Bośnia i Hercegowina nie jest ulubionym celem turystycznym dla Polaków, a banialuki kojarzą się nam bynajmniej nie z turystyką. Bośniacka Banja Luka nie ma zbyt wiele zabytków, głównie przez zawirowania we własnej historii, ale to przez te zawirowania właśnie warto to miasto zobaczyć.
Tour de Europe, dzień 3 (poprzedni post z trasy: Pogranicze chorwacko-bośniackie). Banja Luka, pierwsze większe miasto – nasz cel turystyczny na tej trasie, jest dziś drugim co do wielkości miastem Bośni i Hercegowiny. Gigantem nie jest, zamieszkuje w nim ok. 250 tys. mieszkańców, ale jak na to państwo (4,5 mln mieszkańców), jest spore.
Historia najnowsza odcisnęła bardzo mocne piętno na tym mieście i regionie wokół niego. Większość najbardziej przepełnionych grozą faktów opisaliśmy już przy okazji zwiedzania poprzedniego dnia pogranicza chorwacko-bośniackiego. Kilka tysięcy serbskich mieszkańców miasta zostało zamordowanych przez chorwackich ustaszy w czasie II wojny światowej. Serbowie z kolei w czasie wojny domowej w latach 90-tych XX wieku wymordowali podobną liczbę Bośniaków i Chorwatów, a resztę – ok.20 tysięcy – wygnali z miasta i regionu. Dziś w mieście pozostała ich garstka. Dość powiedzieć, że o ile w 1991 r. Serbowie stanowili niecałą połowę ludności miasta, dziś stanowią ok.95%. Podobnie jest w całym regionie Banja Luki, w całej Republice Serbskiej, jednej z dwóch autonomicznych republik, z których składa się państwo Bośnia i Hercegowina. O „dziwności” tego kraju postaramy się zresztą napisać w osobnym wpisie na blogu.

Na zwiedzanie Banja Luki przeznaczyliśmy sobie całe przedpołudnie trzeciego dnia naszej podróży do Turcji. Miasto nie jest wielkie, a zabytków jest jeszcze mniej, choćby dlatego, iż Serbowie wyburzyli w czasie wojny domowej wszystkie 16 meczetów, znajdujących się w Banja Luce. Większość z nich była zabytkowa.
Zwiedzanie Banja Luki zaczynamy od najbardziej chyba rozpoznawalnej budowli miasta, czyli monumentalnego soboru Chrystusa Zbawiciela, katedry kościoła prawosławnego. To bardzo świeża budowla, której budowę rozpoczęto w 1993 r., w więc jeszcze w trakcie wojny domowej w byłej Jugosławii. Ostatecznie cerkiew została oddana do użytku w 2004 roku, a konsekracja odbyła się w 2009 r. Sobór stoi na miejscu uprzednio tu stojącej cerkwi św.Trójcy, która została uszkodzona podczas hitlerowskich nalotów w czasie II wojny światowej i decyzją okupantów – chorwackich ustaszy – przeznaczona do wyburzenia. Po II wojnie św. w tym miejscu umiejscowiono pomnik ku czci poległych w czasie wojny żołnierzy. Pozostałości tej cerkwi stoją do dziś na placu przed soborem.


Tuż obok placu, na którym stoi sobór, znajduje się inny znany budynek Banja Luki – Banski Dvor, wybudowany w 1932 r. Podczas II wojny św. silnie zniszczony, od 1955 r. przeznaczony na cele kulturalne, dziś jest oficjalnie miejskim centrum kultury. Po przeciwległej stronie placu znajduje się ratusz miejski, a obok Bankiego Dvoru stoi jeszcze pałac prezydenta Republiki Serbskiej w Bośni i Hercegowinie.
Udajemy się nieco na północ miasta, gdzie stoi odbudowana cerkiew św.Trójcy, pierwotnie stojąca na miejscu opisanego powyżej soboru Chrystusa Zbawiciela. Serbowie z Banja Luki nie wierzyli po II wojnie światowej, że uda im się odbudować cerkiew na pierwotnym jej miejscu (władze komunistyczne postawiły tam pomnik), wobec czego cerkiew odbudowano w innym miejscu i oddano do użytku w 1969 r.


Wracając w stronę południową, przechodzimy całą długością ulicy Veselina Maslese, dziś głównym deptakiem miejskim, przy którym znajduje się wiele ekskluzywnych sklepów. Tu zaliczamy wizytę w kantorze i wreszcie „dorabiamy się” bośniackiej waluty, czyli konwertiblnych marek. Deptak kończy się placem Krajiny i dużym centrum handlowym.

