Czwarty dzień na Sardynii to znów objazdówka. Po średniowiecznej, kolorowej Bosie przyszedł czas na znacznie po starsze miejsce – założone już w VIII w. p.n.e. starożytne miasto Tharros, a raczej ruiny, które po nim pozostały.
Sardynia 2014 (poprzedni wpis: Malownicza Bosa). Bosę, choć z żalem, musieliśmy w końcu opuścić. Kierujemy się ciągle na południe Sardynii – kolejny nocleg mamy wszak na samym południowym krańcu wyspy – w Cagliari. Zanim jednak tam dojedziemy, czeka nas po drodze sporo atrakcji. Kolejną jest Tharros, jedno z najstarszych zorganizowanych miast na Sardynii, założonych już w VIII w. przez Fenicjan.
Fenicjanie „przejęli” wzgórze Su Muru Mannu, leżące na samym wybrzeżem morskim, pod wcześniej zamieszkujących tu niewielką wioskę ludziach z epoki nuragijskiej. Na ruinach tejże wioski postawili własne sanktuarium, w którym chowali zwłoki zmarłych dzieci (tofety). Tharros stało się jednym z najważniejszych miast na Sardynii w epoce punickiej (VI – III w. p.n.e.), a później przejęte zostało przez Rzymian, którzy mocno je rozbudowali. I właśnie z czasów rzymskich najwięcej w Tharros pozostało do dziś. Miasto zamieszkane było aż do końcówki XI w., kiedy to po naporem najazdów Saracenów, miejscowy biskup przeniósł się do pobliskiego Oristano, a w ślad za nim podążyli mieszkańcy.
Z Bosy do Tharros jest ok. godziny jazdy samochodem. Zatrzymaliśmy się tylko raz, we wiosce San Salvatore, w której mieliśmy znaleźć XVII-wieczny kościół San Salvatore. Nie znaleźliśmy go, więc – jak rzadko – napiszemy trochę o tym, czego nie widzieliśmy. Sam kościółek jest niewielki, stoi na centralnym placu wioski i nie sprawia wrażenia szczególnego zabytku. Cuda jednak kryją się w jego podziemiach – znajduje się tam bardzo stare „hypogeum”, miejsce kultu używane jako sanktuarium, pochodzące z epoki neolitu. Nuragijczycy przekształcili je w świętą studnię. Potem kolejno Punici i Rzymianie czcili tu własnych bogów. W końcu w erze chrześcijaństwa miejsce to zostało przerobione na świątynię, by na niej wybudować naziemny kościół, właśnie w XVII w.
Dlaczego nie znaleźliśmy kościoła ? Bo San Salvatore zrobiło na nas… upiorne wrażenie. Maleńka wioska, zabudowana parterowymi domkami, sprawiała w środku upalnego dnia wrażenie wymarłej. Nie zauważyliśmy ani jednej osoby, ani jednych otwartych drzwi czy uchylonego okna – horror w czystej postaci. Objechaliśmy więc wioskę dookoła w poszukiwaniu świątyni, ale do środka już się nie zapuściliśmy. Na obrzeżach San Salvatore znaleźliśmy za to inną rzecz – całkowicie zapuszczone i kompletnie pozostawione bez opieki ruiny rzymskiej łaźni (Terme di Domu ’e Cubas), datowanej na III / IV w. n.e.
Kolejne 10 minut jazdy i jesteśmy pod ruinami Tharros. Tu kończy się droga samochodowa, można zaparkować na dużym parkingu (są parkomaty, ale nieczynne – nie trzeba płacić za parkowanie) i pieszo kilkaset metrów, wzdłuż dość widowiskowej plaży po prawej stronie, podejść do kasy biletowej stanowiska archeologicznego. Bilety kosztują 5 EUR, dla dzieci 3,50 EUR.
