Po Podgoricy przyszedł czas na zwiedzenie innych atrakcji Czarnogóry, nieco oddalonych od kurortowego wybrzeża morskiego. Kolejna, tym razem historyczna, stolica Czarnogóry – Cetynia oraz górski park narodowy Lovćen.
Tour de Europe 2014, dzień 17 (poprzedni wpis: Podgorica, czyli o tym, jak zaatakowały nas transformersy 🙂). Po krótkim zwiedzaniu Podgoricy udajemy się w kierunku Boki Kotorskiej – to będzie nasze drugie podejście do zwiedzania atrakcji w miejscowościach nad nią położonych. Ale nad Bokę planujemy dojechać późnym popołudniem – na razie czas na kilka atrakcji po drodze. Pierwszą jest Cetynia (Cetinje), historyczna stolica Czarnogóry i do dziś siedziba prezydenta tego kraju.
Z Podgoricy do Cetynii prowadzi dobra jakościowo, choć średnio atrakcyjna turystycznie trasa – po prostu 35 km, które trzeba przejechać. Z parkowaniem w mieście nie ma problemu, bezpłatnych (przynajmniej nie znaleźliśmy tabliczek z opłatami) parkingów jest ogromna ilość. Parkujemy więc samochód na sporym parkingu obok urzędu miasta, dwa kroki od atrakcji historycznych miasta, i idziemy na rekonesans.





Cetynia nie ma żadnych zaszłości starożytnych. Miasto wybudowane zostało w 1482 r. od podstaw (tzn. od siedziby władcy) przez ówczesnego władcy Zety, Ivana Crnojevića. I od razu zostało jego stolicą – Ivan chciał bowiem w czasach najazdu Turków przenieść swoją stolicę w bardziej bezpieczne miejsce – wybrał więc lokalizację w głębi kraju, u stóp gór Lovcen.
Kiedy wybudowano siedzibę władcy, a kilka lat później także monaster – stolica była gotowa. Kilkanaście lat później syn Ivana, Durad, otworzył w Cetynii swoją drukarnię, pierwszą państwową drukarnię na świecie, drukując m.in. pierwsze w historii książki w cyrylicy – i to już ok.40 lat po wynalezieniu druku przez Gutenberga ! W tym samym czasie powstała klasztorna biblioteka, przechowująca cenne manuskrypty. Część z nich zachowała się do dziś i jest wystawiana w klasztornym muzeum. Kilka lat po budowie miasta, jego fundator Ivan Crnojević zmarł, będąc pochowanym w miejscowym klasztorze.
Prze kolejne wieki Cetynia narażona była na ataki ze strony Wenecjan i Turków. Czasem to jedni bronili miasta przed drugimi. Sławny stał się m.in. serbski watażka (w zasadzie – zbójnik) Bajo Pivljanin, pomagający Wenecjanom w czasach najazdów tureckich. Wg legendy zginął on w bitwie z Turkami i pochowany został wraz z żoną przez kościołem Vlaska w Cetynii (jednym z najstarszych budynków w mieście, wybudowanym jeszcze przed samym miastem – w 1450 r.). Jego głowa powędrowała podobno do samego tureckiego sułtana jako trofeum wojenne.
W 1692 r. zniszczony został, wybudowany przez Ivana Crnojevića monaster. Nowy odbudowano niemal 10 lat później, ale w lekko zmienionej lokalizacji, przy wykorzystaniu kamieni ze ruin zniszczonego pierwotnego klasztoru.





