Trzeci dzień objazdówki po Słowenii i Chorwacji kończymy w istryjskim Rovinju, do dziś bardzo silnie zakorzenionym we włoskiej historii miasteczku, jednym z najchętniej odwiedzanych przez turystów miejscu w Chorwacji.
Słowenia i Chorwacja 2015, dzień 3 (poprzedni wpis: Wybrzeże Istrii: Novigrad, Poreč i Vrsar). Rovinj to swego rodzaju wizytówka chorwackiej Istrii, jedno z najpiękniej położonych miasteczek w tym regionie. Jak wiele z nich, leży na półwyspie, który kiedyś pierwotnie był wyspą – w XVIII w. zasypano kanał oddzielający ją od lądu. Był to też nasz pierwszy „prawdziwy” punkt noclegowy – zamiast tradycyjnie w samochodzie, zdecydowaliśmy się na nocleg „z klasą”, czyli wreszcie pokój w pensjonacie, łazienka i inne luksusy 🙂
Rovinj jest do dziś oficjalnie dwujęzycznym miastem – mieszkańcy posługują się zarówno chorwackim, jak i włoskim językiem. Powodem jest silnie z włoską kulturą związana przeszłość miasta, zresztą tak jak i niemal każdego innego na Istrii, gdzie przez wieki silne wpływy miała Wenecja.
Ale historia Rovinja (po włosku: Rovigno – ta nawa jest drugą oficjalną jego nazwą) sięga dużo, dużo głębiej. Wyspa, która dziś już wyspą nie jest, zamieszkała była niemal na pewno już na przełomie II / I wieku p.n.e. Pierwsza pisemna wzmianka o mieście pojawia się w VII w., kiedy to anonimowy historyk opisuje „Castrum Rubini” z V wieku n.e. Osada istniała prawdopodobnie już mniej więcej w III / IV w. n.e. Castrum Rubini, czyli starozytny rzymski fort, umiejscowiony był z pewnością na szczycie dzisiejszego miejskiego wzgórza, gdzie stoi dziś górujący nad miastem kościół św.Eufemii.
Potem nadeszły czasy Franków (VIII w.), a w XIII w., podobnie jak cały region, Rovinj dostał się pod panowanie Wenecjan, pod rządami których miasteczko stało się silnym ośrodkiem rybackim i stoczniowym. Rozbudowano wtedy też mury miejskie, a sam Rovinj przestał mieścić się na wysepce, dlatego też zdecydowano w 1763 r. o zasypaniu kanału, dzielącego wyspę ze stałym lądem, dzięki czemu Rovinj mógł rozwijać się wgłąb lądu.
Po upadku Wenecji, władanie nad miastem objęli Austriacy, z krótką przerwą na czasy napoleońskie, kiedy to rządzili to Francuzi. Pod rządami Austriaków miasto stało się silnym ośrodkiem przemysłowym. Pod koniec XIX w. doprowadzono tu linię kolejową, a kilka lat później instalację gazową i telefoniczną. Po II wojnie światowej miasteczko (ok. 15 tysięcy mieszkańców) weszło w skład Jugosławii, a w ostatnich latach XX w. – niepodległej Chorwacji, stając się jednocześnie jednym z najsilniejszych ośrodków turystycznych w tym kraju.
Zwiedzanie Rovinja rozpoczęliśmy od… jedzenia 🙂 Jak wieczór, to człowiek głodny, a jak Istria, to oczywiście trufle. Tym razem postanowiliśmy w Rovinju spróbować połączenia kuchni włoskiej ze specjałami Istrii – padło więc na pizzę z truflami. Trufli może czuć za bardzo nie było, ale pizza tradycyjnie super „wchodzi” nam na południu Europy. Była pyszna ! 🙂
Rovinj to cudowne miejsce na klimatyczny spacer. Pięknie położony nad brzegiem morza, ze starówką na dawnej wyspie, wspinającą się na wzgórze ze słynnym kościołem św.Eufemii. I ten typowy włoski labirynt ciasnych, rozgrzanych słońcem, kamiennych uliczek, upstrzonych również kamiennymi domami, bezbłędnie kojarzącymi się z bogatą historią miasteczka. Nadmorska promenada, obchodząca dookoła wzgórze z kościołem to jedno z najbardziej wbijających się nam w pamięć wspomnień z objazdówki po Chorwacji. I te widoki z niej się rozpościerające. I ten zachód słońca na który trafiliśmy… Bajka.
Spacer po starym Rovinju oczywiście rozplanowaliśmy sobie tak, aby przy okazji co nieco „łyknąć” atrakcji historycznych – bez tego poznawanie żadnego miejsca nie jest dla nas wystarczająco pełne 🙂 I choć całe stare miasto prezentuje się niezwykle, to warto jednak zobaczyć najważniejsze historycznie miejsca. Do najliczniej reprezentowanej grupy zabytków architektonicznych w Rovinju zaliczają się oczywiście kościoły.
