Założone przez Turków miasto, które przez wieki słynęło ze swojej wielokulturowości. Miasto o historii, której nie ma żadne inne na Bałkanach. Miasto, które przyciąga, wciąga i sprawia, że wciąż chce się do niego wracać. Sarajewo.
Tour de Europe 2014, dzień 18 (poprzedni wpis: Herceg Novi, czyli drugie podejście do Boki Kotorskiej). Herceg Novi było ostatnim czarnogórskim przystankiem na naszej wakacyjnej trasie w 2014 r. Kolejnym etapem była już Bośnia i Hercegowina, a pierwszym przystankiem – jej stolica, czyli Sarajewo. Zanim jednak do niego dotarliśmy, czekała nas grubo ponad 200-kilometrowa trasa, wiodąca w większości przez południe Bośni. Tym razem nie było żadnych przystanków na zwiedzanie po drodze – trasa jest dość kręta i do szybkich nie należy, a po porannym zwiedzaniu Herceg Novi chcieliśmy zostawić sobie jak najwięcej czasu w Sarajewie – na zobaczenie tego miasta wszak „ostrzyliśmy sobie zęby” od dawna. No a potem musieliśmy przejechać kolejne prawie 100 km do Travnika, w którym zaplanowany mieliśmy nocleg.
Trasa z Herceg Novi do Sarajewa wiedzie w Bośni samym jej południowym krańcem, przez Trebinje (które zwiedzaliśmy rok wcześniej), a potem wzdłuż granicy z Czarnogórą. W większości są to tereny zalesione i górzyste, bez większych atrakcji turystycznych, chyba że zaliczyć do nich coraz częściej widoczne, nieodbudowane pozostałości po wojnie w byłej Jugosławii, głównie hotele – ale to już bliżej terenów Serbii. Do stolicy Bośni wjechaliśmy od strony południowo-zachodniej, przejechaliśmy więc jeszcze w poprzek miasto, do znajdującej się po stronie wschodniej najstarszej części miasta. Jakimś cudem udało się nam znaleźć miejsce parkingowe dokładnie naprzeciw ratusza i stąd rozpoczęliśmy eksplorację miasta.
ładowanie mapy – proszę czekać…
Formalnie jako datę założenia miasta uznaje się 1461 r., choć w tym czasie istniały tu już osiedla ludzkie – zostały one wchłonięte przez nowo powstający organizm. Założycielem był ówczesny namiestnik turecki w regionie Isa-Beg Isaković. Człowiek ten zasłużył się niesamowicie dla całego regionu – założył wszak równocześnie z Sarajewem także Novi Pazar w Serbii oraz znacznie rozbudował Skopje, dziś stolicę Macedonii. Dzisiejsza nazwa Sarajewa pochodzi od wybudowanego przez niego zamku namiestnika (Saraj). Oprócz niego, wybudował tu także m.in. meczet Sułtański, istniejący do dziś, choć nie w pierwotnej postaci.
Najlepsze czasy Sarajewo przeżyło w czasach następcy założyciela miasta, Gazi Husrev-bega, stając się jednym z najważniejszych osmańskich miast w całym imperium. Gazi Husrev-beg wybudował większość z zachowanych do dziś zabytków najstarszej części miasta – Baščaršiji. Sam został zresztą w Sarajewie pochowany – w specjalnym mauzoleum obok meczetu, który ufundował, jednego z najważniejszych na Bałkanach.
Pod koniec XVII w. miasto zostało złupione, a potem podpalone przez wojska austriackie – prawie nic nie zostało z Sarajewa, a namiestnicy tureccy wynieśli się z siedzibą do Travnika. Potem nadeszły kolejne pożary i epidemie – miasto jednak ciągle powstawało z kolan i odbudowywało się. Kiedy wydawało się, że w połowie XIX w. wróciło do tureckich łask, nadszedł rok 1878 i pokój berliński, po którym miasto dostało się we władanie Austro-Węgier.
I tu zaczyna się historia Sarajewa, którą znamy z lekcji historii. Choć w zasadzie znamy tylko dwa jej epizody. Przyznanie regionu Bośni Austro-Węgrom nie było w smak Serbii, która wtedy rosła w siłę i miała duże ambicje terytorialne. Samym mieszkańcom także niezbyt pasowało, o czym świadczy choćby określanie niemal 30-letniej władzy Austriaków mianem „okupacji”. Serbowie organizowali na tych terenach własne struktury oraz siali zamęt własną propagandą. Tak czy siak, nastroje względem cesarstwa były niemal otwarcie wrogie. Oficjalna aneksja Bośni przez Austro-Węgry w 1908 r. tylko dolała do czary goryczy.
