Karnawał w Rio de Janeiro to wydarzenie, które chyba każdy marzący o podróżach chciałby zobaczyć na własne oczy. Przeczytajcie, jak taki wyjazd zorganizować bezpiecznie, nawet gdy jedziecie w tak daleką podróż pierwszy raz w życiu.
Karnawał w Rio 2012. O egzotycznej podróży myśleliśmy w zasadzie od zawsze – kto o takiej nie myśli. Praktycznie od początku chodziła nam po głowie Ameryka Południowa, a wybór zacieśniał się pomiędzy Argentyną i Brazylią. Nie myśleliśmy wtedy o karnawale, chodziło jedynie o zobaczenie któregoś z tych krajów w tamtejszym sezonie letnim, czyli w czasie naszej zimy.
Najprostszym do zrealizowania etapem jest w tym wypadku zakup biletów lotniczych. W naszym przypadku impulsem był mailing Lufthansy, obwieszczający promocję lotów do Brazylii. Dostaliśmy go w czasie naszej wakacyjnej podróży w lipcu 2011 r. – informacja zastała nas we włoskiej Weronie. Decyzja była szybka, wieczorem po zakończeniu zwiedzania Werony, usiedliśmy w hotelu i… kupiliśmy bilety na drugą połowę lutego 2012 r. To nie była jakaś szalona promocja, bilety kosztowały ok.2500 zł, a że to miała być nasza pierwsza taka podróż, na wszelki wypadek dokupiliśmy jeszcze opcjonalne ubezpieczenie od kosztów rezygnacji. Koszty więc małe nie były.
Najważniejsza anegdota, dotycząca naszego wyjazdu na karnawał do Rio jest taka, że wcale nie lecieliśmy na karnawał. Nie mieliśmy pojęcia, że w czasie naszego pobytu w Rio trafimy na tę słynną na cały świat imprezę. Kluczem naszego wyboru terminu było to, by w Polsce w czasie naszej podróży trwały ferie zimowe w szkołach – wszak w Polsce zostawialiśmy trójkę naszych dzieci, z których dwójka była już wtedy w wieku szkolnym. A że ferie w Wielkopolsce wypadały wtedy w drugiej połowie lutego, bilety kupiliśmy na 14-22 lutego. Czyli Walentynki w samolocie, a co 🙂
Jeszcze tego samego dnia, po zakupie biletów, rozpoczęło się przeglądanie sieci pod kątem atrakcji Rio de Janeiro – i jakież było nasze zdumienie, gdy okazało się, że w jedyny weekend, jaki spędzimy w Rio (lecieliśmy wtorek – następna środa), przypada właśnie słynny karnawał 🙂 W życiu trzeba mieć jednak trochę szczęścia 🙂 Choć to „szczęście” oznaczało też oczywiście wyższe niż normalnie wydatki w Brazylii.
Trwał jednak nasz „Tour de Europe 2011” do hiszpańskiej Marbelli i z powrotem, zimowy wyjazd do Rio zszedł więc na plan dalszy, aż do powrotu do Polski. Już w sierpniu rozpoczęliśmy dalszą organizację wypadu do Brazylii – na początek przyszedł czas na rezerwację hotelu. Wiedzieliśmy już wtedy, że na czas karnawału ceny noclegów w Rio szybują w górę – i to jest niestety prawda. Karnawał trwa 5 dni i przez te 5 dni ceny za dobę w hotelu rosną (przynajmniej w 2012 r.) o dokładnie 100%. Rezerwacja na 8 dni składała się z 3 dni w „normalnej” cenie i 5 (tych w czasie karnawału) droższych dwukrotnie od tych normalnych.
Rezerwacja hotelu w Rio de Janeiro to osobny rozdział naszej batalii z organizacją wyjazdu. Nauczeni już wtedy korzystania z serwisu booking.com (wiernie do dziś rezerwujemy tam ogromną większość naszych wyjazdowych noclegów), oczywiście zaczęliśmy od tego serwisu. Najpierw o standardach – w 2012 r. prawie żaden hotel w Rio, dostępny na booking.com, nie miał w standardzie darmowego wifi – w każdym trzeba było dodatkowo za nie płacić, i to czasem horrendalne pieniądze, nawet do ponad 100 PLN za dobę. Ceny też niestety były z kosmosu, bywały hotele i za ponad 2 tys. PLN za dobę (pokój 2-osobowy) – i bez internetu w cenie 🙂
Kiedy w końcu wytypowaliśmy hotel, w którym chcieliśmy zamieszkać, zaczęły się schody. Nie wiem jak dziś, ale wtedy w sieci mnóstwo było informacji, że w Brazylii jest kłopot z akceptacją niektórych kart kredytowych (rzeczywiście był, o czym dalej). Próby obciążenia naszej Visy przy rezerwowaniu hotelu przez booking.com kończyły się dwukrotnie informacją z hotelu, że na karcie nie ma wystarczających środków (co było bzdurą). Zmieniliśmy hotel na inny, potem na jeszcze inny – za każdym razem serwis booking.com informował, że hotel nie może ściągnąć środków z karty – nawet gdy zmienialiśmy kartę na inną Visę, czy potem na MasterCarda. Zonk – mamy lot, a hotelu nie mamy.