Ruiny Tharros są dość dobrze oznakowane, a dodatkowo w kasie otrzymuje się angielskojęzyczną mapkę (trzeba ją zwrócić przy wyjściu). Pomiędzy poszczególnymi elementami wiedzie oznakowana droga zwiedzania, nie ma problemu z pogubieniem się. Zresztą Tharros nie jest zbyt duże. Nie prezentuje się też zbyt okazale, chyba jesteśmy zbyt rozpieszczeni szczególnie ruinami z Turcji, bo te w Tharros, zachowane w większości na poziomie kilkudziesięciu centymetrów, nie robią na nas szczególnego wrażenia. Może poza niezwykle widowiskowym położeniem tuż nad brzegiem morza na półwyspie Sinis. W kolejności zwiedzania zobaczyć tu można:
- Castellum Aquae – dawny zbiornik wodny akweduktu miejskiego, wybudowany razem z nim w czasach rzymskich (II / III w. n.e.). Akwedukt, którego części także zachowały się do dziś na terenie Tharros, miał ok. 400 m długości;
- Miejska droga, wybudowana przez Rzymian w II / III w., podczas przebudowy systemu ulic w mieście;
- Tempietto – mała świątynia, pochodząca ze wczesnych czasów rzymskich (II / I w. p.n.e.), choć styl punicki i zachowane punickie inskrypcje każą przypuszczać, że wcześniej miejsce to wykorzystywane było także do celów sakralnych;
- Termy (nr 2) – jedne z trzech istniejących kiedyś w Tharros, znajdują się na końcu miasta (południowo-wschodni kraniec), tuż nad brzegiem morza. Pochodzą z II w. n.e., w czasach bizantyjskich wykorzystywane były jako nekropolia oraz prawdopodobnie jako miejsce kultu religijnego;
- świątynia punicka, wybudowana w centrum dawnego miasta ok. IV / III w. p.n.e. W czasach rzymskich (I w. p.n.e.) materiały budowlane posłużyły do budowy kolejnej świątyni. W czasie wykopalisk usunięto rzymską warstwę budowli, odsłaniając starszą, punicką;
- kolejne termy (nr 1), datowane na czasy rzymskie (II w. n.e.)
- baptysterium, wybudowane obok term, już w czasach chrześcijańskich, częściowo z użyciem materiałów budowlanych pochodzących z rozbiórki rzymskich budowli. Datowane na VI / VII w. n.e.;
Teraz pozostało nam wejście na wzgórze Murru Mannu, miejsce gdzie Tharros pierwotnie powstało. Znajdziemy na nim pozostałości po nuragijskiej wiosce, datowanej nawet na XVI w. p.n.e. Po Nuragijczykach przyszli na wzgórze Fenicjanie, a potem Punici, którzy wybudowali pierwsze mury obronne. Mury te rozbudowali Rzymianie, dodając też obronną fosę. Pozostałości rzymskich murów i fosy także można oglądać na wzgórzu. Całość zwiedzania ruin Tharros zajmuje mniej więcej godzinę. Ze względu na otwarty teren radzimy zabrać ze sobą zapas wody – na terenie ruin nie da się jej kupić, a letnie upały mogą dać się we znaki.
Z terenu ruin Tharros nie da się nie zauważyć stojącej na przeciwległym wzgórzu hiszpańskiej wieży obronnej, górującej nad całym terenem. Także i ją można zwiedzać (można wykupić łączony bilet do ruin i wieży), ale w czasie naszej październikowej wizyty wieża była zamknięta.
Ale to nie koniec atrakcji na półwyspie Sinis. Zanim wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy w dalszą drogę wzdłuż zachodniego wybrzeża Sardynii, najpierw spędziliśmy trochę czasu na malowniczej plaży obok ruin Tharros. Zawsze to jeszcze jedna okazja do zamoczenia nóg w ciepłym morzu na Sardynii.
Końcowym akcentem był jeszcze jeden zabytek – kościółek San Giovanni di Sinis, znajdujący się w miejscowości o tej samej nazwie, sąsiadującej z ruinami Tharros. To kolejny obiekt, który w Polsce należałby do klasy „0”. Wybudowany już w VI w. na terenie wcześniejszej pogańskiej nekropolii, przerobionej potem na chrześcijańską, został przebudowany we wczesnym średniowieczu (IX i XI w.). Pierwsza konstrukcja powstała z materiałów po dawnych zabudowaniach w Tharros. Podczas prac archeologicznych odkryto we wnętrzach elementy pochodzące z VIII / IX w., a na zewnątrz, obok budynku kościoła, ruiny prawdopodobnie stojącej obok wczesnochrześcijańskiej bazyliki. Kościół jest otwarty i dostępny dla zwiedzających.
Tego dnia w planach mieliśmy jeszcze jeden dłuższy przystanek – położone na południowym-zachodzie Sardynii miasto Iglesias. A po drodze kilka mniejszych atrakcji, głównie zabytkowych obiektów sakralnych w małych miasteczkach. Takich historycznych perełek jest na wyspie naprawdę mnóstwo, kilka z nich mieliśmy nadzieję zobaczyć właśnie tego dnia. Ale o tym już w następnym wpisie.
Pełna galeria zdjęć ruin Tharros na Sardynii znajduje się na osobnej stronie naszego bloga oraz na naszym fanpage’u na Facebooku.