Kiedy nastroje znacznie się pogorszyły, w 1913 r. wprowadzono tu stan wojenny, a Austriacy wymyślili sobie manewry wojskowe na terenie Bośni. Miał je prowadzić sam cesarz, ale rozchorował się, więc zastąpił go jego następca, syn brata cesarza, Franciszek Ferdynand. Po manewrach książę zjechał do Sarajewa, a w planach miał m.in. triumfalny przejazd przez miasto. Oliwy dolała do ognia data owej wizyty – 28 czerwca – rocznica najważniejszej dla Serbów bitwy w ich historii – bitwy na Kosowym Polu (odbyła się 15 czerwca, ale później ze względu na zmianę kalendarza rocznica przypada właśnie 28 czerwca).
Już podczas pierwszego etapu przejazdu arcyksięcia doszło do pierwszej próby zamachu, choć nieudanej. Pomimo tego po pobycie w miejskim ratuszu defiladę ulicami wrogiego miasta lekkomyślnie postanowiono kontynuować. Książę nie miał szans w otwartym samochodzie. Niedaleko starego tureckiego mostu na rzece Miljacka czekało na niego kilku zamachowców. Na miejscu zginęła małżonka księcia, Zofia, a sam książę zmarł w domu gubernatora, podczas udzielania pierwszej pomocy. Zabójca, Gavrilo Princip, zmarł w więzieniu 4 lata później, a Austro-Węgry zażądały od Serbii zgody na śledztwo, prowadzone na jej terytorium. Serbia oczywiście odmówiła, co doprowadziło do wybuchu konfliktu, który wkrótce przerodził się w I wojnę światową. To pierwszy odcinek historii Sarajewa, który znamy ze szkoły. A Gavrilo Princip do dziś w Serbii jest bohaterem – w Belgradzie w 2015 r. odsłonięto jego pomnik.
Po I wojnie światowej Sarajewo weszło w skład nowo tworzonej Jugosławii. Podczas II wojny światowej mocno ucierpiało podczas bombardowań, najpierw niemieckich, a potem alianckich. W czasie wojny Niemcy wymordowali dużą część ze sporej społeczności żydowskiej w mieście. Po wojnie miasto przeżyło kolejny okres prosperity, rozbudowane przez władze komunistycznej Jugosławii. Szczytowym momentem było przyznanie miastu organizacji Zimowych Igrzysk Olimpijskich, które odbyły się tu w 1984 r. Obiekty, wybudowane specjalnie na tę okazję, nie zdążyły jednak przyjąć później zbyt wielu ważnych imprez, nadeszły bowiem czarne czasy wojny domowej w byłej Jugosławii.
I to drugi epizod historii miasta, znany wszystkim – chyba nawet ten najbardziej znany. Naprawdę wielka szkoda, że tak wspaniałe miasto jak Sarajewo zapisało się w historii tak bardzo tragicznymi historiami. Bośnia i Hercegowina była czwartą byłą republiką Jugosławii (po Chorwacji, Słowenii i Macedonii), która ogłosiła niepodległość – w marcu 1992 r. Wkrótce potem została zaatakowana przez wojska serbskie, które podeszły pod Sarajewo, ale że nie zdołały go zdobyć, rozpoczęły jego oblężenie w kwietniu 1992 r.
Oblężenie Sarajewa to najczarniejszy okres w historii miasta – i najczarniejszy okres w historii Europy końca XX w., która niemal przez 4 lata przyglądała się, jak Serbowie urządzili sobie z miasta swoją strzelnicę. Pociskami czołgów, moździerzy i licznych snajperów operujących ze wzgórz otaczających miasto polowali oni na cywilnych mieszkańców miasta – każde wyjście po chleb, wodę czy do szkoły mogło skończyć się tu śmiercią. Słynna stała się Aleja Snajperów – jedna z głównych ulic miasta, którą upodobali sobie serbscy strzelcy.
Mieszkańcy miasta na początku nie zdawali sobie sprawy z tego, co ich czeka. W dzień zawiązania oblężenia wyszli na ulice miasta w pokojowej demonstracji – snajper z dachu hotelu Holiday Inn (istnieje do dziś) zastrzelił sześć osób, w tym dwie kobiety (24 i 34 lata), które uznane zostały za pierwsze ofiary oblężenia – dziś most Vrbanja, na którym zginęły, nazwany jest ich imieniem (Most Suady i Olgi), choć ma on też bardziej popularną nazwę – most Romea i Julii, ale tę tragiczną historię opowiemy później.
W trakcie oblężenia, pomimo ustawicznego zagrożenia, miasto starało się żyć normalnie. Słynne stały się m.in. wybory miss w 1993 r., które zainspirowały zespół U2 do napisania piosenki „Miss Sarajevo”, do której teledysk (wykorzystano w nim urywki filmu dokumentalnego z prawdziwymi scenami z oblężenia) jest jednym z najbardziej wstrząsających, jakie widzieliśmy.
