Październikową podróż na słoneczną Sardynię rozpoczęliśmy w deszczowym Berlinie. To już trzecia nasza wizyta w niemieckiej stolicy, tym razem bardzo tematyczna. Kilka godzin w oczekiwaniu na samolot spędziliśmy tropiąc pozostałości Muru Berlińskiego w mieście.
Sardynia 2014 (poprzedni wpis: Berlin, szlakiem pozostałości Muru Berlińskiego, cz.1). Kontynuujemy nasz spacer wzdłuż resztek i pamiątek po Murze Berlińskim w stolicy Niemiec.
Dochodzimy do skrzyżowania Zimmerstrasse i Friedrichstrasse i najsłynniejszego chyba elementu dawnego Muru Berlińskiego – to oczywiście Checkpoint Charlie, kiedyś jedno z nielicznych czynnych przejść granicznych pomiędzy obiema częściami Berlina. Od strony wschodniej dostępne wyłącznie dla nie-berlińczyków – turystów i dyplomatów. Po stronie zachodniej praktycznie bez kontroli dokumentów. Checkpoint Charlie stał się słynny krótko po budowie muru – gdy wschodni strażnicy zawrócili z przejścia amerykańskiego dyplomatę, udającego się do opery po wschodniej stronie, który odmówił wylegitymowania się Niemcom (prawo kontroli mieli wyłącznie żołnierze radzieccy). W odpowiedzi najpierw Amerykanie, a potem ZSRR wysłały na obie strony przejścia swoje czołgi, stojące przez kilkanaście godzin z zapalonymi silnikami, z rozkazem strzelania w wypadku ataku przeciwnika. Na drugi dzień, 28 października 1961 r., w wyniku mediacji samego Kennedy’ego, kryzys został zażegnany, a zachodni oficjele mogli bez przeszkód przechodzić do opery czy teatru na wschodnią stronę.
ładowanie mapy - proszę czekać...






Dziś Checkpoint Charlie jest punktem obowiązkowym na trasie każdego turysty w Berlinie. Amerykańscy żołnierze opuścili go w 1991 r., ale do dziś stoi symboliczna budka strażnicza, przy której można zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie. Atrakcją jest też tablica z wizerunkami żołnierzy: amerykańskiego i radzieckiego. Obok dawnego przejścia granicznego znajduje się dziś Muzeum Muru Berlińskiego. Jako że w tym roku przypada 25 rocznica upadku Muru Berlińskiego, w Berlinie mają miejsce różnego rodzaju wydarzenia z tym związane – przy checkpoincie trafiliśmy na okazjonalną wystawę, poświęconą jego historii. Niedaleko trafiliśmy też wreszcie na namacalny ślad po murze – dwa rzędy brukowej kostki idące wzdłuż położenia dawnego muru. I tabliczki upamiętniające jego istnienie.
Nadal idziemy ulicą Zimmerstrasse wzdłuż położenia muru. Mijamy atrakcję dla tych, co chcą przynajmniej oczyma posmakować tamtych czasów – „Trabi World”, czyli „świat Trabanta”. Niemal po drugiej stronie ulicy znajduje się „Topografia Terroru”, muzeum wybudowane w miejscu, gdzie w czasach hitlerowskiej Rzeszy znajdowała się centrala niemieckiej maszyny terroru – główne siedziby Gestapo, SS, SD oraz Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy. Urządzono tu wystawy, poświęcone historii tego miejsca, a my dodatkowo trafiliśmy na zewnętrzną wystawę, poświęconą Powstaniu Warszawskiemu i Warszawie z tych czasów. Miło było patrzeć na duże zainteresowanie wystawą i tłumy czytające o bohaterstwie warszawskich powstańców. Można było także obejrzeć głośny u nas trójwymiarowy film „Miasto Ruin”.
Ale „Topografia Terroru” jest także ważna z punktu widzenia poszukiwania pozostałości Muru Berlińskiego. Ogrodzeniem muzeum od strony Zimmerstrasse jest bowiem najdłuższy zachowany do dziś odcinek tzw. muru zewnętrznego – tego widocznego dla mieszkańców Berlina Zachodniego (odcinek East Side Gallery jest dłuższy, ale był „murem wewnętrznym”).




Skręcamy w Stresemannstrasse, gdzie znajdują się kolejne pozostałości muru, też, podobnie jak w East Side Gallery, pomalowane przez artystów, ale – ciekawostka – dziś znajdujące się wewnątrz stojącego tu budynku. Można je oglądać przez szybę od strony ulicy. Niewielkie pozostałości muru stoją też za rogiem, przy ulicy Erna-Berger-Strasse, na dziedzińcu z tyłu budynku.

