Rok 2015 – podsumowanie rekordowego (znów) roku

Austria, Salzburg, luty 2015
5
(1)

Po raz drugi mamy na blogu okazję podsumować cały kalendarzowy rok podróżniczego odcinka naszego życia rodzinnego. Jest to o tyle przyjemne, że mijający właśnie rok 2015 pobił pod tym względem wszelkie nasze oczekiwania, choć były one naprawdę duże.

Wchodząc w rok 2015 wiedzieliśmy już, że będzie on w wyjazdy bogaty. Mieliśmy już trochę zamówionych biletów lotniczych, na wyjazdy krótsze (weekendowe, jednodniowe), ale i dłuższe (tygodniowe). Ale życie ułożyło się tak, że niespodziewanie dało nam okazję do o wiele intensywniejszego niż zakładaliśmy podróżowania – wypadliśmy z kieratu 26-dniowego urlopu człowieka na etacie. No i – poszaleliśmy sobie 🙂

Wstępnie o naszych planach pisaliśmy już w podsumowaniu roku 2014 – i plany te zrealizowaliśmy w 100 procentach. Przede wszystkim kontynuacji doczekały się „wyspiarskie tygodniówki”, których formuła bardzo się nam spodobała po wyjeździe na włoską Sardynię w październiku 2014 r. Z rozpędu zaliczyliśmy więc w 2015 r. Maltę i Cypr – obie wyspy również po tygodniu.

Łotwa, Ryga, styczeń 2015
Łotwa, Ryga, styczeń 2015
Szkocja, Glasgow, styczeń 2015
Szkocja, Glasgow, styczeń 2015
Austria, Salzburg, luty 2015
Austria, Salzburg, luty 2015
Malta, Valetta, luty 2015
Malta, Valetta, luty 2015

Wprost ogromną jak na nasze wyobrażenia liczbę razy wylatywaliśmy w tym roku na krótsze wyjazdy, zazwyczaj na weekend. Naliczyliśmy ich aż 9, i to w kierunkach, o których zawsze marzyliśmy. Przede wszystkim udało się spędzić świetne 3 dni w Neapolu, który tym samym możemy skreślić z listy marzeń, choć zdecydowanie wrócilibyśmy tam jeszcze pewnie na tydzień i dalej nie mielibyśmy dość.

Udało się też „napocząć” Skandynawię. Na krótkie weekendówki, ale zawsze to coś. Były: Sztokholm, Helsinki, Malmo z Kopenhagą oraz Bergen. No i wróciliśmy na wyspy brytyjskie, wreszcie udało się zobaczyć kawałeczek Szkocji (Glasgow i Edynburg) oraz miasto Beatlesów – Liverpool. No i wreszcie Budapeszt – miasto, w którym byliśmy wcześniej już trzy razy – za każdym razem tylko po to, by się przespać w hotelu i pojechać lub polecieć dalej. We wrześniu udało się go wreszcie porządnie zwiedzić.

To wszystko były wyjazdy planowane już w 2014 r. Ale jak już wspomnieliśmy, życie nam plany poszerzyło. Przede wszystkim bardzo późno (z różnych względów) rozpoczęliśmy planowanie naszej tradycyjnej wakacyjnej podróży przez Europę – tej z cyklu „Tour de Europe”. I koniec końców jakoś tak wyszło, że z braku zaplanowanej podróży zrobiły się od razu… dwie. Tak, w tym roku Tour de Europe odbył się dwa razy – w kwietniu i lipcu / sierpniu.

Anglia, Liverpool, marzec 2015
Anglia, Liverpool, marzec 2015
Szwecja, Sztokholm, marzec 2015
Szwecja, Sztokholm, marzec 2015
Niemcy, Ratyzbona, kwiecień 2015
Niemcy, Ratyzbona, kwiecień 2015
Włochy, Pompeje, maj 2015
Włochy, Pompeje, maj 2015
Finlandia, Helsinki, czerwiec 2015
Finlandia, Helsinki, czerwiec 2015

Pierwszy z tych wyjazdów był z wielu względów szczególny. Przede wszystkim samotny – pojechała męska głowa rodziny tamBylskich – wiecie, rok szkolny, dzieci do szkoły itp. Nie dało rady w większym składzie. Po drugie – wyjazd obliczony prawie w całości na spanie w samochodzie (z 16 dni tylko 4 noce spędziłem w pensjonatach i hotelach). No i co najważniejsze – podróż była ściśle tematyczna – wymarzyłem sobie przejechanie wzdłuż całego biegu Dunaju – czyli prawie 2900 km, zwiedzając przy okazji wszystkie warte uwagi miejsca i miasteczka, nad Dunajem leżące. Prawie się udało, zabrakło raptem 2 dni, żeby dojechać do ujścia Dunaju do Morza Czarnego. Ale i tak było świetnie i takie tematyczne podróże na pewno będziemy sobie w przyszłości organizować. Może zamiast „wyspiarskich tygodniówek” 🙂