Sieć jest pełna zdjęć i filmów dokumentalnych z czasów oblężenia Sarajewa. Jest też pełna tragicznych historii rodzin i dzieci – mieszkańców tego miasta. Jeśli zechcecie, bez problemu je znajdziecie. Podamy tylko liczby – w ciągu oblężenia, trwającego 1425 dni na miasto spadło prawie pół miliona pocisków. Zginęło ponad 11 tysięcy mieszkańców miasta, a ponad 50 tys. zostało rannych. Niemal wszystkie budynki w mieście zostały zniszczone lub uszkodzone. Ale co najbardziej tragiczne – zginęło ponad 1600 dzieci, w większości od kul snajperów, podczas zabawy na podwórku lub w drodze do/z szkoły. Kolejnych 15 tysięcy dzieci zostało rannych. Jakim trzeba być sk… żeby strzelać do dziecka… „Dzieci Sarajewa” mają dziś w mieście swoje miejsce pamięci – ale to im życia nie zwróci.
Sarajewo było też punktem zwrotnym w tej wojnie. Europa obudziła się po dwóch masakrach na targowisku Markale, także istniejącym do dziś. Pociski moździerzy rozszarpały tu dwukrotnie po kilkadziesiąt osób. Po drugim z ataków, z 28 sierpnia 1995 r., NATO i ONZ przystąpiły do ataków na Serbów, co bezpośrednio zakończyło kilka miesięcy później oblężenie Sarajewa, a na pewno potem przyczyniło się do zakończenia tej najkrwawszej po II WŚ wojnie w Europie.
W 1991 r. miasto liczyło ponad 400 tys. mieszkańców – udało się im przeżyć 4 lata oblężenia w dużej mierze dzięki tunelowi, jaki wykopano od jedynej strony, nad którą Serbowie nie mieli kontroli – wąskiego przesmyku pomiędzy wzgórzami po zachodniej stronie miasta, za lotniskiem. Pod portem lotniczym przekopano tunel o długości ok.800 m, łączący miasto z terenem wolnym od Serbów. Tędy dostarczano do miasta amunicję i żywność,tędy wyprowadzano ludzi. Przeszło nim ok. miliona ludzi (większość wielokrotnie, z transportem worków żywności, a nawet żywymi zwierzętami), tunel miał własne oświetlenie, linie telefoniczne i energetyczne i tory dla łatwiejszego transportu. Tunelu nie zdążyliśmy zobaczyć podczas wizyty w 2014 r., nadrobiliśmy to w tym roku, podczas naszej kolejnej bałkańskiej wyprawy.
Po wojnie domowej Sarajewo znów wstało z kolan. W większości zostało odbudowane ze zniszczeń wojennych, choć nadal bez problemu można to zobaczyć bloki z elewacjami przypominającymi sito – od śladów po kulach. Dziś jest nowoczesnym, ok.450-tysięcznym miastem, stolicą Bośni. Pomimo tragedii, które nim wstrząsnęły, nadal jest „multikulti” – stoją tu meczety obok świątyń katolickich, prawosławnych czy żydowskich. Ta wielokulturowość i tragiczna historia miasta oraz jego specyficzny klimat sprawiają, że jest unikalnym miejscem. Unikalnym naprawdę – Sarajewo jest miastem, które urzeka pod każdym względem.
Wracamy do zwiedzania Sarajewa. Jak już napisaliśmy, rozpoczynamy je od ratusza miejskiego, kiedyś Biblioteki Narodowej (Vijećnica), jednego z najokazalszych budynków z czasów panowania Austro-Węgier – jego budowa ukończona została w 1894 r. Po II wojnie światowej został przemianowany na Bibliotekę Narodową. Podczas oblężenia Sarajewa został ostrzelany i zniszczony wraz z bogatymi zbiorami, szacowanymi na 1,5 mln eksponatów, z których większości nie udało się uratować. Po długiej odbudowie, został otwarty na krótko przed naszym przyjazdem w maju 2014 r., z powrotem jako Ratusz.
Z budową ratusza wiąże się anegdota. W miejscu, gdzie miał on stanąć, istniały trzy budynki – dwa zajazdy i dom prywatny. Zajazdy wyburzono, jednak właściciel prywatnego domu nie chciał się zgodzić na jego zniszczenie. Zamiast odszkodowania w złocie zażyczył sobie, by jego dom cegła po cegle… przenieść i odbudować na drugim brzegu rzeki Miljacki. Nie dał się przekonać do innej formy zadośćuczynienia, wobec czego wykonano jego wolę – dom rzeczywiście stoi dziś po drugiej stronie rzeki, a na pamiątkę tamtych wydarzeń nazwa się „Inat Kuća” – Przekorny Dom.
