Ostatni dzień objazdówki po Cyprze spędziliśmy na trasie pomiędzy Limassol a Larnaką, a głównymi atrakcjami były znajdujące się w okolicy najstarsze ludzkie siedliska na wyspie oraz liczne zabytkowe klasztory z bujną historią.
Cypr 2015, dzień 7 (poprzedni wpis: Chirokitia – neolityczna osada z listy UNESCO). Dwa najważniejsze punkty naszego ostatniego pełnego dnia na Cyprze – neolityczną osadę Chirokitia, wpisaną na listę UNESCO oraz ruiny starożytnego Amathus, pokazaliśmy Wam już w poprzednich wpisach na naszym blogu. Ale na 70-kilometrowej trasie pomiędzy Limassol a Larnaką znajduje się jeszcze co najmniej kilka miejsc wartych uwagi.
Klasztor Agios Georgios Alamanou
Klasztor św.Jerzego, zwanego „Alaman”, założony w XII w. i wybudowany w stylu bizantyjskim, leży nieco ponad 20 km na wschód od Limassol, za wioską Moni. Wybudowany został w miejscu, gdzie wg legendy osiedliło się 300 uchodźców z Palestyny, przybyłych tu ucieczce przed arabskimi prześladowaniami, w poszukiwaniu lepszego życia. Sporo podróżowali oni po wyspie, aż w końcu osiedlili się w jaskiniach na zboczu wzgórza, pod którym później wybudowano klasztor. Jednym z tych uchodźców był Georgios Tropeoforos, żołnierz, który spędził tu resztę życia na modlitwie i kontemplacji, a którego imieniem nazwano monaster. Nadano mu przydomek „Alaman” dla odróżnienia dla tego najbardziej znanego św.Jerzego.



Klasztor Agios Georgios Alamanou, choć ma długą historię, dziś składa się w głównej mierze z dość świeżych zabudowań. Przez wieki był klasztorem męskim, dopiero od początków XX w. przekształcono go w klasztor żeński. Tutejsze zakonnice trudnią się uprawą kwiatów oraz ziół, a także malowaniem ikon, sprzedawanych dość nielicznym tu turystom. Zabudowania klasztoru leżą nieco na uboczu, poza atrakcjami turystycznymi i chyba nie jest on zbyt oblegany przez turystów, co sprawia że jest on istną oazą spokoju. Przed bramą wjazdową znajduje się oznakowana ścieżka, prowadząca do znajdujących się nieco powyżej jaskiń, w których żyli wspomniani wyżej uchodźcy, w tym Agios Georgios, czyli św.Jerzy Alaman.
Plaża Gubernatora
Oprócz jednej plaży (Nissi Beach), generalnie plaże na Cyprze nas jakoś specjalnie nie zachwyciły i tak też było z Plażą Gubernatora (Governor’s Beach), która reklamowana jest jako jedna z piękniejszych w okolicy. Niewiele tego piękna tu znaleźliśmy, choć przynajmniej jest tu dogodna infrastruktura (restauracje, parking itp.). Plaża jest bardzo niewielka i wąska, piasku do leżenia niewiele, ale przynajmniej zejście do wody płaskie i wygodne.


Tenta – Kalavasos
Nie trafilibyśmy tu, gdyby nie chęć zatrzymania się przy stojącym przy drodze B1 starym kościółku św.Jerzego, o którym nie ma specjalnie dużo informacji, poza tym, że otwierany jest raz w roku, w dniu święta patrona. To przy nim zobaczyliśmy kierunkowskaz do stanowiska archeologicznego Tenta, znajdującego się nieco na północ od kapliczki.
Neolityczna osada Tenta datowana jest, podobnie jak Chirokitia, na 7 tysięcy lat p.n.e., acz jest znacznie mniejsza od swojej bardziej znanej „siostry”. Szacuje się, że żyło tu ok. 250 mieszkańców. W odróżnieniu od Chirokitii, zmarłych grzebano poza domostwami (w Chirokitii pochówki wykonywano pod podłogą domostw). Tenta uchodzi za jedno z najważniejszych stanowisk archeologicznych na Cyprze. Całe jest przykryte charakterystycznym namiotem widocznym z przebiegającej w pobliżu autostrady.


