeden z najlepiej zachowanych budynków w Delfach, pochodzący z VI lub V w. p.n.e., wybudowany wg dwóch teorii dla upamiętnienia albo ustanowienia demokracji w Atenach albo wygranej bitwie pod Maratonem przeciwko Persom;
- skała Sybilli, wg legend skała, na której stanęła kiedyś kobieta o imieniu Sybilla, wygłaszając pierwszą przepowiednię w historii wyroczni;
- ateńska stoa, kiedyś będąca częścią Halos, ważnego miejsca, gdzie odbywały się co 8 lat rekonstrukcje sceny zabicia węża przez Apollina. Wybudowana w VI / V w. p.n.e.;
- ołtarz Apollina, wybudowany przed właściwą świątynią, pochodzący z V w. p.n.e.;
- świątynia Apollina, najważniejsze miejsce kultu religijnego w Delfach i miejsce, w którym Pytie odbywały słynne rytuały z wypowiadaniem przepowiedni. Ruiny widoczne dziś pochodzą z IV w. p.n.e., ale są ruinami trzeciej kolejnej świątyni stojącej w tym miejscu. Pierwszą wybudowano prawdopodobnie w VII w. p.n.e., drugą z VI w. p.n.e. zniszczyło trzęsienie ziemi z 373 r. p.n.e. Obok znajdziecie też „kolumnę Prussiasa”, na której kiedyś stał pomnik tego króla (pochodzi z II w. p.n.e.);
- teatr, w którym odbywały się przedstawienia muzyczne i teatralne, wybudowany pierwotnie w IV w. p.n.e., odbudowany przez władcę Pergamonu w II w. p.n.e., a ostateczną formę przyjął w czasach rzymskich (I w. n.e.). W 35 rzędach zasiadać tu mogło do 5 tysięcy widzów. Ze szczytu widowni rozpościera się najlepszy widok na ruiny Delf i całą dolinę rzeki płynącej poniżej nich;
- stadion, położony na samym szczycie ruin, mieścił kiedyś 6,5 tysiąca widzów, długi aż na 177 m i szeroki na 25 m. Wybudowany pierwotnie w V w. p.n.e., obecną formę przyjął po przebudowie przez Rzymian w II w. n.e.;
Ale właściwe ruiny Delf to nie wszystko, co można tu zobaczyć. Już z góry, spod teatru można zobaczyć w oddali kolejne pozostałości z czasów antycznych – to gimnazjon i tholos, oddalone o jakieś pół kilometra. Po wyjściu z ruin Delf kierujemy się więc w ich kierunku, ale mniej więcej w połowie drogi znajdujemy jeszcze jedno warte uwagi miejsce – źródło kastalskie, w którym przemywali się obowiązkowo wszyscy pielgrzymi, przybywający do Delf. Przypisywano jej właściwości oczyszczające, a zbierano ją w znajdującym się obok sporym basenie. Dzisiejszy wygląd źródła to rekonstrukcja, i to przeniesiona ok.50 m od oryginalnego miejsca.
Idziemy do gimnazjonu, z którego dziś pozostały nędzne resztki. A pozostały, bo w czasach, kiedy Delfy już nie pracowały, okoliczni mieszkańcy wykorzystali marmurowe kamienie do budowy własnych domostw. Gimnazjon okazuje się jednak zamknięty dla zwiedzających, ale normalnie jest otwarty i dostępny, jak i tholos, bezpłatnie, w przeciwieństwie do samych Delf. Nie dociera tu już zbyt wielu turystów, nam towarzyszyło raptem kilka osób. Gimnazjon był kompleksem budynków, wykorzystywanych przez młodych mieszkańców Delf. Znajdowały się tu m.in. baseny i łaźnie.
W przeciwieństwie do gimnazjonu, teren otaczający tholos okazał się otwarty. Tholos był okrągłym budynkiem o średnicy prawie 15 m, otoczonym przez 20 doryckich kolumn. Do czasów dzisiejszych przetrwały tylko trzy z nich, ale i tak tholos jest jednym z najczęściej spotykanych obrazków z Delf. Wybudowany został w początkach IV w. p.n.e. jako część sanktuarium, poświęconego Atenie.
Biorąc pod uwagę historię i znaczenie Delf w starożytnym świecie, oraz stopień zachowania ruin i ich atrakcyjność „wizualną”, zdecydowanie polecamy wizytę tutaj. Zwiedzanie Delf zajęło nam ok.3,5 godziny, w dużym upale, ale naprawdę było warto. To jedno z tych miejsc, które wreszcie dają nam ogląd na to, co w suchy sposób „wciskano” nam na lekcjach historii w szkole. Tak podana historia zdecydowanie łatwiej się konsumuje.
Wycieczka do Delf i Termopil była ostatnią z naszych podróży wewnątrz Grecji w czasie naszego 8-dniowego pobytu w Paralia Katerinis w sierpniu 2014 r. W kolejnym wpisie pokażemy Wam właśnie Paralia Katerinis, bardzo atrakcyjny grecki kurort.
Pełna galeria zdjęć z ruin antycznej wyroczni w Delfach znajduje się na osobnej stronie naszego bloga oraz na naszym profilu na Facebooku.