Na zachód od budynku ratusza zaczyna się historyczne stare miasto, zbudowane w ogromnej większości w czasach pierwszych namiestników osmańskich w Sarajewie. Wkraczamy na Baščaršiję od razu od strony jednego z jej najbardziej znanych placów, zwanego Placem Gołębim (w sumie nic dziwnego, gołębi jest tu prawdziwa masa), którego główną ozdobą jest fontanna Sebilj, dziś nieco „udająca” starą osmańską budowlę tego typu. Bo choć oryginalnie zbudowana została w czasach panowania tureckiego (połowa XVIII w.), to wytrzymała sto lat, po czym spłonęła w miejskim pożarze. Odbudowano ją (w nieco innym kształcie) już w czasach austro-węgierskich (1891 r.).
Tu zaczyna się klimat – Baščaršija to wąskie uliczki wypełnione po brzeg małymi kramami i warsztatami, sprzedającymi pełny przekrój możliwych pamiątek, dewocjonaliów (nie tylko chrześcijańskich), gwarem i tłumem spacerowiczów, turystów i kupujących. Taki mocno wschodni klimat w sercu jakby nie było Europy. Baščaršiję zobaczyć i poczuć po prostu trzeba, bez tego elementu zwiedzanie Sarajewa nigdy nie będzie pełne. No i tu właśnie znajdziecie największe historyczne atrakcje miasta.
Przed Placem Gołębim stoi niepozorny meczet Čekrekčije, jeden z najstarszych w mieście, wybudowany jeszcze w 1526 r. Otoczony był przez sklepy, z których utrzymywali się tutejsi imamowie i muezini. We wnętrzach znajdują się zdobienia z czasu budowy meczetu.
Już przy placu z fontanną Sebilj zobaczycie meczet Baščaršijski, co do którego nie ma informacji o dokładnej dacie budowy. W każdym razie wymieniany jest w dokumentach w 1528 r., więc musiał być wybudowany przed tą datą. Został poważnie uszkodzony podczas oblężenia miasta i potem odrestaurowany. Niestety, jak większość meczetów w Sarajewie, był zamknięty podczas naszej wizyty w mieście, mogliśmy go zobaczyć jedynie z zewnątrz.
W tłumie kramików chowa się niedaleko jeden z kilku krytych osmańskich bazarów – Brusa Bezistan. Wygląd ma nieco mylący, bo ze względu na sporą ilość kopuł wieńczących dach, bardziej przypomina turecki hamam. Zbudowany został w 1551 r. i odrestaurowany po zniszczeniach z czasów oblężenia. Obecnie mieści się w nim Muzeum Sarajewa.
Niemal tuż obok znajduje się jeden z najbardziej znaczących zabytków starego Sarajewa – meczet Gazi Husrev-bega, uważany za jeden z najważniejszych na całych Bałkanach. W czasach budowy (1530 r.) był centralnym punktem miasta. O jego projekt podejrzewano nawet samego Mimara Sinana, słynnego tureckiego architekta z tamtych czasów, ale raczej nie jest to jego dzieło, choć Sinan w tym czasie rzeczywiście w tym regionie przebywał. Także był odbudowywany po zniszczeniach z czasów wojny domowej.
Obok meczetu znajdują się dwa mauzolea – grobowce. W jednym z nich pochowano samego Gazi Husrev-bega, fundatora meczetu i wielu innych budowli w starym Sarajewie, drugiego namiestnika tureckiego, za którego czasów miasto bardzo się rozwinęło. Do kompleksu meczetu należy także stojąca naprzeciwko stara islamska medresa Gazi Husrev-bega, najstarsza w Bośni (1537 r.) i, co ciekawe, działająca do dziś.
Tuż obok meczetu stoi nie dająca się nie zauważyć, wysoka na 30 m wieża zegarowa, wybudowana prawdopodobnie w XVI w. Obecnie używany mechanizm zegarowy pochodzi z 1875 r. Co ciekawe, to ponoć jedyny publiczny zegar na świecie, który odmierza czas wg systemu księżycowego – nowy dzień zaczyna się na zegarze (północ) w momencie zachodu słońca.
Kolejny krok obok znajduje się działający do dziś kryty turecki bazar – Gazi Husrev-beg Bezistan, nazywany też czasem Starym Bazarem lub Wielkim Bazarem. Budynek ma kształt… dżdżownicy, jest bardzo długi i wąski (109 x 20 m) i wybudowany został w połowie XVI w. Handlowano tu wtedy głównie jedwabiem i bawełną i był to główny handlowy punkt miasta. Był użytkowany aż do 1879 r., kiedy spłonął w pożarze. Przywrócono go do działalności w latach 60-tych XX wieku, już za czasów komunistycznej Jugosławii. Nie mogliśmy sobie odmówić spaceru po wnętrzu bazaru – strasznie nam brakuje atmosfery tureckich bazarów, a tu można poczuć choć namiastkę tego klimatu.