I wtedy przyszła myśl szatańska – a może hotele w Rio traktują booking.com jak słup ogłoszeniowy – reklamują się tam, ale nie przyjmują rezerwacji, nie chcąc płacić serwisowi wysokiej (z tego co wiem) prowizji ? Sprawdzić to łatwo, wystarczy spróbować zarezerwować pokój w wybranym hotelu nie przez pośrednika, a bezpośrednio ze strony hotelu. No to szukamy w sieci strony naszego hotelu i składamy rezerwację na nasz termin. Podajemy dane karty, którą tenże hotel dwukrotnie odrzucał w booking.com. I co ? I przechodzi za pierwszym razem, dostajemy mailowo potwierdzenie i voucher od hotelu, kwota taka sama jak na booking.com, a karta magicznie zaczęła działać. W sumie się nie dziwię, hotele w Rio w czasie karnawału mają pełne obciążenie i nie potrzebują pośredników, którzy zabiorą im część kasy. Koniec końców więc – hotel też zarezerwowaliśmy.
Czas na poszukiwanie informacji na temat karnawału, gdzie, co, jak i oczywiście za ile. Jak już wspominaliśmy, karnawał w Rio trwa 5 dni – dziś już wiemy że te 5 dni jest świętem totalnym – jak święto państwowe – nie pracuje nic poza sklepami spożywczymi i aptekami (no i kantorami). Centra handlowe zamknięte, poczty zamknięte, generalnie prawie wszystko zamknięte. Dotyczy to dni sobota – wtorek, w których to dniach odbywa się w zasadzie większość imprez, z karnawałem związanych.
„Karnawał w Rio”, który znacie z telewizji, to tak naprawdę dwa dni – niedziela i poniedziałek, kiedy to odbywają się konkursy szkół samby na Sambodromie. To jest cała sól karnawału i jeśli widzieć karnawał w Rio, to polecam właśnie te dwa dni. Karnawałowe występy na Sambodromie rozpoczynają się jednak wcześniej – już w piątek i sobotę są eliminacje i występy mniej ważne (szkoły dziecięce itp.). Bilety na te „wstępne” imprezy też obowiązują, ale są duuuuużo tańsze niż na właściwe konkursowe przemarsze – bo karnawał na Sambodromie to jest konkurs szkół samby.
Laikowi znalezienie sposobu na kupienie biletów na Sambodrom może przysporzyć siwych włosów. Generalnie najczęściej znajdowane info jest takie, że bilety rozchodzą się jak ciepłe bułeczki na miejscu, wysyłka do Polski nie wchodzi w rachubę, ewentualnie dostać je można w agencjach turystycznych już w Rio – ale zapewne za kosmiczne pieniądze. Słowem – na pierwszy rzut oka – klops. Ale tylko na pierwszy rzut oka.
Jak poszukać po forach dyskusyjnych w sieci, to można znaleźć info o serwisie www.rio-carnival.net. I to będzie nasz bohater akcji „bilety na Sambodrom” Rio-Carnival.net opisuje się jako serwis internetowy brazylijskiej agencji turystyki, stworzony wyłącznie w celu promocji karnawału w Rio wśród zagranicznych turystów. To bardzo bogata w treść strona, której podstawową funkcją jest sprzedaż usług, z karnawałem związanych. Jako, że ponoć to serwis firmowany przez agencję rządową, zdecydowaliśmy się skorzystać z jego usług. Wprawdzie nie wysyła biletów do Polski, ale oferuje ich dostarczenie do niektórych hoteli lub odbiór w swoim biurze w Rio. Założyliśmy, że w konia nas nie zrobią i rzeczywiście bilety będą w Rio na nas czekały – choć potem pojawiła się nam w głowie inna opcja – będzie o tym dalej.