Kolejny okres świetności Cetynii to czasy władcy Piotra Niegosza, który w 1838 r. wybudował tu swoją rezydencję, zwaną do dziś Biljarda. 40 lat później na kongresie w Berlinie, po wojnie rosyjsko-tureckiej, Czarnogóra odzyskała niepodległość, a jej pierwszą stolicą została właśnie Cetynia. Przestała nią być w 1946 r., kiedy to stolicę przeniesiono do Podgoricy. Po tym czasie znaczenie miasta znacznie spadło, dziś pozostaje ono niewielkim, acz baaaardzo klimatycznym miasteczkiem, z niesamowitą gęstością zabytkowych budynków i dramatycznych historii na metr kwadratowy. Czyli coś wprost stworzonego dla nas 🙂

Zwiedzanie miasta rozpoczynamy od placu Dvorski Trg, przy którym znajdują się Muzeum Etnograficzne (wystawa strojów, uzbrojenia i instrumentów muzycznych, głównie z XIX / XX w.) oraz Muzeum – Pałacu króla Nikoli, pierwotnie otwartego w 1926 r. jako Muzeum Narodowe – w czasach gdy Cetynia była stolicą Czarnogóry. Wnętrza muzeów pomijamy, zadowalamy się ich fotografiami z zewnątrz.
Zaraz za nimi po prawej stronie rozpoczyna się teren Biljardy, czyli rezydencji Piotra II Niegosza, wybudowanej w 1838 r. Skąd nazwa ? Myśleliśmy, że od kształtu – z powietrza jest kwadratowa, z czterema wieżami na rogach, które mogą się kojarzyć z dołkami w stole bilardowym – wszak polskie tłumaczenie nazwy to „Bilardówka”. Ale nie – nazwa pochodzi od jednego z pomieszczeń zamku, w którym władca nakazał postawić stół bilardowy.
Po lewej zaś stronie mijamy chyba najbardziej znaczące pod względem historycznym miejsce w Cetynii – pierwotną lokalizację pierwszej siedziby władcy Ivana Crnojevića oraz jego monasteru. Wybudowane w końcu XV w., zniszczone zostały (lub wg innych źródeł wysadzone w powietrze przez mnichów) podczas najazdu w 1692 r. (tu też różne źródła: osmańskiego lub weneckiego). To tu pochowano fundatora miasta, Ivana Crnojevića. W miejscu pierwszego monasteru (zwanym dziś Ćipur) pod koniec XIX w. ówczesny władca, Mikołaj Petrović-Niegosz (jedyny w historii król Czarnogóry), wybudował kaplicę, w której, obok szczątków Ivana Crnojevića, został on pochowany razem z małżonką Mileną.





Stąd już widać okazałe zabudowania monasteru w Cetynii. Wybudowany został w tym miejscu w początkach XVIII w., częściowo z materiałów, pochodzących z ruin pierwotnego klasztoru, zniszczonego w 1692 r. Kontynuował on dawne tradycje, będąc siedzibą kolejnych władców regionu Czarnogóry. Przestał nią być dopiero z chwilą budowy „Bilardówki”, którą widzieliśmy przed chwilą. Ale do dziś jest traktowany jako jedno z głównych miejsc kultu religijnego w całej Czarnogórze.
Najważniejszym z punktu historycznego miejscem w klasztorze jest wewnętrzne muzeum oraz relikwie przechowywane wewnątrz. Znajdują się tu m.in. relikwie Piotra Cetyńskiego, świętego czczonego głównie w Czarnogórze – znanego bardziej jako Piotra I Niegosza, władcy z przełomu XVIII / XIX w., poprzednika Piotra II Niegosza (ale nie ojca, jego następca, również święty, urodzony nieopodal Cetynii, był synem brata Piota I). Piotr I Niegosz uznawany jest za pierwszego władcę niepodległej Czarnogóry, choć wtedy oficjalnie niepodległym państwem Czarnogóra nie była. Był wszakże zarówno władcą, jak i biskupem (to tradycja dawnych władców tego państwa), stąd większość władców stawała się świętymi. Świętym ogłosił zresztą Piotra I… właśnie Piotr II.