Główną atrakcją tej ulicy, związaną z Murem Berlińskim jest jednak jedna z nielicznych ocalałych do dziś wież strażniczych. Jest to „stary” model wieży, budowany od 1969 r., z wąskim wejściem na górę i panoramicznym widokiem na teren dookoła. Wieża nie stoi w oryginalnym miejscu, ze względu na rozbudowę budynków w sąsiedztwie została przesunięta o ok.8 metrów ze swej pierwotnej lokalizacji.

Przejściem pod budynkiem obok wieży przechodzimy na Leipziger Platz, na którym – na trawniku na środku znajdziemy także element, pochodzący z muru, stojący w miejscu gdzie kiedyś on przebiegał, o czym świadczy wciąż symboliczna brukowana kostka. Na sąsiadującym Placu Poczdamskim (Potsdamer Platz) także znajdują się elementy Muru Berlińskiego.

Z tyłu za Potsdamer Platz znajduje się niegdysiejszy „Trójkąt Lenne” – obszar o kształcie trójkąta pomiędzy ulicami Bellevuestrasse, Lennestrasse i Ebertstrasse. To właśnie wspominana na początku naszej opowieści o murze „eksklawa”, obszar należący do władz wschodnich, ale leżący na terenie Berlina Zachodniego i odcięty od strefy radzieckiej.

Teren przeszedł na zasadzie wymiany w ręce władz Berlina Zachodniego dopiero w lipcu 1988 r., na rok przed upadkiem muru. Kilka miesięcy wcześniej miało tu miejsce głośne wydarzenie – kilkaset ludzi protestowało przeciwko planom budowy drogi przez teren trójkąta, jeszcze gdy formalnie należał on do NRD (maj 1988 r.) – władze Berlina Zachodniego nie mogły interweniować, a władze NRD nie były zainteresowane jakąkolwiek reakcją. Policja zachodnia wkroczyła tu dopiero w lipcu, a wtedy protestanci… uciekli do NRD, skacząc przez mur. Trochę później wrócili na zachodnią stronę legalnymi przejściami granicznymi.
Idziemy na północ, wkraczając w znany berliński park – Tiergarten. Powolutku zbliżamy się do Bramy Branderburskiej, ale zanim do niej dotrzemy, oglądniemy jeszcze okazały Pomnik Żołnierzy Radzieckich, upamiętniający 80.000 sowieckich żołnierzy, którzy zginęli podczas zdobywania Berlina. Pomnik, postawiony w 1945 r., nie jest specjalnie związany z historią Muru Berlińskiego, poza faktem, że pod pomnikiem (stojącym w strefie brytyjskiej) pełniła wartę radziecka kompania wojskowa, przepuszczana tu przez władze alianckie. Pomnik zdobią haubice i czołgi T-34, biorące udział w zdobywaniu niemieckiej stolicy, a z tyłu zanim znajdują się groby kilku tysięcy żołnierzy Armii Czerwonej.






Teraz już idziemy szeroką ulicą 17 czerwca do samej Bramy Branderburskiej. Ta wybudowana w 1791 r. monumentalna budowla, dziś symbol Berlina, prowadziła do promenady Unter der Linden i siedziby monarchów pruskich. W czasach zimnej wojny stała się symbolem podziału Berlina, stając się częścią Muru Berlińskiego. Była w tamtych czasach miejscem znaczących wystąpień politycznych – to tutaj przemawiał m.in. Ronald Reagan (12 czerwca 1987 r.), kierując w obecności Helmuta Kohla słynne słowa w kierunku ówczesnego przywódcy ZSRR: „General Secretary Gorbachev, if you seek peace, if you seek prosperity for the Soviet Union and Eastern Europe, if you seek liberalization: Come here to this gate! Mr. Gorbachev, open this gate! Mr. Gorbachev, tear down this wall!” – ostatnie słowa uznawane są za najważniejsze w karierze byłego prezydenta USA do dziś.
Mur przebiegał przez znajdujący się tuż przed Bramą Branderburską, Pariser Platz, jego przebieg nadal znaczy symboliczna brukowana kostka. Mur w tym miejscu był wyjątkowo dobrze ufortyfikowany, gdyż miał za zadanie służyć także jako zapora przeciwczołgowa w przypadku ewentualnej „agresji” zachodu.
Spod Bramy Brandenburskiej idziemy w kierunku budynku Reichstagu. Ale zanim do niego dojdziemy, mijamy jeszcze „białe krzyże” przy skrzyżowaniu z ulicą Scheidemannstrasse. Krzyże upamiętniają ofiary Muru Berlińskiego. Wśród nich wybija się duży drewniany krzyż, poświęcony pamięci Heinza Sokolowskiego. Sokolowski był żołnierzem Wehrmachtu podczas II wojny światowej, kiedy to dostał się do radzieckiej niewoli. Po powrocie osiedlił się w sowieckiej strefie okupacyjnej. Ożenił się, rozwiódł, pracował dla wspierającej sowietów gazety. Nie wiadomo dlaczego został aresztowany w 1953 r. pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Zachodu.