Drugi wyjazd z cyklu „Tour de Europe” też był niezwykły dla nas, bo po raz pierwszy był „bezdzietny”. Dzieciaki zostały w Polsce, a my w czasie wakacji wybraliśmy się do Grecji, a dokładniej na grecki Peloponez. Ale nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie wydłużyli sobie podróży, zwiedzając co się da po drodze. Znów wypadło nam (co sprawia nam ciągle wielką przyjemność) jechać przez piękne Bałkany – wciąż są tam miejsca, do których jeszcze nie dojechaliśmy lub do których chcemy wracać. Całość więc z grubsza zamknęła się trasą: Węgry – Chorwacja – Bośnia – Czarnogóra – Albania – Grecja – Albania – Macedonia – Serbia – Rumunia. No i kolejne 28 dni w podróży.

A na deser, w ogóle poza jakimikolwiek planami, na początku lipca na 9 dni wyjechaliśmy na szybkie zwiedzanie Słowenii i Chorwacji. Szczególnie Chorwacji, którą wciąż darzymy wielkim sentymentem – to od niej tak naprawdę rozpoczęło się nasze podróżowanie i zwiedzanie. To w Chorwacji złapaliśmy podróżniczego bakcyla, a wciąż wiele w tym kraju nam do zobaczenia zostało.

I tak to jakoś wyszło, że w podróży spędziliśmy w 2015 roku niemal 100 dni. W różnych konfiguracjach, od 1 do 4 osób. Lecieliśmy 22 lotami, kupując w sumie 44 bilety lotnicze. Samochodem przejechaliśmy ok.20 tys. kilometrów. Byliśmy w 24 krajach (liczymy tylko te, w których zatrzymywaliśmy się, by coś zwiedzić – nie te, przez które przejeżdżaliśmy), w tym w 8-miu, w których do tej pory nie postawiliśmy jeszcze stopy (w kolejności: Szkocja, Szwecja, Malta, Finlandia, Słowenia, Dania, Norwegia, Cypr). No i jeden kraj nie uznawany praktycznie przez nikogo, czyli Cypr Północny.

Słowenia, Koper, lipiec 2015
Słowenia, Koper, lipiec 2015
Chorwacja, Pula, lipiec 2015
Chorwacja, Pula, lipiec 2015
Bośnia i Hercegowina, Wiszegrad, lipiec 2015
Bośnia i Hercegowina, Wiszegrad, lipiec 2015
Grecja, Meteory, sierpień 2015
Grecja, Meteory, sierpień 2015
Grecja, Epidauros, sierpień 2015
Grecja, Epidauros, sierpień 2015

Czas na chronologiczną listę naszych wyjazdów w 2015 roku:

  • styczeń: weekendowe wyjazdy na Łotwę (Ryga, już po raz drugi) i do Szkocji (Glasgow i Edynburg);
  • luty: tygodniowe zwiedzanie Malty, poprzedzone wizytą w Ceskym Krumlovie (Czechy) oraz Linzu i Salzburgu (Austria);
  • marzec: weekendy w Liverpoolu (Anglia) i Sztokholmie (Szwecja);
  • kwiecień: 16-dniowe „Tour de Europe 2015 cz.1”, czyli jazda wzdłuż Dunaju od jego źródeł: Niemcy, Austria, Węgry, Chorwacja, Serbia, Rumunia i Bułgaria;
  • maj: 4-dniowy wyjazd do cudownego włoskiego Neapolu;
  • czerwiec: Finlandia (Turku i Helsinki) na weekend
  • lipiec / sierpień: najpierw 9-dniowy wyjazd Słowenia / Chorwacja, potem 28-dniowy wyjazd na „Tour de Europe 2015 cz.2”: Węgry, Chorwacja, Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra, Albania, Grecja, znów Albania, Macedonia, Serbia, Rumunia.Na koniec sierpnia weekendowy wyjazd Malmo (Szwecja) / Kopenhaga (Dania);
  • wrzesień: weekendowe wyjazdy do Budapesztu (Węgry) i Bergen (Norwegia);
  • październik: tygodniowe zwiedzanie Cypru (plus chwila na terenie Cypru Północnego);

Co jeszcze działo się u nas w tematach podróżniczych ? Troszkę bardziej postanowiliśmy się udzielać w serwisach społecznościowych, choć nadal dla nas wyznacznikiem wartości, tego co robimy, jest nasz blog. Nadal traktujemy go, tak jak zaraz po jego założeniu, jako nasz osobisty pamiętnik – i wszystko, co tu znajdziecie, to świat, jakim my go postrzegamy, i jakim lubimy go widzieć. Nasze społeczności na Facebooku czy Twitterze wzrosły w ciągu tego roku prawie trzykrotnie, choć mamy świadomość, że nadal nie jest to coś, czym rzucimy świat podróżniczych blogerów na kolana. W połowie listopada pojawiliśmy się także na Instagramie.