Teraz trochę o biletach na Sambodrom. Jak napisaliśmy, główne danie karnawału to dwa dni konkursowe, kiedy to najlepsze szkoły samby rywalizują o zwycięstwo. Dla zwycięskiej szkoły to niesamowity splendor i możliwość pozyskania wielu sponsorów, dla najgorszych to nawet groźba plajty. Dlatego w konkursowe występy wkładają one wszystko co mają, wystawiając ekipy po kilka tysięcy uczestników i wydając na stroje i dekoracje oraz specjalne platformy dla tancerzy po kilka milionów dolarów (występ trwa ok. godziny, a potem to wszystko… ląduje w koszu). I dlatego te dwa dni są tak ważne. Występy na Sambodromie kończy parada najlepszych szkół z konkursów, która ma miejsce z reguły w kolejną sobotę.
Sambodrom to prosta jak drut szeroka aleja o długości 700 m, po obu stronach obudowana trybunami, mogącymi pomieścić nawet ponad 70 tys. widzów. I w trakcie dwóch konkursowych dni jest wypełniony do ostatniego miejsca. Trybuny podzielone są na sektory, rozpoczynające się już na początku Sambodromu (te są najtańsze). Górne trybuny (tzw. grandstands) są tańsze w sektorach i są to miejsca stojące – na trybunach nie ma krzesełek. Wyjątkiem jest sektor 9, tzw. sektor turystyczny (czyli wiadomo, dla kogo przeznaczony), gdzie krzesełek wprawdzie też nie ma, ale miejsca na betonie są numerowane – bilety też są na określone miejsce. I to właśnie ten sektor jest najdroższy, jeśli chodzi o cenę biletów – ale za to jest podobno bezpieczniejszy (sami turyści) i mocniej pilnowany – wszak Rio do najbezpieczniejszych miejsc na ziemi nie należy.
Każdy sektor ma też miejsca niższe, na poziomie alei Sambodromu – to już są miejsca krzesełkowane i numerowane, dużo droższe od „grandstands”, ale i z dużo lepszym widokiem i tuż przy samych tancerzach, paradujących po Sambodromie. Pomiędzy górnymi i dolnymi miejscami w sektorach umieszczone są vipowe loże, które też można sobie wykupić.
Jakie bilety wybrać ? Sambodrom w Rio w trakcie karnawału jest najbezpieczniejszym miejscem w Brazylii – podobno. Ze względu na nagromadzenie wielkiej ilości ludzi oraz wizyty wielu celebrytów, polityków i innych osobistości, ochraniany jest przez tysiące policjantów, wojskowych i innych mundurowych. Z tego też powodu podobno wybór sektora nie ma znaczenia, patrząc pod kątem własnego bezpieczeństwa. Ale my, jadąc do Rio po raz pierwszy, jednak zdecydowaliśmy się na sektor turystyczny – bo i pewniej tam jakoś, i jego usytuowanie centralnie na Sambodromie daje gwarancję dobrego widoku na to, co się dzieje. Bilety na sektor 9 kosztują sporo – na stronie Rio-Carnival.net można je już kupić w wakacje poprzedniego roku – np. dziś (2 września), cena biletów na karnawał 2015 na sektor 9 to 237$ od osoby. I uprzedzam – w miarę zbliżania się terminu cena będzie rosła, a i biletów będzie szybko ubywać. Taniej na pewno nie będzie. Dla porównania – miejsca siedzące w niższych rzędach dla sektora 9 już dziś kosztują prawie 1000$ za osobę :).