Kilkadziesiąt metrów na północ od bazaru znajdziecie starą żydowską synagogę, pierwszy punkt potwierdzający wielokulturowość Sarajewa od najdawniejszych czasów, kiedy żyli tu razem muzułmanie, Żydzi, chrześcijanie i prawosławni. Żydzi pojawili się w Sarajewie w połowie XVI w., uciekając przed prześladowaniami w Hiszpanii i Portugalii. Pod koniec tego stulecia istniała tu już cała dzielnica, wypełniona przez żydowskich uchodźców z Półwyspu Iberyjskiego. Budowa synagogi rozpoczęła się właśnie wtedy, w 1581 r. Później kilkukrotnie spłonęła ona w pożarach, niszczących miasto. Obecny wygląd pochodzi z XIX w. Podczas II wojny światowej Niemcy zamienili ją w więzienie dla Żydów, których ogromną część niestety wymordowali. Po wojnie została odbudowana i zamieniona w Muzeum Żydów w Bośni.
Pomiędzy bazarem a synagogą zaczyna się główna ulica starego Sarajewa – ulica Ferhadija, przy początku której stoi kolejny historyczny meczet – meczet Ferhadija, wybudowany w 1562 r. Wnętrza meczetu były kilkukrotnie przemalowywane, odkryto tu aż pięć warstw dekoracji – od XVI do XX wieku.
Nieco na zachód stoi rzymskokatolicka katedra św.Serca Jezusowego, największa tego typu budowla w Bośni. Wybudowana została w czasach austro-węgierskich, w 1887 r. Wnętrza i malowidła pochodzą z czasów budowy świątyni, we wnętrzach znajduje się grób m.in. pierwszego miejscowego arcybiskupa.
Naszą uwagę zwróciły jednak znajdujące się obok katedry kierunkowskazy, prowadzące do wystawy, poświęconej masakrze w Srebrenicy, a znajdującej się w budynku sąsiadującym ze świątynią. Nie mogliśmy sobie odmówić wizyty – choćby jednoosobowej (dzieci jednak nie polecamy tam zabierać). Nasze zainteresowania historyczne, dotyczące wojny domowej w Jugosławii były silniejsze. Wystawa otwarta została w 2012 r., w 17-tą rocznicę tragicznych wydarzeń w Srebrenicy i przedstawia kolekcję zdjęć, obrazujących to, co się tam stało w 1995 r. Obejrzeć można tu także kilka pełnometrażowych filmów dokumentalnych, traktujących o rzezi Bośniaków. Wystawa jest niewielka, ale niezwykle przejmująca. A jeśli interesujecie się tematyką – filmy dokumentalne wyświetlane tutaj zrobią na Was iście piorunujące wrażenie. Myślę, że to wtedy utwierdziłem się w przekonaniu, że Srebrenica jest miejscem, które chcę zobaczyć na własne oczy (udało się rok później, na wakacjach 2015 r.).
Wracamy do zwiedzania historycznych atrakcji starego Sarajewa. Za katedrą znajdziecie kolejny budynek, wybudowany w najstarszych czasach istnienia miasta – budynek tradycyjnego tureckiego hamamu – łaźnię Gazi Husrev-bega, wybudowaną w 1535 r. Teraz mieści się tu instytucja kulturalna, promująca bieżące wydarzenia, głównie literackie.
Wyszliśmy już z najstarszej części miasta. Niedaleko hamamu znajduje się miejsce, które sprawia, że człowiek zatrzymuje się na chwilę i zapomina o wakacjach, urlopie, słońcu i plaży. Zielony targ Markale, niepozorne miejsce, w którym w dni powszednie wre gwar i ruch, jest miejscem dla mieszkańców miasta szczególnym. To na to targowisko dwukrotnie spadły w czasie oblężenia pociski, zabijając po kilkadziesiąt osób i raniąc wielokrotnie więcej. To po drugim ataku na to miejsce, NATO zdecydowało się zareagować i zacząć bombardować pozycje Serbów, otaczających miasto – co bezpośrednio zakończyło najtragiczniejszy okres w historii Sarajewa. W głębi targowiska znajduje się pamiątkowa tablica ku czci ofiar. Władze zamierzały targ zlikwidować i przekształcić go w miejsce pamięci, ale nadal jest on czynny – mieszkańcy motywowali to chęcią podkreślenia zwycięstwa życia nad śmiercią. Targ Markale pozostaje do dziś jednym z najbardziej symbolicznych miejsc w Sarajewie.