Tuż obok autostrady, przed Tentą, znajduje się nieco ukryte kolejne stanowisko archeologiczne, zwane Agios Dimitros, pochodzące z XIV / XIII w. p.n.e. Była to kiedyś spora i dość majętna osada. Ruiny odkryte zostały przypadkowo podczas budowy autostrady, ale do dziś nie są dostępne dla zwiedzających. Co ciekawe, jest to… najmłodsze stanowisko archeologiczne w okolicach Kalavasos. Bo dookoła wsi, a nawet w jej centrum, odkrywano kilka innych, z V i IV tysiąclecia p.n.e. W centrum Kalavasos odkryto kilkanaście grobowców z II tysiąclecia p.n.e.
Klasztor Panagia Galaktotrofousa
Niewielki i kompletnie zapomniany klasztor, leżący w pobliżu wsi Kofinou. Zamieszkuje go zaledwie kilku mnichów, utrzymujących się z produkcji własnej oliwy. Leżący na uboczu klasztor nie ma zbyt wielu wiernych, mnisi żyją bardzo ubogo. Nic nie wiemy o jego historii, poza jednym faktem – w 1963 r. podczas konfliktów społeczności greckiej i tureckiej, trzech tutejszych zakonników została zabita przez Turków (kilku pozostałych zostało rannych). W pobliżu klasztoru znajduje się widowiskowo wyglądająca stacja nadawcza grecko-cypryjskiego operatora satelitarnego – Hellas Sat Space Center.


Klasztory Stavrovouni i Agia Varvara
Klasztor Stavrovouni to najstarszy udokumentowany monaster na Cyprze – istnieje od IV w., a po raz pierwszy udokumentowany został w 1106 r. Najprawdopodobniej w starożytności istniała tu świątynia Afrodyty. Wg legendy, klasztor założyła św.Helena, żona rzymskiego cesarza Konstancjusza Chlorusa i matka kolejnego – Konstantyna, której przypisuje się odnalezienie trzech krzyży, na których ukrzyżowano Chrystusa i jego dwóch towarzyszy niewoli.
Wg tejże legendy statki wiozące krzyże wraz z Heleną do Konstantynopola, z racji złej pogody zawinęły do portu na Cyprze, gdzie Helena postanowiła na wysokim (niemal 700 m n.p.m.) samotnym wzgórzu ufundować klasztor. Zostawiła tu także krzyż ukrzyżowanego z Chrystusem łotra oraz cząstkę krzyża Chrystusa. Wg podań cudowna relikwia krzyża chrystusowego unosiła się w powietrzu, bez potrzeby ustawiania jej na jakiejkolwiek podstawie.




Nie do końca zgodne wśród źródeł są losy relikwii. Wg jednych wywieźli je Arabowie po inwazji w 1462 r., kiedy to zdobyli Nikozję, pokonując ówczesnego króla Cypru, Janusa. Wg drugich, zostały zabrane sto lat później przez Turków, gdy zajmowali wyspę. W monasterze ostał się w każdym razie srebrny krucyfiks z XV w., w którym być może znajduje się cząstka krzyża. Losy reszty relikwii nie są znane do dziś.
Zniszczony najazdami klasztor ostatecznie spłonął w wielkim pożarze w 1888 r., po którym stopniowo był odbudowywany. W jego wnętrzach żyje kilku mnichów wg bardzo surowej reguły, zgodnej z tą stosowaną w klasztorach na słynnym greckim półwyspie Athos. To jedyny klasztor na Cyprze, do którego absolutnie nie mają wstępu kobiety (nawet w wieku niemowlęcym). Mężczyzn obowiązuje strój z długim rękawem i długimi spodniami, nawet w letnich upałach. O zdjęciach można też zapomnieć – na teren klasztoru nie można nawet wnieść kamery, aparatu, czy telefonu komórkowego. Ze względu na temperatury odpuściłem sobie wnętrza – długie spodnie i bluza to jednak nie dla mnie przy niemal 30 stopniach upału…
Przed wejściem do klasztoru Stavrovouni znajduje się spora kaplica, w której modlić mogą się kobiety. A u stóp klasztornego wzgórza znajduje się „bratni” klasztor, a raczej filia – monaster Agia Varvara (św.Barbary), w którym kiedyś na stałe mieszkali mnisi ze Stavrovouni, ze względu na brak na górze wody i elektryczności – doprowadzono ją dopiero w końcówce XX w. Do klasztoru św.Barbary mogą wchodzić kobiety, nie ma wymogów co do stroju, no i można robić zdjęcia. Tutaj mnisi trudnią się wyrobem ikon.



