Grossglockner i wysokoalpejska trasa widokowa

Hochalpenstrasse
4.6
(10)

Najwyższa góra Austrii – Grossglockner (3798 m n.p.m.) i najwyżej położona droga tego kraju (Hochalpenstrasse) były atrakcjami drugiego dnia naszej drogi do Chorwacji. Choć trochę niespodziewanie.

Drugi dzień naszej wakacyjnej podróży do Chorwacji upłynąć miał pod znakiem skoczni narciarskich. Wszak my, stali bywalcy skoków w Zakopanem (2008,2009,2010), nie przepuścilibyśmy okazji choćby zobaczenia, i to choćby w lecie, innych znanych skoczni narciarskich. A po drodze z Monachium było przecież Bischofshofen. No i nocleg mieliśmy pod Villach – kolejna skocznia. A jednak przepuściliśmy tę okazję. I nie żałujemy.

Tuż przed samym wyjazdem z Polski trafiliśmy bowiem na informacje o pewnej wysokogórskiej, widokowej trasie w Austrii. Krótkiej, płatnej i z fantastycznymi widokami. No i: „wysokogórskiej”. A góry to wiadomo: serpentyny, ciekawe drogi itp. Ku naszej radości przejazd tą trasą nie oznaczał wielkich zmian w naszej podróży – trasa nawet nieźle wpisywała się w odcinek Monachium – Villach, choć oczywiście zapomnieć mogliśmy już o skoczniach czy Salzburgu. Nie ma nic za darmo.

Austriackie Alpy (jeszcze przed trasą widokową)
Austriackie Alpy (jeszcze przed trasą widokową)

Jadąc z Monachium autostradą A8 w kierunku Salzburga, odbiliśmy na południe (A93) w okolicach Rosenheim. Z tej z kolei zjechaliśmy w Kufstein, gdzie oglądnęliśmy zamek-fortecę z XIII wieku. Stąd z kolei skierowaliśmy się na Kitzbuhel, znany kurort narciarski, aż wreszcie wylądowaliśmy na drodze numer B107, której to drogi 48-kilometrowym odcinkiem jest właśnie „Hochalpenstrasse”. Droga B107 w zasadzie od początku wiedzie pod górę, ale cała zabawa zaczyna się mniej więcej od miejscowości Fusch (805 m n.p.m.).

Hochalpenstrasse za Fusch - tablica informacyjna
Hochalpenstrasse za Fusch – tablica informacyjna
Mini-zoo przy bramkach wjazdowych na Hochalpenstrasse
Mini-zoo przy bramkach wjazdowych na Hochalpenstrasse

Około 10 km za Fusch zaczyna się droga płatna (jesteśmy już na wysokości ok. 1150 m n.p.m.). Bramki jak na autostradzie, jednodniowy wjazd kosztuje 28 euro (samochody osobowe). W ramach tej opłaty można w czasie doby wjeżdżać na trasę dowolną liczbę razy. Co ważne dla Polaków – na bramkach za dodatkowe 4 euro można nabyć obszerny, POLSKOJĘZYCZNY przewodnik po trasie. Droga jest czynna wyłącznie od początku maja do końca października.

Bramki wjazdowe na Hochalpenstrasse
Bramki wjazdowe na Hochalpenstrasse

Hochalpenstrasse ma długość 48 km i wiedzie od Fusch do miejscowości Heiligenblut, z najwyższym punktem na poziomie 2504 m n.p.m (Hochtor) – ale samochodem da się wjechać jeszcze wyżej, na punkt widokowy Edelweiss-Spitze, 2571 m n.p.m.

Hochalpenstrasse
Hochalpenstrasse
Hochalpenstrasse
Hochalpenstrasse

Droga została wybudowana w pięć lat (1930-1935), ale znajdowane tu ślady świadczą o tym, iż człowiek przechodził przez Alpy w tych okolicach już ok. 2000 lat p.n.e. Wszystkie materiały, niezbędne do budowy tej trasy oraz baraki i narzędzia transportowano w góry końskimi furmankami. Za punkt honoru budowniczowie postawili sobie nie zaburzenie naturalnego ukształtowania terenu, co świetnie im się udało. A ponieważ koszty budowy okazały się sporo niższe od przewidywanych, budowniczowie, niejako „gratis” dobudowali specjalny odcinek (odnogę boczną) na Edelweiss Spitze, najwyższy punkt trasy (nie wolno nań wjeżdzać cięższym pojazdom, w tym autobusom – jest za stromy).

Przy budowie drogi pracowało ok. 3200 robotników, ponad 20-tu przypłaciło pracę życiem – ich pamięci poświęcono kaplicę na Fuscher Torl (2428 m n.p.m.).

Hochalpenstrasse, widok z Edelweiss Spitze (2571 m n.p.m.)
Hochalpenstrasse, widok z Edelweiss Spitze (2571 m n.p.m.)
Edelweiss Spitze (2571 m n.p.m.)
Edelweiss Spitze (2571 m n.p.m.)