Jedna ważna uwaga, w 2011 r. (nie wiem jak jest teraz), także i na Rio-Carnival.net były problemy z płatnością kartą. Po kilku nieudanych próbach zapłacenia za bilety kartą Visa, przeszła w końcu dopiero karta MasterCard. Ale serwis ten oferuje nie tylko same bilety na Sambodrom – przy ich zakupie lub po jego dokonaniu (do zakupu niezbędne jest założenie konta w serwisie, przez co potem mamy dostęp do prywatnej strony z historią zakupów i możliwością dokupienia kolejnych usług) można również np. dokupić sobie transfer (dojazd):
- z lotniska do hotelu
- z hotelu na Sambodrom i z powrotem w dniu parady
Jeżeli jedziecie, tak jak my, pierwszy raz do Rio, i tak jak my będziecie przerażeni informacjami o bezpieczeństwie w tym mieście, polecamy, tak jak my, skorzystać z tych usług. Transfer z lotniska kosztował nas 80 reali za 2 osoby – to tyle, ile „śpiewa” sobie w Rio taksówkarz za dojazd na lotnisko. W tej cenie o 5 rano na lotnisku w Rio czekał na nas kierowca z dedykowanym tylko dla nas minibusem, który zawiózł nas pod same drzwi hotelu w centrum Rio (trasa z lotniska do centrum to ok godziny jazdy w jedną stronę). Ale co równie ważne – jeżeli wykupicie transfer z lotniska, to razem z kierowcą na lotnisko przyjadą do Was Wasze… zakupione na Rio-Carnival.net bilety na Sambodrom. Odpada kłopot z szukaniem po Rio biura agencji, latanie z paszportem do niej itp. Tak więc od razu z samolotu, już z biletami na Sambodrom, można wygodnie, szybko i co najważniejsze bezpiecznie dostać się do swojego hotelu. Trzeba tylko po zakupie wysłać mailem dane dotyczące lotu – być może przy okazji będzie musieli, tak jak my, przebrnąć jeszcze przez słodki brazylijski bałagan – pytań o lot dostawaliśmy kilka od różnych osób, tak jakby nie komunikowali się tam na miejscu pomiędzy sobą. Ale słowa dotrzymali, transport był punktualnie na lotnisku.
Druga rzecz, czyli transport w dniu parady na Sambodrom. Generalnie sam transport miejski w Rio jest do ogarnięcia potężnie trudny – to tak z doświadczenia. A już w dniach karnawału panuje tu potężny bałagan. Na Rio-Carnival.net rozpisane jest z reguły kilka tras autobusów, wożących turystów na Sambodrom – obejmują one najpopularniejsze hotele w centrum. W 2012 r. nie było na liście naszego hotelu (Mar Ipanema Hotel, w tym roku widzę już jest), wybraliśmy więc odjazd spod niedalekiego hotelu Caesar Park Hotel, umiejscowionego przy plaży Ipanema. I choć wykupuje się odjazd na konkretną godzinę (odjazdy są co pół godziny), to już na miejscu okazało się, że nikt tu tego nie sprawdza i wsiada się do pierwszego podjeżdżającego busa.
Sam transfer na Sambodrom wygląda jak spęd wszystkich busów z Rio – nie są to autobusy agencji. Teoretycznie powinny grupować pasażerów wg sektorów do których chcą się na Sambodromie dostać (stają wtedy w odpowiednich miejscach przed wejściami), ale w praktyce ładowano nas jak popadnie, po drodze jeszcze przesadzając do innych busów na Copacabanie. Końcowy rezultat był taki, że wylądowaliśmy po przeciwległej stronie Sambodromu i musieliśmy go obejść dookoła by trafić do swojego sektoru. A Sambodrom nie stoi w centrum i jego okolica przypomina fawelę, spacer tymi rejonami po zmroku (parada jest w nocy) jest lekko stresujący. Ale obyło się bez ofiar 🙂
Usługa transferu na Sambodrom obejmuje też trasę powrotną, ale w ogólnym bałaganie na koniec parady i wielkim tłoku najnormalniej w świecie… nie znaleźliśmy naszych busów pod Sambodromem. Wracanie na piechotę o 5-tej rano do centrum trąci nieco samobójstwem, zabraliśmy się więc taksówką (taksówki w Rio nie są o dziwo przesadnie drogie). A jak jest z bezpieczeństwem w nocy w Rio niech świadczy fakt, że taksówkarz nawet w centrum nie zatrzymał się na żadnym czerwonym świetle, a na widok choćby grupki młodych ludzi stojących na skraju ulicy ewidentnie przyśpieszał…
I to w zasadzie wszystko, co związane było z organizacją logistyczną naszego wyjazdu na karnawał w Rio w lutym 2012 r. Jak widać, dmuchając na zimne, nie znając realiów, woleliśmy nie zdawać się na los i ograniczyć samodzielne poruszanie się po mieście rankiem i w nocy. Nie wiem na ile to konieczne, ale w naszym przypadku się sprawdziło o tyle, że nie uświadczyliśmy w Rio żadnej przykrej sytuacji. No i dało nam komfort nie martwienia się o odbiór biletów i dojazdy na Sambodrom.
Choć w czasie pobytu poruszaliśmy się normalnie komunikacją miejską (w obrębie centrum i do najważniejszych atrakcji) i też nam się nic nie stało. Tejże komunikacji miejskiej w Rio poświęcimy osobny wpis – jest tego warta 🙂