Monaster w Cetynii przechowuje kilka innych relikwi, w tym m.in. część Świętego Krzyża, pastorał Ivana Crnojevića, stułę św.Sawy, pierwszego biskupa Serbii czy koronę Stefana Uroša III Dečanskiego (władcy Serbii, jego historię opisywaliśmy przy okazji odwiedzin monasteru w Visoki Decani, dziś w Kosowie). Znajduje się tu jedna z pierwszych ksiąg, wydrukowanych w drukarni w Cetynii, pochodząca z 1494 r. Najcenniejszą relikwią, przechowywaną tutaj, jest prawa ręka Jana Chrzciciela (jej część przechowywana jest ponoć także w pałacu Topkapi w Stambule – Jan Chrzciciel jest czczony także w Koranie). Niestety na całym terenie klasztoru nie wolno robić zdjęć – nie mamy więc fotografii z wnętrz. Ze zwiedzaniem ich nie ma problemu.
Idziemy na północ, znów mijając Biljardę. Dochodzimy do budynku, zwanego „Vladin Dom”, wybudowanego w 1910 r., w okresie kiedy Czarnogórę ogłoszono (jak się później okazało, na krótki czas – do 1918 r.) monarchią. Był wtedy siedzibą parlamentu Czarnogóry i największym budynkiem w całym państwie. We wnętrzach znajdował się także dom noclegowy dla urzędników państwowych, a nawet tymczasowy teatr. Dziś służy jako Muzeum Narodowe.





Mijamy kolejny zabytkowy budynek, uważany za jeden z najpiękniejszych w mieście, „dom Dukanovića”, wybudowany także w 1910 r. W swojej historii miał różne zastosowania, dziś jest budynkiem mieszkalnym, wyglądającym na mocno zaniedbały. Dochodzimy wreszcie do najdalej na północ wysuniętej atrakcji Cetynii – cerkwi Vlaška Crkva. Jej historia sięga czasów, kiedy jeszcze… Cetynii nie było. A jak już była, to znów jest historia, warta zauważenia.
Vlaška Crkva wybudowana została w 1450 r., kilkadziesiąt lat przed tym, jak Ivana Crnojević zaczął budować Cetynię. I, co ciekawe, wybudowano ją na wcześniejszym cmentarzysku Bogomiłów, chrześcijańskiego odłamu z dużo starszych czasów (X / XI w.). Jedną z ich nekropolii zwiedzaliśmy rok wcześniej w Radimlji w Bośni. Podobno odkryto tu ok.150 bogomilskich grobowców, z których do dzisiejszych czasów ostały się dwa – nie znaleźliśmy informacji, co stało się z pozostałymi.
Wg legendy Vlahowie byli pasterzami, którzy w tym rejonie strzegli bydła, należącego do władcy Ivana Crnojevića, którzy w 1450 r. wybudowali dla siebie kościół. Początkowo kościół wybudowany był podobno bez udziału kamienia (głównie z gałęzi i gliny). Pierwotna świątynia nie dotrwała do naszych czasów. To, co dziś można oglądać, pochodzi z XVII lub XVIII w. i przebudowy w połowie XIX w. Pozostałości starszej budowli odkryto podczas prac wykopaliskowych pod podłogą obecnej świątyni.




Pierwszą ciekawostką, na którą warto tu zwrócić uwagę, są dwa kamienne grobowce bogomilskie, stojące przed frontem świątyni. Po pierwsze dlatego, że są jedynymi zachowanymi ze znajdującego się tu przed budową cerkwi cmentarzyska. Po drugie dlatego, że to pod nimi wg legendy pochowano, wspomnianego już wcześniej przez nas, Bajo Pivljanina, watażkę walczącego z Turkami oraz jego żonę. Ta legenda nie znalazła jak dotąd potwierdzenia historycznego. We wnętrzach cerkwi pochowano ważne osobistości w historii Czarnogóry – m.in. pierwszego ministra edukacji czy biskupów z XIX w. Sama cerkiew była zamknięta podczas naszej wizyty.