Bramki wjazdowe znajdują się już po dłuższym, kilkukilometrowym stromym odcinku, droga ok.10 km przed bramkami ma przewyższenie ok.350 metrów. Ale dopiero potem zaczyna się prawdziwa jazda. Od bramki wjazdowej za Fusch do najwyższego punktu trasy jest mniej więcej 13-14 km, a przewyższenie sięga ponad 1400 metrów ! Jak łatwo policzyć – średnia stromizna: 10%. Przeżycia naprawdę rewelacyjne – szczególnie w dużym aucie zapakowanym pod sufit bagażami, z 5 osobami na pokładzie 🙂 Ale uwaga – w wyższych partiach trasy temperatura gwałtownie spada (w naszym przypadku było to 14 stopni), warto mieć więc w pogotowiu cieplejsze ubrania.

Widok na Fuscher Torl
Widok na Fuscher Torl
Wnętrze kaplicy na Fuscher Torl
Wnętrze kaplicy na Fuscher Torl

Wbrew obawom droga jest naprawdę bezpieczna (choć przy każdym postoju w przydrożnej zatoczce zastanawiałem się, czy ręczny utrzyma samochód, czy też będziemy patrzeć, jak powolutku stacza się przepaść 🙂 ), zresztą nie da się nią jechać szybko ze względu na wspaniałe widoki na praktycznie całej długości trasy. Nam przejechanie 48-kilometrowego odcinka zajęło tylko… 4 godziny, a byłoby pewnie sporo dłużej, ale w drugiej części trasy popsuła się pogoda, zaczęło padać i zeszła mgła, przez co straciliśmy wszelkie widoki.

Z trasy zapamiętaliśmy ogromną liczbę rowerzystów, dla których czuliśmy ogromny respekt. Wierzcie nam, wjechanie rowerem na tę trasę to naprawdę wielki wyczyn. Jeden z tych rowerzystów, któremu zresztą grzecznościowo robiliśmy pamiątkowe zdjęcie na Edelweiss Spitze (2571 m!), okazał się Polakiem 🙂 Zapamiętaliśmy także możliwość porzucania się śnieżnymi kulkami – na wysokości Hochtoru (ponad 2500 m) nietrudno na wysokości asfaltowej drogi o śnieg – nawet w sierpniu. No i zapamiętaliśmy nietypowe znaki drogowe – ostrzegające przed świstakami, które bardzo licznie zamieszkują okoliczne tereny.

Śnieg niedaleko przełęczy Hochtor
Śnieg niedaleko przełęczy Hochtor

Niestety z racji całkowicie już popsutej pogody nie udała się wizyta w kulminacyjnym punkcie trasy – Kaiser-Franz-Josefs-Hohe, punkt widokowy na Grossglockner, najwyższy szczyt Austrii oraz lodowiec Pasterze (długość 10 km) pod nim. Po dojechaniu na punkt widokowy zastaliśmy na nim mgłę, ograniczającą widoczność do kilkudziesięciu metrów i… zero turystów, byliśmy na nim sami, czując się troszkę jak w mieście duchów…

Uwaga, świstaki !
Uwaga, świstaki !

Zjazd spowrotem w dół to nie mniejsza przyjemność. Miejscami nisko położone chmury przepływały… pod nami, dodatkowo wzmacniając poczucie wysokości, na której się znajdowaliśmy. Ostatnim wartym uwagi elementem drogi, już w Heiligenblut, końcowej miejscowości trasy, jest gotycki kościół św.Wincentego, jeden z najładniejszych i najbardziej znanych kościołów w Austrii. Przechowywana jest w nim relikwia Swiętej Krwi Chrystusa.

Kościół św.Wincentego w Heiligenblut
Kościół św.Wincentego w Heiligenblut

Legenda mówi, że relikwię przywiózł na początku X wieku rycerz krzyżowy Briccius. Rycerz ten zginął potem pod lawiną, a jego ciało znaleziono po jakimś czasie, gdy trzy kłosy przebiły się przez śnieg w miejscu tragedii. W dzisiejszym herbie Heiligenblut znajdują się właśnie: kościół, trzy kłosy i ampułka z krwią. Sam Briccius został pochowany w kościele i jego grób znajduje się tam do dziś.

Do miejsca noclegu (Ossiach am See, koło Villach) dotarliśmy już po zmroku, w niezwykle intensywnej ulewie. Z Ossiach zapamiętaliśmy (oprócz tej ulewy) przepiękne jezioro, kelnerkę w restauracji, która pomknęła z naszą kartą kredytową na zaplecze, powodując naszą konsternację oraz… Oraz do dziś się zastanawiamy, czy nie zostawiliśmy tam części… wyposażenia, ale o tym, w jednym z następnych wpisów.

Pełna galeria zdjęć z trasy widokowej pod Grossglockner – na naszym facebookowym profilu.

Jak bardzo przydatny jest dla Ciebie ten artykuł?

Kliknij na odpowiednią gwiazdkę i oceń treść

Dotychczasowa średnia ocena 4.6 / 5. Ilość opinii: 10

Ten artykuł nie był jeszcze oceniany. Oceń jako pierwszy!

Jeśli nasz artykuł jest dla Ciebie przydatny...

podziel się nim ze znajomymi 🙂

Dodaj komentarz