Niedaleko znajduje się kryty bazar Markale, często mylony z „zielonym rynkiem” o tej samej nazwie. Budynek bazaru został wybudowany w czasach panowania Austro-Węgier, w 1895 r., spełnia swą funkcję do dziś. Jest okazały i niezwykle fotogeniczny, aczkolwiek nie jest to „ten” rynek Markale, związany swą tragiczną przeszłością z oblężeniem Sarajewa.
Kolejna sarajewska katedra, tym razem prawosławna, pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Bogurodzicy, budowana była jeszcze w ostatnich latach tureckiego panowania w Sarajewie. Donatorami byli m.in. osmański sułtan i ówczesny władca Serbii, rosyjski car wniósł wkład w postaci pracy rosyjskich rzemieślników we wnętrzach. Otwarcie katedry wzbudziło protesty miejscowych muzułmanów, ale pomimo tego inauguracja katedry odbyła się w 1872 r.
Wracamy nieco na północ, gdzie zaczyna się już ulica Marszałka Tito – nieco dalej stanie się ona częścią Alei Snajperów – słynnej ulicy, po której poruszanie się było grą o życie w czasie oblężenia Sarajewa. Na początku ulicy znajduje się kolejne wymowne miejsce, „wieczny ogień”, upamiętniający obrońców Sarajewa (różnych narodowości) z czasów II wojny światowej. Pomnik ów został oddany do użytku w 1946 r., w pierwszą rocznicę wyzwolenia miasta z rąk niemieckich. Tuż nieopodal zobaczyć można siedzibę centralnego banku Bośni i Hercegowiny.
Idąc na zachód ulicą, trafiamy na Plac Dzieci Sarajewa, kolejne niezwykle wymowne miejsce, upamiętniające tragedię miasta z czasów oblężenia, w trakcie którego z rąk serbskich snajperów zginęło 1601 dzieci – mieszkańców miasta. Małe ofiary wojny upamiętnia okazały pomnik – każde z dzieci jest też wymienione na specjalnie zamontowanych tablicach obok pomnika. Dzieci były jedną z najbardziej tragicznych grup – ofiar nieszczęścia, jakie dane było przeżyć mieszkańcom Sarajewa.
Niemal naprzeciw pomnika znajduje się okazały budynek rządowy – także w pewnym sensie pozostałość po wojnie – to siedziba prezydencji Bośni i Hercegowiny. A prezydencja ta jest decyzją UE, która nadzorowała proces pokojowy w byłej Jugosławii, trzyosobowa – po jednym Bośniaku, Serbie i Chorwacie. To taki symbol dzisiejszej sztuczności państwa, jakim jest Bośnia i Hercegowina, która do dziś wymaga nadzoru międzynarodowego ze względu na stopień skomplikowania stosunków wewnętrznych pomiędzy trzema narodami, wchodzącymi w jego skład.
Meczet Ali Paszy, stojący za budynkiem rządowym, wybudowany został w 1561 r., zaraz po śmierci ówczesnego tureckiego gubernatora Bośni, Sofu Hadim Ali Paszy. Przy nim znajdują się dwa grobowce znamienitych obywateli z późniejszych czasów. Przy meczecie skręcamy z powrotem na południe, w stronę rzeki Miljacka. Tu trafiamy przed Skenderiję – pierwszy widziany przez nas obiekt olimpijski w Sarajewie. Hala sportowa Skenderija wybudowana została w latach 60-tych XX wieku, a rozbudowana po otrzymaniu przez miasto organizacji Olimpiady. Gościła łyżwiarzy figurowych i hokeistów, a co najważniejsze – to tu odbywały się dekoracje medalistów igrzysk w 1984 r. Została zniszczona podczas oblężenia Sarajewa, potem odbudowana. Niestety na początku 2012 r. pod nawałem śniegu zawaliła się część dachu i od tej pory hala nie jest użytkowana.
Od tego momentu przy brzegach rzeki można zauważyć rosnącą liczbę budynków, noszących jeszcze ślady wojny – z widocznymi dziurami po pociskach – należą do nich także budynki mieszkalne. Idąc wzdłuż Miljacki dochodzimy wreszcie do miejsca, które bardzo chcieliśmy zobaczyć – do mostu Vrbanja, zwanego też „mostem Suady i Olgi”. To na nim bowiem zginęły dwie pierwsze ofiary oblężenia miasta – 34- i 44-letnie kobiety, idące w pokojowej manifestacji mieszkańców w sprzeciwie przeciw zacieśniającym siły wokół miasta siłom serbskim. Zastrzelił je serbski snajper z dachu hotelu Holiday Inn.