Najważniejszą świątynią jest tu wspominany już kościół św.Eufemii, niezwykle widowiskowo górujący nad miasteczkiem. Św. Eufemia, nastoletnia męczennica z czasów rzymskiego cesarza Dioklecjana, jest dziś patronem miasta. Z kościołem związana jest legenda, jakoby sarkofag z relikwiami świętej wypłynął z morza w 800 r. Był zbyt ciężki i mieszkańcy nie mogli sobie poradzić z jego wciągnięciem w wybrane miejsce. Radę dał mały chłopiec, który przy pomocy krów wciągnął sarkofag na wzgórze – co uznano za cud i postanowiono św.Eufemię obwołać patronką Rovinja.
Wtedy w miejscu dzisiejszego wielkiego kościoła stała mała świątynia św.Jerzego, która okazała się zbyt mała, by dać radę tłumom pielgrzymów, którzy zaczęli ściągać do miasta. W X w. rozpoczęto budowę nowego, większego kościoła. Siedem wieków później ponownie zabrano się za budowę kolejnej wersji świątyni, którą oddano do użytku w 1736 r. Do dziś we wnętrzach, za ołtarzem, przechowywany jest legendarny sarkofag z relikwiami św.Eufemii.
Obok świątyni stoi, wybudowana kilkadziesiąt lat wcześniej, okazała dzwonnica, która jako żywo przypomina tę z bazyliki św.Marka w Wenecji – i nic dziwnego, bo budowana byłą w czasach panowania Wenecjan, i była na niej wprost wzorowana. Dzwonnica jest otwarta dla zwiedzających, rozpościera się z niej cudowny widok na daleką nawet okolicę. Podobno niekiedy można stąd zobaczyć nawet… Alpy.
Na kościele św.Eufemii atrakcje, związane z zabytkowymi świątyniami się nie kończą. Jeśli poszperacie po starówce, znajdziecie jeszcze co najmniej kilka innych, m.in.:
klasztor Franciszkanów, wybudowany w 1702 r., choć Franciszkanie byli obecni w Rovinju już od XV w. – posiadali klasztor na pobliskiej wyspie św.Andrzeja (zamknięty ostatecznie w 1807 r. przez Napoleona). Był wielokrotnie uszkadzany i odbudowywany, dziś jego wnętrza zawierają wiele cennych dzieł sztuki (w sumie ok.250 sztuk), pochodzących z okresu od XV w. – prawdopodobnie po zamknięciu klasztoru na wyspie św.Andrzeja, to właśnie tu Franciszkanie przenieśli swoje skarby;
- kościół św.Trójcy, najważniejszy romański budynek Rovinja. Niewielki, kamienny budynek nie pełni dziś roli kościelnej, został przekształcony w niewielką galerię sztuki;
- kościół św.Karola Boromeusza, wybudowany w 1668 r., łatwo rozpoznawalny przez swoją jaskrawą czerwoną fasadę. Kiedyś obok niego znajdował się inny kościół (Matki Boskiej Śnieżnej), zniszczony w 1810 r. Kościół św.Karola Boromeusza nie spełnia dziś funkcji kościelnych;
- kościół św.Krzyża, niewielki różowy budynek przy promenadzie nadmorskiej, wybudowany w 1592 r. Kościółek stoi w miejscu, gdzie wg legendy na brzegu wypłynął sarkofag z ciałem św.Eufemii. Dziś służy jako sklepik z pamiątkami, msze odprawiane są tu tylko dwa razy w roku;
- kościół św.Józefa, znajdujący się w pobliżu świątyni św.Eufemii, wybudowany w 1673 r., zdewastowany w początkach XVIII w. Także nie pełni dziś funkcji religijnych;
Jeśli chodzi o świeckie zabytki w Rovinju, to zapewne każda kamienica nim jest, każda ma zapewne swoją burzliwą historię. To miasto to tak naprawdę jeden wielki zabytek. Ale jest kilka, przy których warto przystanąć:
- ratusz miejski, którego początki sięgają aż 1308 r., siedziba władz i administracji miejskiej. Kiedyś niższa kondygnacja mieściła również więzienie;
- wieża zegarowa, znajdująca się na głównym miejskim placu, przy nabrzeżu, wybudowana w XVII w., także kiedyś służyła jako więzienie;
- dawne bramy miejskie, pozostałość po murach obronnych, które kiedyś otaczały Rovinj, wybudowanych w VII w. i przez kolejne stulecia wzmacnianych;
- „łuk Balbiego”, stojący w miejscu dawnej głównej bramy miejskiej, zburzonej pod koniec XVII w. Nazwany od nazwiska ówczesnego burmistrza miasta;
Ale nade wszystko – Rovinjem należy się po prostu rozkoszować. Zwolnić, przysiąść tu i ówdzie, popatrzeć na to, jak to miasto żyje. Choć w sezonie wakacyjnym ciężko tu o spokój, bo miasto jest niezwykle popularne wśród turystów, to da się tu znaleźć miejsca, w których życie toczy się innym, odmierzanym od wieków rytmem. Spokojnym, nieśpiesznym. Pasującym do dostojnej, długiej i bogatej historii tego miejsca. A w kolejnym chorwackim wpisie pokażemy Wam Pulę – prawdziwą historyczną perełkę na Istrii.
Pełna galeria zdjęć z Rovinja znajduje się na osobnej stronie naszego bloga oraz na naszym fanpage’u na Facebooku.