Bułgaria jest kolejnym krajem, „odhaczonym” przez nas w trakcie naszych turystycznych wypraw. Przygodę z Bułgarią zaczynamy od jej południowo-zachodniego krańca, u podnóża gór Pirin. Punktem startowym została mała wieś Rożen.
Tour de Europe 2013, dzień 28 (poprzedni wpis: Herbata po turecku). Po wyjechaniu ze Stambułu, po dwóch dniach zwiedzania jego atrakcji, i przekroczeniu granicy tureckiej, kilka godzin spędziliśmy tranzytowo w Grecji, pokonując długą, ponad 630-kilometrową trasę na południowo-zachodni kraniec Bułgarii, tuż za grecką granicą. Pokonanie tego odcinka, z dodatkowym kluczeniem na objazdach w Grecji i Bułgarii, zajęło nam 11 godzin. Do wsi Rożen, w której mieliśmy zaplanowany jedyny na tej trasie nocleg w Bułgarii, dotarliśmy już po zapadnięciu zmierzchu.
Malutka wieś Rożen, składająca się ledwie z kilkudziesięciu domów, położona jest niemal u stóp pasma górskiego Pirin, z najwyższym szczytem o nazwie Wichren (2914 m, drugi pod względem wysokości szczyt w Bułgarii). Na nocleg wybraliśmy ją z kilku powodów: średniowiecznego monasteru, znajdującego się we wsi, jednego ze słynniejszych w Bułgarii, fajnie wyglądającego hotelu Dinchova Kushta oraz bezpośredniej bliskości miasta Mełnik, które tak naprawdę było naszym podstawowym celem turystycznym w Bułgarii. O Mełniku będzie jednak w następnym wpisie.






Sam hotel Dinchova Kushta okazał się bardzo przyjemnym rodzinnym pensjonatem, prowadzonym przez winiarską rodzinę – w piwnicach pensjonatu znajduje się pokaźna winiarnia, duma gospodarza, który bardzo chętnie po swoim królestwie oprowadza. Gościom (pełnoletnim) przysługuje także darmowa degustacja każdego z kilku powstających tu rodzajów wina. Degustacja jest zdecydowania warta grzechu – a wino świetne. Polecamy.
Rożen, jak i cała okolica miasta Mełnik, słynie z wyrabianego tu czerwonego wina, praktycznie każde gospodarstwo może się tu pochwalić własnym wyrobem tego trunku. A gospodarstw wiele nie ma, Rożen to naprawdę maleńka, górska wioska, z kilkoma hotelikami, będącymi właściwie rodzinnymi pensjonatami. Jedyną, ale za to znakomitą, turystyczną atrakcją wsi jest prawosławny monaster, znajdujący się na wzgórzu mniej więcej 1 km od wsi. Prowadzi do niego dość stroma i kręta asfaltowa droga, pod monaster można spokojnie dojechać samochodem.
Do monasteru Rożeńskiego wybraliśmy się z samego rana, po przebudzeniu i domowym śniadaniu, przygotowanym przez właściciela Dinchovej Kushty i jego córkę. Dzieci zostawiliśmy z żywymi atrakcjami wiejskiej Bułgarii, przede wszystkim z milusińskim białym królikiem gospodarzy, a sami zapakowaliśmy się w samochód.



Nie wiadomo dokładnie, kiedy monaster powstał. W dokumentach historycznych pojawia się po raz pierwszy w XIII w., a potem w połowie XVI w. Z XVI w. pochodzi też dzisiejszy budynek monasteru, odbudowany po tym, jak oryginalny monaster został zniszczony przez pożar. Malowidła w monsterze pochodzą z końcówki XVI i początków XVII wieku. Szczyt popularności monasteru przypadł na XIX wieku, kiedy stał się on regionalnym centrum religijnym.
Monaster słynie przede wszystkim z kościoła, pochodzącego z XVI w. oraz znajdującego się w nim ikonostasu oraz fresków, zdobiących zarówno wewnętrzne, jak i zewnętrzne ściany świątyni. Freski wewnętrzne pochodzą także z XVI w. i w większości przedstawiają sceny z życia Jezusa po zmartwychwstaniu. Zewnętrzne ściany pokrywają freski nieco późniejsze, z początków XVII w. (1611 oraz 1622 r.).
Dwupiętrowy budynek mieszkalny mnichów także pochodzi z XVI w. Jednym z pomieszczeń w nim zawartych jest jadalnia, w której także można znaleźć pozostałości fresków, m.in. „Ostatniej Wieczerzy”, pochodzących z XVI lub XVII wieku. Drugi, wyższy, trzykondygnacyjny budynek mieszkalny został dobudowany w XVIII w. Monaster dziś znajduje się pod opieką bułgarskiego kościoła prawosławnego, który dba o odnawianie wnętrz i utrzymanie budynków.






Dawał też schronienie regionalnym rewolucjonistom i aktywistom, m.in. słynnemu Jane Sandanskiemu, macedońskiemu (choć uznawał się za Bułgara) partyzantowi, walczącemu o niepodległość Macedonii, który zginął w pobliżu monasteru w kwietniu 1915 r. i został w miejscu śmierci pochowany. Sandanski jest do dziś uznawany za bohatera narodowego w Macedonii, był także czczony w czasach komunizmu w Bułgarii (m.in. komunistyczne władze Bułgarii w 1949 r. przemianowały miasto Sveti Vrach – leżące niedaleko – na nazwę Sandanski).
Monaster Rożeński był pierwszą i jedyną atrakcją wsi Rożen. Po jego zwiedzeniu, spakowaliśmy się i opuściliśmy Dinchową Kushtę wraz z jej przyjaznymi gospodarzami, zaopatrując się wcześniej w zapas ich wyrobów winiarskich, który miał pojechać z nami aż do Polski. A my pojechaliśmy do miasta Mełnik, by zobaczyć je z kliku powodów, o których w następnym wpisie.




Pełna galeria zdjęć ze wsi Rożen i monasteru Rożeńskiego znajduje się na osobnej stronie naszego bloga oraz na naszym profilu na Facebooku.