Ale most Vrbanja jest zdecydowanie bardziej znany (nieoficjalnie) jako most Romea i Julii, na cześć dwójki zakochanych, Admiry Ismić i Bosko Brkića, Bośniaczki i Serba, którzy w maju 1993 r. usiłowali uciec z oblężonego miasta. Zostali tu zastrzeleni i zmarli, przytuleni do siebie, przez kilka dni leżąc na moście – mieszkańcy bali się zabrać ich ciała pod ostrzałem. Historia zakochanej pary stała się symbolem Sarajewa z tamtych czasów – został o nich m.in. nakręcony bardzo głośny film dokumentalny, od czasu do czasu odtwarzany także w naszych telewizjach. W dość słabej jakościowo wersji możecie go znaleźć także na YouTubie. Admira i Bosko zostali razem pochowani na jednym z miejskich cmentarzy. Na moście nie ma żadnej pamiątki po tej parze, jest za to tablica pamiątkowa ku czci pierwszych dwóch ofiar – Suady i Olgi.
Niemal tuż przy moście znajdują się najważniejsze budynki rządowe Bośni i Hercegowiny – okazałe siedziby parlamentu i Rady Ministrów. Ale historycznie ważniejszy jest stojący przy nich charakterystyczny, żółty budynek hotelu Holiday Inn. Już nieco o nim napisaliśmy, bo zapisał się w historii oblężenia miasta. Wybudowany został przed Olimpiadą w 1984 r., był wtedy jednym z bardziej reprezentacyjnych hoteli w mieście. Otwierał go sam Juan Antonio Samaranch, prezydent MKOl. Użytkowały je także partie polityczne na czas swoich konwencji, m.in. na dwa miesiące przed rozpoczęciem oblężenia miasta swój mityng miała tu parta bośniackich Serbów z udziałem Radovana Karadzica, potem on i jego rodzina mieszkali w hotelu. Karadzic był osławionym (w złym tego słowa znaczeniu) przywódcą bośniackich Serbów, a po wojnie oskarżonym o zbrodnie wojenne. To pod jego przywództwem zaczynało się oblężenie Sarajewa, to on posądzany jest o dowodzenie największą masakrą tej wojny – masakrą w Srebrenicy.
To zwolennik Karadzica, snajper, dwa miesiące później, w kwietniu 1992 r. strzelał do pokojowej manifestacji mieszkańców, zabijając m.in. opisane już Suadę i Olgę. A strzelał właśnie z hotelu Holiday Inn. Gdy oblężenie Sarajewa rozpoczęło się na dobre, hotel Holiday Inn stał się ulubionym celem snajperów, mimo że był bazą wszystkich najważniejszych dziennikarzy wojennych z całego świata, relacjonujących wydarzenia w mieście. Okolice hotelu, położonego przy osławionej Alei Snajperów, należały do najniebezpieczniejszych w całym mieście. Sprywatyzowany w 2000 r. i odnowiony, do dziś pozostaje Holiday Inn kolejnym symbolem Sarajewa, symbolem wydarzeń z czasów oblężenia. A Karadzica złapano dopiero w 2008 r. w Belgradzie, stolicy Serbii, żyjącego spokojnie jak gdyby nigdy nic jako normalny obywatel, w miejskim autobusie. Sądzony jest po dziś dzień przez Trybunał w Hadze za zbrodnie przeciwko ludzkości.
Obok hotelu stoi rzymskokatolicki kościół św.Józefa, oddany do użytku w 1940 r. W podziemiach znajduje się kilkanaście krypt grobowych, m.in. pochowano tu jednego z miejscowych arcybiskupów. Ołtarz był darem od papieża Piusa XII. Został odrestaurowany po zniszczeniach z czasów oblężenia.
Nasza pierwsza (acz nie ostatnia) wizyta w Sarajewie, poświęcona głównie na zwiedzanie najważniejszych obiektów w centrum miasta, powoli dobiega końca. Wracamy jeszcze nad rzekę Miljacka – wzdłuż niej wracamy w okolice ratusza, obok którego zostawiliśmy samochód. Ale to jeszcze nie koniec atrakcji. Nad brzegiem Miljacki znajduje się jeszcze co najmniej kilka ważnych miejsc, w tym jedno to, które na zawsze zapisało się w historii całej Europy.
Pierwszy jest jednak budynek Akademii Sztuk Pięknych, niezwykle okazały i widowiskowy, pierwotnie wybudowany w 1899 r. jako kościół ewangelicki, ze względu na rosnącą w mieście ilość mieszkańców tego wyznania po przejęciu władzy w Sarajewie przez Austro-Węgry. Ale ewangelicy wynieśli się z miasta razem z austro-węgierską władzą po I wojnie światowej, a świątynia zaczęła tracić na znaczeniu. W 1970 r. budynek został przekazany władzom miasta, a te w 1981 r. otworzyły tu obecną do dziś Akademię. Budynek jest dziś jednym z najbardziej charakterystycznych i znanych w Sarajewie.