Dania, Kopenhaga, sierpień 2015
Dania, Kopenhaga, sierpień 2015
Norwegia, Bergen, wrzesień 2015
Norwegia, Bergen, wrzesień 2015

Przez nawał podróży (wspomniane 100 dni poza domem) i zwykłe codzienne obowiązki najbardziej ucierpiało nasze ukochane dziecko, czyli niniejszy blog. Nie nadążamy niestety z relacjami z bieżących podróży, bo nie chcemy pisać po prostu „Byliśmy, było super”. Jeśli czytacie naszego bloga, to wiecie, że piszemy najbardziej jak się da dogłębnie o zwiedzanych miejscach, ich historii, zabytkach, ciekawostkach itp. A to wymaga dużej ilości czasu – średnio nad jednym wpisem pracujemy jakieś 3 dni. Dni, w których nie jesteśmy aktualnie w podróży (nigdy nie piszemy wpisów w trakcie podróży – wybaczcie, ale ten czas jest dla nas – czas na szczegółowe relacje jest po powrocie) i dni, w których nie mamy nagromadzenia codziennych rodzinnych obowiązków.

I tu jest jedna rzecz, która w tym podsumowaniu nas niezwykle smuci – ŻADNA z naszych tegorocznych podróży, ŻADEN z naszych tegorocznych podróżniczych dni nie znalazły się na blogu. Zdążyliśmy nadrobić zaległości i opisać „Tour de Europe 2014”, czyli wakacyjną podróż z zeszłego roku. W tej chwili opisujemy jeden z naszych ulubionych wyjazdów, choć krótki (2 dni) – na zwiedzanie czterech zabytkowych niemieckich miast nad Bałtykiem. Wciąż jeszcze na swój czas czekają relacje z Tallina i Rzymu z 2014 r. Nie wspominając o marzeniu – opisaniu starych podróży do Hiszpanii z 2011 i 2012 r.

To nie jest dobre, i to nie jest normalne. To sprawia, że każdy nas wpis jest od razu wpisem archiwalnym, zapisem wspomnień, a nie świeżą relacją z podróży. Kurde, jakieś 40-50% naszych wyjazdów wciąż na blogu nie istnieje ! Więc postanowienie na rok 2016 – nadrabiamy zaległości. Pokazujemy Wam je na bieżąco na Facebooku, ale na blogu nie nadążamy – czym innym jest wrzucenie kilku zdjęć i dwóch-trzech zdań opisu, a czym innym opisanie każdego zwiedzanego zakątka. Sorry – nasza wina. Ale obiecujemy poprawę – w tym wpisie stopniowo będziemy linkować pojawiające się relacje z 2015 roku.

Cypr, Limassol, październik 2015
Cypr, Limassol, październik 2015

Mała łyżeczka miodu na nasze serca. Dziecięciem naszym jest ten blog i to, czy go odwiedzacie i czy go czytacie, jest dla nas podstawowym wyznacznikiem sensu całego tego zajęcia. Rok 2015 był w tej kwestii kolejnym rokiem rekordowym. Na chwilę obecną (prawie północ 30 grudnia 2015 r.) statystyki bloga mówią: odwiedziło nad ponad 140.000 unikalnych użytkowników. Blog zanotował ponad 300.000 odsłon. Obydwie cyfry to wzrost o ponad 150% w stosunku do roku 2014. Wow ! Dziękujemy i obiecujemy jeszcze więcej takich treści na blogu.

Na koniec kilka słów o planach na 2016 r. Dosłownie „kilka słów”, bo… planów nie ma. Zero. To nie znaczy, że nic nowego Wam nie pokażemy. To znaczy tylko tyle, że na dziś nie mamy żadnych konkretów odnośnie naszych przyszłych wyjazdów. Ale wiecie – podróże czasem rodzą się u nas z dnia na dzień, więc… „nie znacie dnia ani godziny” 🙂 Stay tuned ! I zapraszamy na nasze strony na Facebooku, Twitterze i Instagramie 🙂

Jak bardzo przydatny jest dla Ciebie ten artykuł?

Kliknij na odpowiednią gwiazdkę i oceń treść

Dotychczasowa średnia ocena 5 / 5. Ilość opinii: 1

Ten artykuł nie był jeszcze oceniany. Oceń jako pierwszy!

Jeśli nasz artykuł jest dla Ciebie przydatny...

podziel się nim ze znajomymi 🙂

Dodaj komentarz