Na placu Krajiny stoi niepozorny „krzywy” zegar, upamiętniający kolejną wielką tragedię miasta Banja Luki z historii najnowszej, tym razem nie związaną z żadną wojną. Zegar jest specyficzny, bowiem „nie chodzi”. Na stałe ustawiony jest na godzinę 9:11, a na blacie zegara dodatkowo wypisana jest data 27.X.1969. Zegar ten upamiętnia tragiczne trzęsienie ziemii, które nawiedziło Banja Lukę właśnie 27 października 1969 r. o godzinie 9:11. W wyniku wstrząsów o sile ponad 6 stopni w skali Richtera, zniszczone zostało ok.80% zabudowy miasta (15 osób zginęło, 1000 osób rannych). Sam plac Krajiny także powstał w wyniku tego trzęsienia ziemii – runął stojący tu duży budynek, a miejsce po nim pozostawiono ku pamięci, tworząc właśnie plac Krajiny.
Kilka kroków na południe, nad rzeką Vrbas stoi najstarsza budowla Banja Luki – twierdza Kastel. Pierwsze ślady zabudowań w tym miejscu wskazują na czasy rzymskie i II wiek naszej ery. Znaleziono także ślady osady słowiańskiej z okresu VIII – XII wieku. Właściwa twierdza zaczęła powstawać prawdopodobnie pod koniec XVI wieku. Dziś trwa jej renowacja wewnątrz, przez co część jest niedostępna dla turystów i ogrodzona. Wstęp na teren twierdzy jest bezpłatny.



Niemalże naprzeciwko twierdzy znajduje się bodajże najbardziej romantyczna atrakcja turystyczna – grób Safikady, legendarnej muzułmańskiej dziewczyny z Banja Luki, zakochanej w austriackim żołnierzu, stacjonującym w twierdzy Kastel, która po tym, jak jej ukochany zginął w bitwie, poszła pod twierdzę w czasie uroczystych wystrzałów armatnich i rzuciła się przed jedno z dział, ginąc od postrzału. Wedle legendy pochowana została w miejscu gdzie dziś stoi pamiątkowa tablica ku jej czci. Młodzi zakochani wciąż palą tu świece, chcąc pokazać swe uczucia do siebie.

Kilka kroków dalej stoi, a w zasadzie powstaje od nowa, historyczny meczet Ferhadija, wybudowany w tym miejscu pierwotnie w 1579 r., jeden z najlepszych przykładów architektury islamskiej w całej Bośni i Hercegowinie. Meczet został rozmyślnie zburzony przez Serbów w czasie wojny domowej (pomimo tego, iż był chroniony przez UNESCO) wraz ze wszystkimi innymi meczetami w mieście.

Obecnie jest wciąż odbudowywany (w dużej części z oryginalnych materiałów), choć z niesamowitymi wręcz oporami ze strony prawosławnych Serbów. Wydawać by się mogło, że w XXI wieku w środku cywilizowanej Europy nie ma już miejsca na nienawiść religijną. Ale o tym, jak napięte nadal są stosunki wewnętrzne w Bośni niech zaświadczy historia próby wmurowania kamienia węgielnego pod odbudowywany meczet Ferhadija w Banja Luce w 2001 roku. Ceremonia wzbudziła ogromne zamieszki w mieście, podczas których kilkuset muzułmanów musiało bronić się przez kilkoma tysiącami Serbów, próbujących nie dopuścić do uroczystości. Wynik był tragiczny, wiele osób zostało rannych, a jedna osoba w wyniku doznanych obrażeń zmarła. Dziś tamte wydarzenia można nadal oglądnąć na YouTube:
Cały „obchód” Banja Luki zajął nam zaledwie 2 godziny. Zapamiętaliśmy jeszcze wszechobecne serbskie symbole narodowe. Na licznych straganach można było bez problemu kupić flagi Serbii, koszulki z napisami „Srbija” czy z nazwiskiem Novaka Djokovica, serbskiego tenisisty. Wszystkie oznakowania na budynkach i znaki drogowe pisane są także serbską cyrylicą. Banja Luka to dziś miasto serbskie, choć przez decyzję międzynarodowego trybunału z Dayton z listopada 1995 r., kończącego wojnę domową w Jugosławii, cały ten teren nie został wcielony do Serbii, a stworzono na jego terenie dziwny twór pod nazwą „Bośnia i Hercegowina”, dając znów historii okazję do zapisania kolejnych sporów terytorialnych i religijnych, takich chociażby jak te wspomniane wyżej przy meczecie Ferhadija…


Wyjeżdżamy więc z Banja Luki, oglądając kolejne skutki wojen w byłej Jugosławii. Pewnie będą nam one jeszcze towarzyszyć, udajemy się bowiem wzdłuż rzeki Vrbas do kolejnego pięknego bośniackiego miasta – Mostaru.
Pełna galeria zdjęć z Banja Luki znajduje się na osobnej stronie bloga oraz na naszym profilu na Facebooku.