Po drugiej stronie rzeki znajdziemy inne reprezentacyjne budynki – główną pocztę oraz Teatr Narodowy, otwarty zaraz po II wojnie światowej. Oba budynki stoją przy żelaznym moście Cobanija, wybudowanym w 1888 r. w miejscu wcześniej tu istniejącego drewnianego mostu, wybudowanego przez Turków w XVI w. i odnowionego w połowie XVII w.
Idąc dalej na wschód wzdłuż rzeki mijamy jedyną dziś czynną synagogę – kilka innych już nie funkcjonuje – spełniają inne funkcje lub zostały całkowicie zniszczone. Ta została wybudowana przez Żydów, przybyłych do miasta w czasach austro-węgierskich, w 1902 r. Do dziś służy społeczności żydowskiej w Sarajewie, pokojowo żyjącej wespół z muzułmanami i chrześcijanami w mieście.
Zaraz za synagogą stoi malutki meczet Alija Bakr-baba, pochodzący pierwotnie z połowy XVI w., z dość burzliwą historią. Trzykrotnie był burzony (XVI, XVII i XIX w.), w międzyczasie Austriacy przekształcili go w magazyn wojskowy. Po ostatnim zniszczeniu z 1895 r., został on znów odbudowany, z pomocą funduszy tureckich. Jest częściową repliką oryginalnego budynku, aczkolwiek jest od niego znacznie mniejszy.
Dochodzimy do wspomnianej wcześniej najważniejszej historycznie pamiątki, znajdującej się w Sarajewie – do bardzo niepozornego kamiennego Mostu Łacińskiego. To najstarszy istniejący most w mieście – pojawia się w dokumentach już w 1541 r., prawdopodobnie był wtedy drewniany. Poważnie uszkodzony podczas powodzi w końcu XVIII w., został odbudowany. Most Łaciński w Sarajewie na zawsze zapisał się w historii Europy i świata – to obok niego Serb Gavrilo Princip 28 czerwca 1914 r. zastrzelił austriackiego księcia Franciszka Ferdynanda i jego małżonkę, walnie przyczyniając się do rozpętania pierwszej z dwóch najkrwawszych wojen w historii naszego kontynentu.
A ostatnim oglądanym przez nas historycznym budynkiem w Sarajewie był meczet Sułtański – historycznie pierwszy meczet, wybudowany przez Turków w mieście po jego powstaniu – powstał w 1457 r. Pierwotnie drewniany, dedykowany sułtanowi Mehmedowi Zdobywcy, został zniszczony pod koniec XV w. i odbudowany, już czcząc innego sułtana – Sulejmana Wspaniałego. Wtedy już był znacznie większy, a w XIX w. dodano kolejne pomieszczenia. Na dziedzińcu przez wieki chowano znamienitych obywateli miasta i pracowników meczetu.
I to koniec naszej pierwszej wizyty w Sarajewie. To miasto ma jednak znacznie więcej do pokazania i odkrycia. Nie udało się nam przejść Aleją Snajperów, nie udało się zobaczyć słynnego tunelu, łączącego w czasach oblężenia miasto z terenami wolnymi od okupujących je Serbów. Nie udało się zobaczyć twierdzy na wschodnich granicach miasta ani zniszczonych obiektów olimpijskich w centrum i na wzgórzach otaczających Sarajewo. Nie udało się zobaczyć żadnej „sarajewskiej róży”. Nie udało się nam wreszcie pobyć tu dłużej i dokładniej wchłonąć atmosferę tego umęczonego miasta. Atmosferę, którą tu czuć na każdym kroku i którą zostaliśmy oczarowani – i to pomimo tego, że byliśmy tu tylko przez około 5 godzin. Obiecaliśmy sobie tu jeszcze wrócić – i wróciliśmy rok później (w 2015 r.). Ale nadal mamy niedosyt – i nadal chcemy do Sarajewa wracać i wracać.
A tymczasem wsiadamy w samochód i wyjeżdżamy w Sarajewa, by kontynuować podróż powrotną z wakacji w 2014 r. Celem jest kolejne bośniackie miasto – Travnik, w którym mamy zaplanowany nocleg. Ale o Travniku i dalszej podróży na północ Bośni i Hercegowiny opowiemy Wam już w kolejnym wpisie.
Pełna galeria zdjęć z Sarajewa znajduje się na osobnej stronie naszego bloga oraz na naszym profilu na Facebooku.