Drugą ciekawostką, związaną z tą cerkwią, jest jej ogrodzenie – warto na nie zwrócić uwagę. Zostało ponoć wykonane z luf tureckich karabinów, zdobytych podczas wojen na początku II połowy XIX w.
Ostatnim oglądanym przez nas zabytkiem był budynek teatru w Cetynii. Wybudowany został w 1888 r. przez architekta z Trogiru. W tym samym roku odbyło się pierwsze przedstawienie, autorstwa – jakże by mogło być inaczej – ówczesnego władcy, Nikoli I – tego samego, który pochowany został w cerkwi na Ćipurze. Do dziś mieści się tu Teatr Narodowy, na scenie którego występują największe sławy zarówno z byłej Jugosławii, jak i ze świata.
Cała wizyta w Cetynii zajęła nam około godziny. Jak na kilkunastotysięczne dziś miasteczko, to i tak sporo. Wsiadamy w samochód i jedziemy dalej na północ. Teraz celem jest park narodowy Lovćen, a w zasadzie najważniejsze w nim – pod względem historycznym – miejsce. Mauzoleum władcy Piotra II Niegosza, umiejscowione na wysokości 1657 m n.p.m.


Park narodowy Lovćen zaczyna się niemal zaraz za Cetynią, a do szczytu Jezerski Vrh, na którym stoi wspomniane mauzoleum, jest raptem 20 km. Droga z Cetynii nie jest specjalnie ciekawa widokowo, po prostu musimy przejechać asfaltową drogą przez zalesione, zielone tereny. W końcowym etapie da się zobaczyć coraz częstsze pola biwakowe i miejsca do odpoczynku i zabawy – Lovćen jest popularnym u Czarnogórców miejscem rekreacji. A my jesteśmy tu w sobotę.
Bez żadnego problemu trafiamy pod szczyt Jezerski Vrh – prowadzą tu liczne kierunkowskazy. Ostatni odcinek to stromy, serpentynowy podjazd na górę, gdzie znajduje się mikroskopijny parking (na mniej więcej dziesięć samochodów). Stąd reszta drogi jest już piesza i średnio przyjemna – strome, wykute w skale schody w ilości grubo ponad 400 stopni prowadzą na szczyt, gdzie znajduje się mauzoleum i punkt widokowy. Schody przykryte są czymś w rodzaju betonowego tunelu, nie ma co więc liczyć na widoki po drodze.
Ale za to po wejściu na górę, widoki są nieziemskie. Podobno w dobrą pogodę można stąd zobaczyć prawie całą Czarnogórę. Można tu spędzić naprawdę sporo czasu, kontemplując piękno przyrody z każdej strony. Ale najważniejszym miejscem na szczycie jest monumentalne mauzoleum Piotra II Niegosza, władcy czarnogórskiego z XIX w., a równocześnie poety, uznawanego za jednego z najwybitniejszych w historii tego kraju.
Piotr II Niegosz urodził się całkiem niedaleko, na skraju dzisiejszego parku narodowego, w miejscowości Njeguši. Władzę przejął po wujku, Piotrze I, w wieku 17 lat i sprawował ją aż do śmierci (a nie żył zbyt długo, bo raptem 38 lat). Wybudował w Cetynii słynną „Bilardówkę” jako swoją rezydencję, po raz pierwszy przenosząc ją z monasteru. Choć nadal równocześnie z władzą świecką, sprawował również władzę kościelną – był biskupem. To ostatni taki władca w historii Czarnogóry. Piotr II Niegosz chciał być pochowany w kaplicy na szczycie Jezerski Vrh, którą sam wcześniej wybudował – i tak też się stało.