Skazany początkowo na 20 lat więzienia, potem z karą zredukowaną do 10 lat wylądował w rosyjskim obozie. Został deportowany z powrotem do Niemiec Wschodnich trzy lata później, gdzie kolejne 7 lat odsiedział w miejscowych więzieniach jako więzień polityczny z etykietką „nie podlegający amnestii”. Po wyjściu zza krat w 1963 r. nie pozwolono mu opuścić wschodnich Niemiec, miał też kłopoty w pracy (operator dźwigu) i ponowne kłopoty ze służbą bezpieczeństwa Stasi. Rozpoczął więc przygotowania do ucieczki, którą podjął o 5-tej rano 25 listopada 1965 r. Dostrzeżony przez strażników, nie zareagował na strzały ostrzegawcze. Już na szczycie muru został postrzelony w brzuch i zmarł w drodze do szpitala. Miał 48 lat. Na wiosnę 1966 r. postawiono właśnie ten krzyż, upamiętniający jego podwójną martyrologię – jako więźnia politycznego i ofiarę próby ucieczki.
Wśród krzyży stojących pod płotem za krzyżem Sokolowskiego, zauważyć da się także jeden, odbiegający od innych – nie upamiętnia on ofiary Muru Berlińskiego, a ofiary robotniczego powstania w NRD z dnia 17 czerwca 1953 r., krwawo stłumionego przez Armię Czerwoną (kilkaset ofiar), pierwszego historycznie buntu w całym bloku wschodnim przeciw władzom komunistycznym.
Reichstag musimy obejść dookoła, ze względu na jakieś wydarzenie i odgrodzenie budynku przez policję. Reichstag w czasie zimnej wojny nie pełnił roli parlamentu – stał na terenie Berlina Zachodniego, a zachodni Niemcy swoją stolicę zorganizowali w spokojnym Bonn. Był za to budynek Reichstagu niemal otoczony przez zbudowany Mur Berliński. We wnętrzach budynku mieściło się muzeum Reichstagu, które było tym bardziej chętnie odwiedzane, że z budynku roztaczał się szeroki widok na strefę śmierci, Mur Berliński i to, co było za nim.
Tuż za budynkiem Reichstagu, nad samą rzeką Sprewą znajdują się kolejne białe krzyże. Stoi ich 7 – z obu stron mają w sumie wypisanych 13 nazwisk ofiar Muru. 14-te miejsce poświęcone jest wszystkim nieznanym ofiarom. Selekcja nazwisk wypisanych na tych krzyżach była szczególna – są tu m.in. pierwsza zastrzelona ofiara: Gunter Liftin (24 sierpnia 1961, lat 24) oraz ostatnia: Chris Gueffroy (5 luty 1989 r., lat 21). Choć przed Liftinem była wcześniejsza ofiara – kobieta, która zginęła skacząc z okna na zachodnią stronę muru. Była też ofiara późniejsza po Gueffroy’u – mężczyzna który zginął w wyniku upadku balonu, którym uciekał. Ale Liftin i Gueffroy byli pierwszą i ostatnią ofiarą zastrzeloną przez strażników.




Wśród wymienionych tutaj na krzyżach jest też Marienetta Jirkovsky (22 listopada 1980, lat 18), najmłodsza kobieta, zastrzelona przy próbie przekraczania muru. Są też opisani przez nas wcześniej: Udo Dullick, Werner Probst i Heinz Sokolowski. Krzyże stoją w tym miejscu od 2003 r.
I w tym miejscu… kończy się nasz berliński szlak śladami Muru Berlińskiego. Muru, który na długie lata podzielił wielkie miasto, rozdzielił naród, rodziny, znajomych. Który podzielił całą Europę na dwie, jakże różne części, o jakże różnych losach. Musieliśmy zakończyć trasę, choć przeszliśmy zaledwie jakieś 2/3 tego, co sobie zaplanowaliśmy. Trochę „odpadały” nam już nogi (zaliczony odcinek zajął nam 5 godzin), a poza tym zbliżał się czas, kiedy należało wrócić na lotnisko.
Pozostało więc odjechać ze stacji Friedrichstrasse w kierunku Schoenefeld, odebrać walizki z przechowalni i udać się do kontroli bezpieczeństwa. Wieczorny lot linii EasyJet zabrał nas na Sardynię, do położonej na północy wyspy Olbii… W kolejnym wpisie będzie już relacja z podróży wzdłuż Szmaragdowego Wybrzeża na Sardynii.
Pełna galeria zdjęć ze szlaku śladami Muru Berlińskiego znajduje się na osobnej stronie naszego bloga oraz na naszym fanpage’u na Facebooku.