Pierwszy dłuższy przystanek w Albanii podczas wakacyjnej trasy stanowił park archeologiczny Apollonia – ruiny starożytnego miasta o tej samej nazwie, kiedyś potężnego miasta greckiego, a później rzymskiego.
Tour de Europe, dzień 6 (poprzedni wpis z trasy: Czarnogórskie wybrzeże Adriatyku). Apollonia założona została w 588 r. p.n.e. przez Greckich kolonistów, przez długi czas przeżywało okres świetności. Do dziś uznaje się je jako jedno z najważniejszych miast antycznych (pisali o nim Arystoteles i Cyceron). Było ważnym punktem handlu niewolnikami oraz dużym portem (podobno w IV w. p.n.e. port ten był w stanie przyjmować do 100 statków jednocześnie). Od 229 r. p.n.e. miasto dostało się we władanie Rzymu, przeżywając swoją drugą młodość, z czasem uzyskując nawet sporą autonomię.
W 146 r. p.n.e. rzymski prokonsul Macedonii, Gnaeus Egnatius, rozpoczął trwającą 26 lat budowę drogi, łączącej Saloniki z Dyrrachium (dzisiejsze albańskie Durres), a pośrednio z Rzymem. Droga miała łącznie ponad 1000 km i dziś przez niektórych uznawana jest za pierwszą historycznie… autostradę. Apollonia była jednym z kluczowych punktów tej drogi.
Swoją świetność zawdzięczała Apollonia dogodnemu położeniu nad rzeką Vjosą oraz żyznym glebom dookoła. Natura jednak tę świetność, tak ja dała, tak odebrała. W III wieku nadeszło trzęsienie ziemii spowodowało zmianę biegu rzeki, a okoliczne ziemie zamieniło w gnijące bagna. Wszystko to spowodowało, że miasto z czasem wymarło.
Dziś Apollonia leży na terytorium Albanii. Do parku archeologicznego dojeżdżamy poprzez pobliskie miasto Fier. Z Fier wiedzie nas prosta jak linijka droga o dość niskiej jakości, z której po kilku kilometrach trzeba skręcić w lewo (droga do Apollonii jest bardzo dobrze oznakowana). Asfalt kończy się tuż przed wjazdem do parku, przy którym stoi kasa biletowa (zamknięta) i szlaban (podniesiony). Wjeżdżamy więc do środka. Bileterem okazuje się człowiek wałęsający się po parkingu tuż przed początkiem ruin. Bilety: 300 LEK za osobę dorosłą, 700 LEK bilet „rodzinny”. Wchodzimy całą piątką na ten drugi, w pakiecie dostajemy broszurę o ruinach, niestety po… albańsku. Ale Wy możecie zobaczyć ją w wersji angielskiej, udostępniło ją na swoich stronach UNESCO.
Idąc od parkingu w lewo, poruszamy się ścieżką wyznaczoną w otrzymanej broszurze, od razu trafiając na największą atrakcję Apollonii, miejski „ratusz”, siedzibę władz miasta, które w czasach świetności liczyło nawet 60.000 mieszkańców, pochodzący z końcówki II wieku, a odrestaurowany (w dużej części z użyciem współczesnego betonu) kilkadziesiąt lat temu. Obiekt ten jest po dziś dzień symbolem albańskiej archeologii.
W Apollonii nie ma zbyt wielu dobrze zachowanych obiektów, większość z nich wystaje dziś co najwyżej kilkadziesiąt centymetrów ponad powierzchnię ziemii. Aczkolwiek ich wiek budzi szacunek – większość pochodzi z okolic II wieku naszej ery. Warto wspiąć się na wzgórze stojące za Bouleuterionem (wspomnianym ratuszem) i Odeonem (małym teatrem miejskim na 300 osób), by podziwiać widok na cały teren dawnej metropolii. Na szczycie wzgórza znajdziecie też małą restaurację.
Przed Bouleuterionem znajdziemy jeszcze pozostałości po 4 kolumnach, tworzących kiedyś łuk triumfalny, wysoki na 10 metrów. Warte uwagi jest jeszcze Nyphaeum, potężna kiedyś fontanna z wodą pitną, zasilana z podziemnych źródeł. Apollonia miała także oczywiście własny teatr, mieszczący nawet 10.000 ludzi, znajdujący się kilkaset metrów od dzisiejszego wejścia do parku archeologicznego. Nie wiele z niego jednak zostało, gdyż w średniowieczu użyto kamieni, z których był zrobiony, do budowy kościoła św.Marii, stojącego dziś na terenie starożytnych ruin. Wybudowano go ok.XII wieku wraz z otaczającym go klasztorem. Dziś w budynkach tych mieści się muzeum parku archeologicznego Apollonia, które również warto zwiedzić (wejście mieści się w opłacie za wstęp do parku archeologicznego).
Dziś na terenach Apolonii nadal trwają prace archeologiczne, czego zresztą byliśmy świadkami. Ponoć odkryto do dziś jedynie 10% pozostałości starożytnego miasta. W miarę upływu czasu powinno to być więc coraz bardziej atrakcyjne turystycznie miejsce (narazie odwiedzane jest zaledwie przez 35.000 turystów rocznie).
Na zwiedzenie Apolloni trzeba przeznaczyć minimum godzinę – normalny czas to mniej więcej półtorej godziny. Nam zeszło mniej więcej tyle. Jedziemy dalej, konsekwentnie na południe Europy. Kolejny nocleg też mamy w Albanii, tyle że na samym południu tego kraju. Wcześniej jednak odwiedzimy jeszcze kilka świetnych miejsc, m.in. miasto tysiąca schodów – Gjirokastrę.
Pełna galeria zdjęć ze starożytnej Apollonii znajduje się na osobnej stronie naszego bloga oraz na naszym profilu na Facebooku.