Kaplica została jednak uszkodzona podczas wojen na początku XX w., a grobowiec władcy został umieszczony w monasterze w Cetynii. Dzieła zniszczenia kaplicy dopełniły po II wojnie światowej komunistyczne władze Jugosławii, które pod pretekstem wykonania ostatniej woli Piotra Niegosza, zburzyły kaplicę i wybudowały betonowe, socrealistyczne mauzoleum, przenosząc tu z powrotem grobowiec władcy. Architektem był jeden z najsłynniejszych rzeźbiarzy XX wieku, Ivan Meštrović – jedno z jego dzieł, pomnik Grzegorza z Ninu, mieliśmy okazję widzieć w chorwackim Splicie.
Mauzoleum składa się dwóch posągów strażniczek, strzegących wejścia oraz olbrzymiego posągu władcy (waga: 28 ton) wewnątrz. Grobowiec ze szczątkami Piotra II Niegosza znajduje się piętro niżej, w specjalnej niszy, do której wejście znajduje się z tyłu mauzoleum. Wejście do mauzoleum jest płatne (bodajże 2-3 EUR), ale warto – choćby po to, by zobaczyć sklepienie, wykonane z czystego złota. A dokładnie mozaikę na sklepieniu, złożoną z 27 tys. małych płytek, pokrytych czystym złotem (w sumie zużyto 18 kg złota).
Wsiadamy ponownie w samochód – czas na ostatni etap podróży tego dnia. Przebyliśmy długą drogę z albańskiej Szkodry, przez czarnogórskie Podgoricę i Cetynię. Teraz czas na zjazd z gór Lovćen nad Bokę Kotorską. Jedziemy do Herceg Novi, po raz drugi goszcząc nad tą niezwykle widowiskową zatoką. Rok wcześniej jeden dzień spędziliśmy podczas wakacyjnej podróży w Kotorze.
Trasa z parku narodowego Lovćen do Kotoru jest niezwykle widowiskowa. Śmiemy twierdzić, że jest jedną z najpiękniejszych dróg w Czarnogórze. Najpierw jedziemy wąską drogą, na której ciężko minąć się z nadjeżdżającym z naprzeciwka samochodem. Dojeżdżamy w okolice wsi Njeguši, gdzie droga się rozszerza, a równocześnie zaczyna się widowiskowy zjazd ostrymi serpentynami (w sumie ok.30 zakrętów po 180 stopni każdy). Po drodze w wielu miejscach urządzone zostały punkty widokowe, przy których można się zatrzymać – bo łapki wręcz świerzbią, by trzaskać fotki – widoki są nie do opisania.
Boka Kotorska niemal z każdej strony jest cudownym widokiem, ale widziana z otaczających ją gór jest jednym z najpiękniejszych widoków, jakie da się wymarzyć. W sumie trasa do Kotoru liczy nieco ponad 30 km, z czego mniej więcej połowa to zjazd widokowy. Można na trasie naprawdę spędzić dużo czasu, zatrzymując się co chwila, by podziwiać panoramę. Zmontowaliśmy na niej także autorski filmik, choć obraz z kamery umieszczonej w samochodzie nie zawsze oddaje widoki obecne za bocznymi oknami pojazdu. Film możecie zobaczyć poniżej.
Przy zapadającym zmroku dotarliśmy na przeprawę promową pomiędzy miejscowościami Lepetane i Kamenari. Skraca ona znacznie objazd dookoła całej zatoki (inaczej trzeba byłoby przejechać kilkadziesiąt kilometrów więcej), a koszt przeprawy był symboliczny. Koniec końców około godziny 21:00 zawitaliśmy do naszego miejsca noclegowego w Herceg Novi. Po mniej więcej 12 godzinach podróży i zwiedzania nie daliśmy sobie jednak zbyt dużo czasu na odpoczynek – nie mogliśmy bowiem odpuścić sobie nocnego spaceru po pięknej starówce w Herceg Novi – ale to już będzie w kolejnym wpisie.
Pełna galeria zdjęć z Cetynii i parku narodowego Lovćen w Czarnogórze znajduje się na osobnej stronie naszego bloga oraz na naszym fanpage’u na Facebooku.