Pomiędzy dwoma klasztorami biegnie serpentynami dobrej jakości droga asfaltowa, także doprowadzona w końcu XX w. Przed samym górnym klasztorem znajduje się spory taras widokowy, na którym można się przekonać, że mnisi walczą o dotrzymanie swojej surowej reguły na wszelkie sposoby. Prawdopodobnie bowiem, ze względu na tę regułę, co sprytniejsi puszczają stąd w górę drony z kamerami, by móc sfotografować wnętrza murów klasztornych – stoi tu więc tablica informująca o zakazie latania dronami nad klasztorem.
Pyrga
Malutka miejscowość, położona niedaleko klasztoru Stavrovouni, słynie w zasadzie z jednej budowli – Kaplicy Królewskiej, uznawanej za jeden z najważniejszych zabytków z czasów panowania francuskiego na Cyprze. Wybudowana została z inicjatywy króla Janusa i jego żony, Karoliny Burbońskiej, a dedykowana jest św.Katarzynie. W przeszłości do kaplicy przylegały dwór oraz klasztor, po których dziś zostały nikłe ślady.
Z wizyty w Kaplicy Królewskiej w Pyrdze mamy dość anegdotyczne wspomnienia, a to za sprawą starszego pana, który siedzi w środku i „obsługuje” nielicznych turystów. W szczególności za sprawą tego, w jaki sposób, w zasadzie ignorując naszą obecność, włączyła mu się funkcja opowiadania w momencie przyjęcia zapłaty za bilety (wstęp jest płatny). Dość dziwnym angielskim i z przezabawną intonacją opowiedział nam historię każdego z fresków, których dość obszerne fragmenty zachowały się we wnętrzach kaplicy. Choć kaplica jest bardzo niewielka, to jednak warto tu zaglądnąć, będąc w okolicy.




Wieś Pyrga ma jeszcze jeden zabytek, słabo oznakowany i stojący na opłotkach miejscowości – to kościół Agias Marinas, wybudowany w XII w. i potem lekko przebudowany. Przez wieki był głównym kościołem Pyrgi, aż do ostatnich lat, kiedy to obok Kaplicy Królewskiej wybudowano nowy, duży kościół pod tym samym wezwaniem. Dziś stary kościół Agias Marinas stoi zamknięty, ale można go zwiedzać – klucze są w domu naprzeciw – informacja jak je dostać wisi na drzwiach kościoła.
I to już koniec naszej tygodniowej przygody z Cyprem w październiku 2015 r. Ostatnią noc spędziliśmy w małym przyjemnym pensjonacie w pobliżu lotniska w Larnace (tak blisko, że startujące samoloty przelatywały nam nad głowami). Następnego dnia rano pozostało nam już tylko dojechać na lotnisko, oddać wypożyczony samochód i odlecieć z powrotem do Polski – z dużym żalem musimy przyznać. Cypr w październiku to niemal idealne połączenie – już bez turystycznych tłumów, a jeszcze wszystko jest czynne. No i temperatura która niemal przez cały tydzień kręciła się w okolicach 30 stopni przy pełnym słońcu. Jedynie w górach Troodos było zimniej (niewiele ponad 20 stopni w dzień, w nocy w okolicach +10). Na koniec naszej relacji z Cypru w kolejnym wpisie podsumujemy to, co wg nas warto na wyspie Afrodyty zobaczyć.
Pełna galeria zdjęć z trasy pomiędzy Limassol a Larnaką znajduje się na osobnej stronie naszego bloga oraz na naszym profilu na Facebooku.